Do paki, czyli odwieszenie zawieszonego

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
123rf
Zawiasy to też wyrok. Dbaj więc, aby w czasie próby zachowywać się grzecznie jak przedszkolak. Bo inaczej przeżyjesz ciężkie zdziwienie. Tak jak Janusz S. z Paczkowa.

Janusz S. lat 49, zamieszkały w Paczkowie. Żonaty, czworo dzieci, najmłodszy syn 11 lat. Miejsce pobytu - Zakład Karny w Grodkowie, ul. Sienkiewicza 23. Odsiaduje wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności za groźby karalne. Wyrok kończy się 17 maja 2016. Janusz S. właśnie się dowiedział, że w więzieniu spędzi jeszcze 10 miesięcy, do marca 2017. Za udział w kradzieży w 2011 roku. I zdziwił się, bo już myślał, że mu się to przedawni.

Banalna historia

Chałupki to mała wioska na Dolnym Śląsku. Dwa kilometry od Paczkowa, pierwsza miejscowość za granicą Opolszczyzny. 13 stycznia 2011 roku do punktu skupu złomu w Chałupkach podjechał traktor, kierowany przez Janusza S. z dwoma 19-latkami z Paczkowa. Przywieźli 10 metalowych paneli ogrodzeniowych, w sumie 740 kilogramów metalu. Jeden z chłopców, Mateusz G., oświadczył właścicielce skupu, że to jego złom i dał swój dowód, żeby mogła spisać dane. Za złom dostał 407 złotych.

Dwa dni później do tego samego skupu przyjechali policjanci z Paczkowa. Okazało się, że elementy metalowego ogrodzenia zostały skradzione na terenie byłej kopalni żwiru w Kozielnie koło Paczkowa, obecnie należącej do prywatnej osoby. Właściciel oszacował swoje szkody na 3 tys. zł. Właścicielka skupu podała policji dane Mateusza G. oraz nazwisko Janusza S., którego znała już wcześniej.

- To był mój pomysł - 19-letni Mateusz G. przyznał się do kradzieży już na pierwszym przesłuchaniu. - Wcześniej zapytałem znajomego Janusza S., który ma ciągnik z przyczepą, czy może mi pomóc przy kradzieży złomu. Powiedział, że tak, że nie ma problemu. On wiedział, że to będzie kradzież.

Akcja wyglądała tak, że Mateusz G. z kolegą Andrzejem S. pojechali rowerami na teren kopalni. Stare metalowe ogrodzenie wywlekli na lokalną drogę, a potem zadzwonili po Janusza S. On wtedy prowadził w Paczkowie firmę transportową, miał dwa ciągniki. Wezwany na miejsce przyjechał z przyczepą, załadowali złom i pojechali do skupu. Janusz S. dostał za przewóz 50 czy 60 złotych. Tak wycenił swoją robotę. Miał stałą stawkę, 50 złotych za godzinę pracy ciągnika.

Janusz S. w śledztwie nie przyznał się do zarzutu udziału w kradzieży. Twierdził, że wykonał tylko usługę, a złom ściągnięty na drogę wyglądał jak jakieś stare rupiecie, więc nie budził jego podejrzeń.

Rozprawa przed Sądem Rejonowym w Nysie odbyła się w czerwcu 2011. Janusz S. przyznał się do wszystkiego. Poprosił sąd o dobrowolne poddanie się karze i zaproponował 10 miesięcy w zawieszeniu oraz 200 zł grzywny. Ani prokurator, ani pokrzywdzony nie wnieśli sprzeciwu. Sąd dał mu te 10 miesięcy, w zawiasach na 3 lata. Miał być spokojny do czerwca 2014. Nie wytrzymał. Narozrabiał kilkanaście dni przed upływem terminu. Dziś mówi, że myślał, iż już mu się tamto przedawniło.

- Zlekceważyłem wtedy ten wyrok. Mogłem się odwołać - przyznaje dzisiaj z żalem. - Ja naprawdę wykonywałem tylko usługę traktorem. Wie pan, jak jest na rynku, brałem każde zlecenie, żeby zarobić parę złotych.

Nie święty ten Janusz

Janusz S. ma dość długą kartotekę w centralnym rejestrze skazanych, choć nigdy nie był wielkim przestępcą. W 2003 roku policjanci złapali go na rowerze po pijanemu. Dziś to jest tylko wykroczeniem, ale wtedy było przestępstwem i sąd skazał go na prace społeczne. Cztery lata później wsiadł za kierownicę ciężarówki będąc pod wpływem alkoholu. Dostał rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i zakaz prowadzenia pojazdów. Zanim zdążyło się przedawnić, narozrabiał. W czerwcu 2010 roku w Paczkowie szarpał się i odpychał interweniującego policjanta. Dostał za to 3 miesiące pozbawienia wolności, w zawiasach na dwa lata. Jednocześnie jednak sąd odwiesił mu starą karę i Janusz S. pierwszy raz trafił za kratki. Wyszedł przed terminem i wtedy dał się namówić na ten kurs traktorem po kradziony złom, za 60 złotych. Sąd odwiesił mu wyrok trzech miesięcy za stawianie oporu policji. Odsiedział wszystko. Na swojej kolejnej rozprawie o złom w czerwcu 2011 odpowiadał już z wolnej stopy.

Trzy kolejne lata minęły spokojnie. Do czasu. 18 maja 2014 roku w Paczkowie, jak stwierdzono w akcie oskarżenia - Janusz S. wraz z drugim mężczyzną - bez powodu, wykazując lekceważenie zasad współżycia społecznego, groził pozbawieniem życia małżeństwu sąsiadów. We wrześniu 2014 Sąd Rejonowy w Nysie skazał go za to na 5 miesięcy pozbawienia wolności. W międzyczasie Janusz S. znów groził sąsiadom. Tym razem wyrok podskoczył do 1,5 roku. W grudniu 2014 roku, przed samym Bożym Narodzeniem, dostał wezwanie, aby stawił się w zakładzie karnym. Teraz powiadomiono go, że od razu zostanie te 10 miesięcy dłużej. Za złom.

- W polskim prawie wyroki się nie kumulują, nie pokrywają się ze sobą, ale się sumują - wyjaśnia sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. - To oznacza, że osoba skazana prawomocnie na 18 miesięcy pozbawienia wolności, a w innej sprawie na 10 miesięcy, odbędzie najpierw jeden, a potem drugi wyrok. Chyba że sąd wyda wyrok łączny, który nie może być krótszy od najdłuższej orzeczonej kary jednostkowej.
Po pół roku odsiadki, w maju 2015 Janusz S. napisał do sądu penitencjarnego wniosek o zawieszenie wyroków. Argumentował, że jest jedynym żywicielem rodziny, że opiekuje się 86-letnią macochą, że przed więzieniem miał stałą pracę, do której chce wrócić, bo w okolicy jest ciężko o zatrudnienie i dorosłe dzieci nie mają roboty. Sąd jego wniosku nie rozpatrzył, bo nie wniósł on stosownej opłaty w wysokości 300 złotych. Sam Janusz S. zarzeka się, że jego 86-letnia macocha przywiozła pieniądze do Nysy i wpłaciła w sądzie, ale gdzieś… zaginęły.

- Potem już nie pisałem wniosków o zawieszenie kary, zresztą nie mam skąd wziąć 300 złotych na opłatę - mówi. Wymyślił natomiast, że zadzwoni do gazety, z prośbą o pomoc.

- Jak wyjdę na wolność, to wyjadę do pracy w Niemczech, do gospodarza, do którego 15 lat jeździłem na winogrona. Obiecał, że pomoże. A jak się nie uda, to znów otworzę firmę transportową. Ja jestem już spokojnym człowiekiem - przekonuje, telefonując z Grodkowa. I opowiada o trudnej sytuacji rodzinnej - żonie, która dorywczo pracuje za kilka złotych za godzinę. Dorosłym synu, który wyjechał do pracy w Czechach. Może on pożyczy ojcu na spłatę starej grzywny, bo jeszcze tego nie zrobił.

- Mam mieszkanie zadłużone na 80 tysięcy i to rośnie, bo nie mogę pracować. Tymczasem idę do więzienia na 10 miesięcy za to, że wziąłem 60 zł - mówi.

- Trudna sytuacja życiowa osadzonego może być podstawą do zawieszenia lub przerwy do jednego roku w wykonywaniu kary - komentuje sędzia Waldemar Krawczyk. - Osadzony musi jednak spełnić ściśle określone warunki, żeby to uzyskać.
Co robić, bo idę siedzieć!

Na forach prawnych w internecie można znaleźć sporo historii ludzi, którym sąd odwiesił karę. Bo popełnili kolejne przestępstwo albo zerwali kontakt z kuratorem czy nie zapłacili grzywny z wyroku. Wszyscy są zaskoczeni, ich rodziny znalazły się w trudnej życiowej sytuacji, przerwano im życiowe plany. I wszyscy idą siedzieć za drobne - w ich mniemaniu - błędy z przeszłości.

- Mój chłopak został skazany w 2010 roku za naruszenie nietykalności policjanta - skarży się Anna. - Wyjechał do Anglii za zgodą kuratora, ale potem przestał się kontaktować z kuratorem. Jego grzywnę zapłaciliśmy dopiero ostatnio. Kiedy przyjechaliśmy na święta do rodziny w kraju, policjanci weszli do mieszkania i aresztowali go. A on nawet nie wiedział, że wyrok został mu odwieszony.

- W 2012 wyszedłem na warunkowe zawieszenie kary więzienia za udział w bójce i groźby karalne - opowiada Paweł. - Teraz zostałem skazany za kradzież z włamaniem.

- Miałem wypadek pod wpływem alkoholu. Dostałem wtedy 10 miesięcy w zawiasach na 3 lata - mówi kolejny skazany. - Dwa lata później potrąciłem przechodnia na pasach. Co mogę zrobić, żeby nie pójść do więzienia?

- Ale przecież tu już coś zrobiłeś, żeby pójść do więzienia - odpisał na to jakiś internauta. - Dano ci już szansę, żebyś nie siedział. I z tej szansy nie skorzystałeś.
Armia za kratami

W 2015 roku wszystkie sądy rejonowe na terenie Opolszczyzny skazały w sumie 7246 osób. Na kary pozbawienia wolności skazano łącznie 4596 osób, ale 3754 skazanym sąd zawiesił wykonanie kary na okres próby.

Sąd Okręgowy w Opolu w 2015 roku, rozstrzygając poważniejsze przestępstwa, skazał 101 oskarżonych. 92 osoby skazano na pozbawienie wolności, a 53 osobom zawieszono wykonanie kary. Nie udało nam się dotrzeć do danych, ilu osobom odwieszono wykonanie wyroku więzienia.

W 2014 roku w polskich zakładach karnych i aresztach śledczych przebywało ok. 79 tys. osób. Kolejnych 70-tysięcy czekało na wezwanie do więzienia z prawomocnym wyrokiem. Służba Więzienna zatrudniała do ich pilnowania 27,5 tys. funkcjonariuszy, 1,6 tys. osób w administracji i 220 wychowawców. Średni koszt pobytu osadzonego przez miesiąc w więzieniu to ok. 2 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska