W sobotę w Główczycach odbył się tradycyjny przejazd uczestników zlotu przez wieś. Korowód ciągnął się przez kilka kilometrów. Było czerwono od strażackich wozów i bardzo głośno.
- Nie wiemy, jeszcze, ile samochodów przyjechało, ale jest ich ogrom. Trzy lata temu, kiedy odbył się ostatni zlot, było ich 186. Teraz najprawdopodobniej pobijemy ten rekord - informował Arkadiusz Kulawiak z OSP Główczyce, jeden z organizatorów.
Wszystkie pojazdy poświęcił ksiądz Mariusz Kleman, proboszcz Parafii pw. świętej Marii Magdaleny w Dobrodzieniu.
- Zaczęliśmy dziś od Mszy świętej, podczas której pomodliliśmy się za wstawiennictwem świętego Floriana o Boże błogosławieństwo i opiekę dla strażaków i o to, by zawsze mieli tyle powrotów co wyjazdów - mówił ks. Mariusz Kleman. - Mój brat jest zawodowym strażakiem i wiem jak trudna oraz odpowiedzialna jest to służba. Jestem dumny, że takie wydarzenie odbywa się w mojej parafii i że mogę w nim uczestniczyć. Bardzo dziękuję wszystkim organizatorom, którzy poświęcili mnóstwo czasu i sił, by je przygotować.
Były pojazdy zabytkowe, mogące się poszczycić niezwykłą historią, niektóre produkowane w nielicznych, limitowanych seriach, ale także najnowsze cuda techniki. Każdy wielbiciel straży pożarnej mógł znaleźć coś dla siebie.
Przyjechały pojazdy z całej Polski - m.in. spod Gdańska, z województwa podkarpackiego, z Małopolski, z Poznania, nie mówiąc o przedstawicielach jednostek OSP z Opolszczyzny czy z województwa śląskiego.
- Mieli być też strażacy z Niemiec, Czech i ze Słowacji, ale ze względu na covid i na różne inne komplikacje, niestety nie udało im się dojechać - mówi Arkadiusz Kulawiak. - Mimo to jesteśmy bardzo zadowoleni, bo z bardzo małej imprezy wykiełkowało wydarzenie na taką skalę. A przygotowuje je zaledwie garstka ludzi.
Za udział w zlocie nie trzeba płacić, a w dodatku organizatorzy zapewniają wszystkim ekipom poczęstunek i pamiątkowe gadżety.
Na Fire Truck Show już po raz kolejny pojawiła się Dziecięca Drużyna Pożarnicza z OSP w Wieruszowie, która wszędzie robi furorę. Jej członkowie są w wieku od 4 do 11 lat. Mali strażacy mają mundury jak dorośli druhowie, a także sprzęt strażacki, tylko w wersji mikro.
- Drużyna powstała w 2012 roku i średnio liczy 25 dzieci - mówi Patrycja Bolek. - Mają one swojego opiekuna i całą armię rodziców do pomocy, którzy angażują się w każde wydarzenie. Przynależność do drużyny to dla naszych dzieci niezwykła sprawa. Zdobywają bardzo przydatne umiejętności, jeżdżą na zawody i pokazy.
Jednym z wozów, który wzbudzał olbrzymie zainteresowanie, był Jelcz 006/2, który należy do OSP Roszkowice i ma niezwykłą historię.
- To największy pojazd strażacki zbudowany w czasach PRL-u. Ten egzemplarz to prototyp, który powstał dla przemysłu i jako jedyny przetrwał do dziś - wyjaśnia Mariusz Sąsiadek, kierowca-mechanik OSP w Roszkowicach. - W dodatku ma silnik V8, co jest niespotykane, gdyż zwykle w samochodach są silniki 6-cylindrowe.
Samochód został zbudowany ponad 40 lat temu w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Później trafił na testy do Józefowa, pod koniec lat 80. ubiegłego wieku został przekazany zawodowej straży pożarnej w Opolu, w 1996 roku wycofano go z pododdziału i trafił do Roszkowic.
- Mimo że mamy jeszcze dwa auta, ten jest naszą perełką - mówi Mariusz Sąsiadek. - Ale nadal pojazd ten wyjeżdża do akcji. Kiedy w Byczynie był wielki pożar młyna, przewiozłem nim w 12 godzin ponad 100 tysięcy litrów wody. Mieści się w nim jednorazowo 11 tysięcy litrów i dzięki temu zastępuje cztery współczesne wozy.
Przepięknym Mercedesem LF408 GLBM z 1966 roku przyjechali na zlot strażacy z OSP Lichynia.
- Samochód ten nasza jednostka dostała na początku lat 90. z Niemiec i jeszcze sześć lat temu wyjeżdżał on do akcji - tłumaczy Arkadiusz Kroker. - Teraz służy nam do celów reprezentacyjnych. Mamy też Iveco na stanie. Straż w naszej wiosce ma się dobrze. Oprócz drużyn seniorskich mamy też drużynę młodzieżową mieszaną, więc są nadzieje, że tradycje strażackie u nas nie zaginą.
Natomiast wartą prawie milion złotych, okazałą Scanią P360 zjawili się w Główczycach druhowie z OSP w Lisowie. Auto, choć masywne i bojowe, otrzymało wdzięczne imię "Iwonka".
- To na cześć naszej wójt gminy Herby, pani Iwony Burek, która dołożyła wszelkich starań, byśmy ten samochód dostali w 2019 roku. Jest to auto z górnej półki - mówi Krzysztof Wolicki, wiceprezes OSP w Lisowie. - 3000 litrów pojemności, 300 litrów środka pianotwórczego, autopompa o wydajności 27 hektolitrów na minutę przy ciśnieniu 8 barów i 360 koni mechanicznych. A ponadto bardzo komfortowa kabina, w której nie musimy się cisnąć jak sardynki w puszce.
Druhowie z Lisowa mają też inne powody do dumy. Sześciu kolejnych członków OSP czeka na przeszkolenie i już niedługo będą mogli brać udział w akcjach. Jednostka posiada młodzieżową drużynę pożarniczą, a niebawem do druhów dołączy pierwsza w historii miejscowej OSP pani i będzie ich wspierać w akcjach ratowniczo-gaśniczych.
Podczas zlotu swojego Forda Transita zaprezentowali również strażacy z Lasowic Małych.
- Oprócz działań typowo strażackich, angażujemy się także w działalność sportową i kulturalną - informuje Maciej Sitek. - W tym roku będziemy organizować już 8. edycję turnieju piłki plażowej o puchar sołtysa. Od dwóch lat realizujemy też projekty propagujące czytelnictwo i znów będziemy brać udział w Narodowym Czytaniu.
Podczas imprezy były też konkursy i pokazy, a także koncerty i występy sceniczne. Prezentowały się m.in. mażoretki z Dobrodzienia, wokaliści z Ochotniczego Hufca Pracy z Opola oraz orkiestra dęta z Szemrowic.
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?