Do Ochotniczych Hufców Pracy nie trafiają aniołowie

OHP
OHP to także okazja do różnorodnej działalności kulturalnej i artystycznej. Na zdjęciu: Katarzyna Fiebig i Paulina Paszkowska  ze Środowiskowego Hufca w Dąbrówce Dolnej , wyróżnione podczas Wojewódzkiego Przeglądu Amatorskiej Twórczości Artystycznej Młodzieży OHP.
OHP to także okazja do różnorodnej działalności kulturalnej i artystycznej. Na zdjęciu: Katarzyna Fiebig i Paulina Paszkowska ze Środowiskowego Hufca w Dąbrówce Dolnej , wyróżnione podczas Wojewódzkiego Przeglądu Amatorskiej Twórczości Artystycznej Młodzieży OHP. OHP
Ale wychodzą stąd młodzi ludzie z ukończoną szkołą i z zawodem w ręku. Właśnie rozpoczęła się rekrutacja do 9 placówek w regionie.

Ochotnicze Hufce Pracy są przeznaczone dla młodych ludzi z problemami. Działają w Opolu, Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu, Nysie, Polanowicach, Głubczycach, Namysłowie, Dąbrówce Dolnej i Oleśnie.

Trzy ostatnie dysponują internatami i stołówkami. Młodzież może tu mieszkać i korzystać z posiłków całkowicie nieodpłatnie.

Zawodu dziewczyny i chłopcy uczą się tam w warsztatach szkoleniowo-produkcyjnych. Pobyt w internacie i oddzielenie trudnego dziecka od dotychczasowego środowiska jest często pierwszym krokiem do jego przemiany na lepsze.

Do pozostałych placówek młodzież dochodzi. Uczęszcza na lekcje, a zawodu uczy się w zakładach różnych branż, które przyjmują młodzież z OHP, zarówno chłopców, jak i dziewczyny.

Praktyki są odpłatne, a repertuar zawodów do zdobycia w OHP wyjątkowo szeroki. Można zostać m. in. kucharzem małej gastronomii, ślusarzem, murarzem, sprzedawcą, stolarzem, lakiernikiem, mechanikiem samochodowym, piekarzem i fryzjerem.

- Czekamy na tych, którzy mają co najmniej 15-18 lat i dotychczas mieli kłopoty z realizacją obowiązku szkolnego - mówi Józefa Ziemnik, komendant wojewódzki OHP w Opolu. - W praktyce oznacza to, że przynajmniej raz lub dwa razy powtarzali klasę.

Maria Polewiak od lat prowadzi w Opolu firmę gastronomiczną i od lat przyjmuje do nauki zawodu młodzież z OHP. - Mam za sobą 3 lata studiów pedagogicznych - mówi. - Może i dlatego podchodzę do tych dzieci z sercem. Współpracy z ich rodzicami na ogół nie ma. Z konieczności muszą ich wyręczyć nauczyciele i wychowawcy. Efekty są, skoro 4 na 5 uczniów doprowadzamy do końca szkoły i zawodu.

Trzeba od nich wymagać, czasem i krzyknąć. Do niektórych trudno dotrzeć. Ale jak nie próbować zrozumieć chłopca, którego wychowuje prababcia. Rodziców i babci nie ma. Kiedy prababcia umiera, zawala mu się świat.

Ucieka z pogotowia opiekuńczego i z praktyki. A szkoda wielka, bo ma wielki talent na kucharza. Czyja to wina? Szukam go.

Roman Weber z Opola Nowej Wsi Królewskiej jest żywym dowodem, że OHP może wyprowadzić człowieka na dobrą drogę. Pan Roman nie ukrywa, że miał za sobą ucieczki z domu, łobuzerkę, pobyt w pogotowiu opiekuńczym.

- Dopiero w OHP zaczęło mi zależeć - mówi. - Trochę dojrzałem. Ale najważniejsze było to, że wychowawczyni, pani Paluszek i nauczyciel zawodu, pan Kozak zobaczyli we mnie tę nadzieję na przyszłość, której ja sam nie widziałem. Skończyłem szkołę średnią, zdałem maturę. Próbuję uczyć się dalej.

Drogę do OHP zamyka jedynie wyrok sądowy lub orzeczenie o intelektualnej niepełnosprawności.

Ale trafia tu bardzo wielu młodych ludzi, którzy nie rokują ukończenia typowego gimnazjum i potwierdza to swoją opinią szkolny pedagog. Dzięki podwójnej trosce - nauczycieli szkolnych i pedagogów opiekunów w ośrodku - kończą gimnazja i szkoły zawodowe nawet ci uczniowie, którzy nie mogli liczyć na wsparcie rodziców i którzy w środowisku mają często opinię nierokujących nadziei na przyszłość "patoli".

- U nas wychodzą z marazmu - ocenia Ewa Zającz-kowska, specjalista ds. kształcenia i wychowania. - Frekwencja na lekcjach przekracza 80 procent, a na praktycznej nauce zawodu sięga nawet 100 procent. Nasi podopieczni przez tydzień chodzą do szkoły, w kolejnym tygodniu uczą się zawodu.

Taka struktura bardzo im odpowiada. I przynosi rezultaty. Aż 80 procent uczestników OHP kończy kształcenie. Z tego 92 procent przystępuje do egzaminu zawodowego. Prawie wszyscy zdają go pozytywnie.

To wskaźnik o około 20 procent wyższy niż w przeciętnej szkole zawodowej. A co najważniejsze, nie produkujemy bezrobotnych. Prawie 90 procent naszych absolwentów utrzymuje się na stałe lub “na czarno". Nie powielają oni negatywnych wzorców wyniesionych z domu.

Łukasz Szerner, zastępca komendanta wojewódzkiego OHP wie, że według potocznej opinii do OHP trafiają tylko dzieci z rodzin patologicznych. Podkreśla, że jest to opinia absolutnie niesłuszna. Choć przyznaje, że hufiec bywa misją ostatniej szansy wobec tych, z którymi nie dała sobie rady szkoła ani kurator społeczny. Nie przychodzą tu olimpijczycy i uczniowie, którymi można się chwalić.

- Ale sytuacje są różne - dodaje pan Łukasz - Trafiła do nas dziewczyna z powodu mnóstwa wagarów. Okazało się, że nie chodziła do szkoły, bo śmiano się z jej tuszy. Młodzież z hufca ją zaakceptowała i problem się skończył. Mamy w hufcu trzy siostry z domu, w którym jest 12 dzieci.

To nie jest rodzina patologiczna, ale duże problemy ekonomiczne ma. W internacie dzieci mają mieszkanie, jedzenie i jeszcze opiekę wychowawców i psychologów. Mamy też eurosieroty. Każdy problem jest inny.

Rekrutacja we wszystkich placówkach OHP trwa przez całe wakacje i nawet w pierwszych dniach września. Kandydaci powinni dostarczyć m.in. podanie, kwestionariusz osobowy, świadectwo ostatniej ukończonej klasy, zgodę rodziców i zaświadczenie lekarskie o przydatności do zawodu. Szczegóły na www.opolska.ohp.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska