Nowa szkoła wyższa, nowy sąd, nowa izba celna, największy od początku funkcjonowania samorządu budżet, duże zdobyte pieniądze unijne.
Trudno władzę ganić za to, że się stara. Problem zaczyna się wtedy, gdy dobre samopoczucie włodarzy zbyt mocno rozmija się z odczuciami przeciętnego obywatela. Co Kowalskiemu po regionalnym biurze w Brukseli, gdy nie ma on pracy, nie wie, co do garnka włożyć, na co dzień spotyka się z bezdusznością urzędów i jest przekonany, że cały świat obrócił się przeciwko niemu.
Przeciętny obywatel ocenia województwo przez pryzmat własnej kieszeni i własnej rodziny. Jeśli wypruwa sobie żyły, by wykształcić dzieci, to chciałby im zapewnić solidną przyszłość. Na Opolszczyźnie coraz o nią trudniej. Od kilku lat - poza wodociągami, wałami przeciwpowodziowymi, kanalizacją - nic nowego nie powstało. Gdzie jest choć jeden liczący się zakład, który promieniowałby na okolicę nowoczesnością, którego wyroby jednoznacznie kojarzono by z Opolszczyzną?
Zawarliśmy, jako województwo, kilka zagranicznych umów partnerskich. A ciągle żaden Niemiec ani Hiszpan większych interesów na naszym podwórku robić nie chce. Mamy autostradę, którą szybciej udało się wybudować, niż zagospodarować. Zamiast tętniących życiem terenów, gęsto usłanych motelami, zajazdami i stacjami benzynowymi, jest pobocze ziejące pustką. Oby za chwilę nie okazało się, że kto inny zwietrzył interes i wypije śmietankę.
Pod Warszawą pięć gmin bije się o port lotniczy, u nas temat lotniska umarł śmiercią naturalną. Parę lat temu byliśmy gotowi umierać, by Opolszczyzna przetrwała. Dzisiaj godzimy się na jej bylejakość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?