Dobry pomysł na dobry początek

Edyta Hanszke <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 587
Joanna Kasprzak-Dżyberti. (fot.  Sławomir Mielnik)
Joanna Kasprzak-Dżyberti. (fot. Sławomir Mielnik)
Specjalista. Rozmowa z Joanną Kasprzak-Dżyberti. O tym, jak pisać projekty do programów finansowanych z Unii Europejskiej i zdobywać na nie pieniądze.

Joanna Kasprzak-Dżyberti jest współautorką projektów, na które pieniądze daje UE. Współpracuje głównie z organizacjami pozarządowymi.

- Jaki jest pierwszy krok do napisania dobrego projektu?
- To musi być odpowiedź na jakieś zapotrzebowanie, np. mieszkańcy nie mają kanalizacji albo potrzebują wodociągu. Więc samorząd pisze wniosek o dofinansowanie budowy sieci. Przedsiębiorcy najczęściej szukają pieniędzy na rozwój firmy albo jej unowocześnienie, a organizacje pomagają różnym grupom społecznym: pracującym, bezrobotnym, dzieciom z domów dziecka itd.

- Na jakie miny można natknąć się przy pracy nad projektem?
- Ważne jest obudowanie naszej koncepcji analizami, wynikami badań i danymi satystycznymi, np. z Głównego Urzędu Statystycznego czy Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Nie ma kłopotu, żeby je zdobyć. Trzeba je też oczywiście zinterpretować. To dla komisji oceniającej oznacza, że zbadaliśmy dokładnie problem, a projekt nie jest naszym wymysłem, tylko właśnie odpowiedzią na potrzeby.
Wąskim gardłem jest także rekrutacja chętnych do projektu. Trzeba dokładnie poznać, czego oni oczekują i zmotywować ich do systematycznego uczestniczenia w zajęciach, bo to jest konieczny warunek powodzenia w realizacji planów. Na przykład osobom, które mieszkają poza miejscem prowadzenia zajęć, finansuje się dojazdy, żeby nie musiały same za to płacić. Na kursach językowych książki i inne materiały są darmowe.

- Co przesądza o sukcesie projektu?
- Na pewno dobry pomysł, rzetelnie opisany i obudowany danymi, o których już wspominałam. Musi on spełniać warunki, jakie zapisane są w programie, z którego staramy się o pieniądze. Trzeba też pamiętać, że ma być on zgodny z takimi dokumentami jak Narodowy Plan Rozwoju czy strategie rozwoju, które obowiązują w województwie lub gminach.
Dodatkowe punkty można dostać też za dostosowanie się do unijnej zasady równych szans, np.: połowa uczestników jest z miasta a połowa z wiosek, tak samo z podziałem na płeć, sprawność i niepełnosprawność itd. Punktowana jest też tzw. innowacyjność, czyli jakieś nowe propozycje szkoleń, osoby, które nie korzystały dotychczas z pomocy unijnej.

- Strasznie to wszystko skomplikowane i wymagające dużo trudu. Warto starać się o unijne dotacje?
- W dodatku konkurencja jest coraz większa. Na nasz rynek wchodzą firmy z innych województw z projektami dla naszych mieszkańców. Dwa lata temu na jedno działanie, które koordynuje Wojewódzki Urząd Pracy, wpływało kilka propozycji, dziś jest ich kilkadziesiąt. Ale satysfakcja z wygrania w konkursie rekompensuje wszystko, poza tym to moja praca.

- Można się przy tym czegoś ciekawego dowiedzieć?
- Oczywiście. Na przykład, że na Opolszczyźnie do przedszkoli chodzi 38 proc. dzieci w wieku 3 - 5 lat, podczas gdy w woj. dolnośląskim zaledwie 4 proc., a w powiecie łomżyńskim nie ma ani jednego przedszkola na wsi. Albo że polskie kobiety przodują w samozatrudnieniu w całej UE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska