Do schronisk na Opolszczyźnie coraz częściej trafiają egzotyczne zwierzęta

fot. Daniel Polak
fot. Daniel Polak
Ludzie oddają do schronisk króliki, żółwie, nawet legwany. Powód zazwyczaj jest ten sam: nowa "zabawka" znudziła się dziecku.

Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Kędzierzynie-Koźlu może mylić swoją nazwą, bo faktycznie przystosowane jest tylko do przechowywania znalezionych na ulicy psów. Jest ich tam 120, prawie dwa razy więcej niż kojców.

- Jakby tego było mało, coraz częściej trafiają do nas całkiem egzotyczne zwierzęta.Nie wiemy, co z nimi robić - tłumaczy Andrzej Zębala, kierownik kędzierzyńskiego schroniska.

Kilka dni temu straż miejska przywiozła tam dwa myszoskoczki. Ich poprzedni właściciel wyrzucił je na... śmietnik. Pracownicy schroniska mieli kłopot. Nie wiedzieli, jak je nakarmić, nie mieli też miejsca, by umieścić tam akwarium, w którym zostały one porzucone.

- Wcześniej trafiały do nas już szynszyle, króliki, żółwie, nawet legwan. Ludzie podrzucają nam przeróżne zwierzaki, bo myślą, że my możemy się nimi wszystkimi zająć. Ale to niemożliwe - dodaje Zębala.

Agnieszka Kapica z kędzierzyńskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami alarmuje: ludzie coraz częściej traktują zwierzęta jak zabawki.

- Królika, żółwia albo legwana rodzice kupują dziecku jako prezent z okazji urodzin albo innego święta. A potem okazuje się, że maluchowi zabawka szybko się nudzi, a opiekunowie sami nie mają czasu, by się nią zajmować. Wtedy próbują się jej pozbyć. A to najczęściej kończy się dla zwierzęcia tragicznie - wyjaśnia.

Tak stało się między innymi z żółwiem, którego Piotr, mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, kupił swojemu ośmioletniemu synkowi Bartkowi z okazji jego ósmych urodzin.

- Gad zaczął bardzo szybko rosnąć. Zmieniliśmy mu akwarium, ale on wciąż rósł. Baliśmy się, że wyrośnie z niego jakieś monstrum. Postanowiłem go wypuścić - przyznaje pan Piotr.

Zwierzę wrzucił do... Kanału Gliwickiego.

- W ten sposób skazał go na śmierć. Tak niestety robi wielu właścicieli zwierząt, którzy myślą, że skoro świetnie pływają one w akwarium, to będą bardzo szczęśliwe w kanale bądź jakiejś sadzawce. To bzdurne myślenie - przyznaje Agnieszka Kapica.

Co więc ma zrobić właściciel zwierzęcia, który chce się go pozbyć w humanitarny sposób?

- Na pewno nie oddawać do zoo, bo tam też nie ma miejsc, by je przyjmować. Najprostszy sposób to nadanie ogłoszenia w gazecie bądź radiu, z informacją, że dane zwierzę jest przeznaczone do adopcji. Takie ogłoszenia bardzo często są darmowe i za ich pomocą można zwierzakowi uratować życie.

Tak zrobił między innymi Jacek Wolan, mieszkaniec Zdzieszowic.

- Królik był uroczy, ale robił w domu mnóstwo szkód. Przegryzał kable, zrywał tapety. Poza tym załatwiał się byle gdzie - wspomina pan Jacek. - Dałem ogłoszenie w prasie i po tygodniu przyjechała po niego miła pani, która go zabrała . Tłumaczyła, że ma dom z ogrodem i tam ten zwierzak będzie mieszkał. Mam nadzieję, że teraz jest szczęśliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska