Do niedziel bez handlu Opolanom wciąż trudno się przyzwyczaić. Co kupują w święto?

Akcja specjalna Kupuj lokalnie
Mirela Mazurkiewicz
Często okazuje się, że w dzień wolny od pracy Opolanie chcą zrobić spontanicznego grilla, choć lodówka świeci pustkami, albo wybierają się z wizytą do znajomych, a z pustymi rękami nie wypada. Wtedy z odsieczą przychodzą nieliczne punkty, w których zakupy zrobimy bez względu na dzień tygodnia.

Tomasz Pieczonka prowadzi w Nowej Wsi Królewskiej w Opolu osiedlowy sklep. W niedziele bez handlu miejsce to przeżywa prawdziwe oblężenie, a obroty są trzy razy większe niż w dni powszednie.

- Opolanie coraz rzadziej robią wielkie zakupy na cały tydzień, dlatego zdarza się, że gotując niedzielny rosół przypominają sobie, że zabrakło im makaronu czy czegoś słodkiego na deser – mówi właściciel Euro Sklepu przy ul. Jagiellonów. – Klienci są coraz bardziej świadomi i nie chcą marnować żywności. A o to łatwiej, gdy częściej robimy małe zakupy, niż wtedy gdy kupujemy na zapas.

Na zachowania konsumentów, zwłaszcza tych starszych, wpływ mają doświadczenia wyniesione z PRL-u. Ludzie młodzi natomiast dziś stawiają na wygodę.

– W okresie komunizmu trzeba było kupować, gdy towar był na półkach, bo on błyskawicznie się rozchodził. Dlatego, ci którzy tego doświadczyli, mają do teraz irracjonalną skłonność do magazynowania – mówi Tomasz Pieczonka. – Młodsi klienci kalkulują natomiast, że nie chcą wracać z zakupów obładowani ciężkimi torbami, zastanawiając się, gdzie te zapasy później pomieścić. Wolą, na przykład w drodze z pracy, przyjść jedynie po to, czego w danym dniu potrzebują.

Niedzielne ograniczenia handlu obowiązują od ponad półtora roku. Miały poprawić sytuację pracowników tego sektora oraz sprawić, by Polacy spędzali wolny czas aktywnie z rodziną, a nie w centrach handlowych. Ale - że życie nie lubi próżni - w buty nieczynnych sklepów weszły stacje benzynowe, które sprzedają już nie tylko paliwo.

- Dzisiaj można na nich kupić wszystko: od przekąsek i kawy na wynos, po gotowe jedzenie, a nawet mleko i wędliny. To sprawia, że asortyment stacji dzisiaj nie różni się od tego, który można dostać w delikatesach – kwituje Tomasz Pieczonka.

Jego sklepu niedzielny zakaz handlu nie obowiązuje. Wszystko za sprawą wyjątku, z którego mogą korzystać m.in. te punkty, w przypadku których dominuje sprzedaż wyrobów tytoniowych, prasy i biletów MZK.

– W niedziele bardzo często klienci zaglądają do nas, żeby kupić coś na prezent. Zwykle są to spontaniczne spotkania, na które w dobrym tonie jest zabrać butelkę dobrego trunku czy eleganckie czekoladki – mówi Tomasz Pieczonka. – W sezonie letnim natomiast bardzo popularne są organizowane naprędce grille w gronie rodziny czy przyjaciół. Często w ostatniej chwili orientujemy się, że brakuje kiełbasek albo węgla drzewnego, a w niedziele niehandlowe tak prozaiczna rzecz może pokrzyżować najprzyjemniejsze plany.

Punktów czynnych we wszystkie niedziele jest relatywnie niewiele. Klientów przyciągają one m.in. cenami, bardziej konkurencyjnymi niż na stacjach benzynowych, a często również nie ustępującymi tym oferowanym przez dyskonty.

- Stereotyp jest taki, że w dyskontach jest najtaniej i ci, którzy nie porównują cen mogą ulec takiemu złudzeniu – mówi właściciel sklepu w Nowej Wsi Królewskiej w Opolu. – A tymczasem mamy całą gamę produktów pod własną marką i one są średnio od kilku do kilkunastu tańsze niż podobne produkty oferowane w dyskontach. Klienci czasami dziwią się, że u nas makaron czy krem do kanapek jest sporo tańszy niż w dużych, zagranicznych sieciach. Oczywiście u nas ta cena w niedzielę jest taka sama jak w pozostałe dni tygodnia. Nie wykorzystujemy tego, że spora część naszej konkurencji ma tego dnia wolne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska