Dobry występ Łangowskiego. Polacy pokonali Rumunów

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Antoni Łangowski z Gwardii Opole rzucił cztery bramki.
Antoni Łangowski z Gwardii Opole rzucił cztery bramki. Karolina Misztal
Polacy odnieśli pierwszą wygraną w przegranych eliminacjach do mistrzostw Europy. W Gdańsku wygrali z Rumunią 32-31.

Nasi piłkarze ręczni zaczęli w gdańskiej Ergo Arenie eliminacje do mistrzostw Europy od porażki z Serbią w listopadzie ubiegłego roku. Kończyli je także w tej hali spotkaniem z Rumunią. Przed pierwszym spotkaniem, kiedy trenerem był jeszcze Tałant Dujszebajew, były duże nadzieje i nikt chyba nie wyobrażał sobie, że biało-czerwonych może zabraknąć w Chorwacji na Euro 2018. Jednak przegrane z Serbią u siebie i w Rumunii, tylko jeden punkt w dwumeczu z Białorusią i remis w wyjazdowym spotkaniu z Serbią, sprawiły że nasi stracili szanse awansu.

W tym ostatnim spotkaniu drużynę prowadził już Piotr Przybecki. Postawił na budowę od nowa i oparł zespół na młodych zawodnikach. Z tych bardziej doświadczonych zawodników zostało kilku, na czele z bramkarzem Gwardii Opole Adamem Malcherem, który wczoraj miał jednak wolne. Szansę dostali inni, a wśród nich Antoni Łangowski i Ignacy Bąk oraz pochodzący z Ozimka Paweł Genda.

Mecz w Serbii był światełkiem w tunelu, bo młoda drużyna biało-czerwonych potrafiła wywalczyć remis z wymagającym przeciwnikiem. Spotkanie z Rumunią miało pokazać, czy to był jednorazowy wyskok czy tworzy się drużyna, która będzie mogła za jakiś czas walczyć z najlepszymi. Polacy bardzo dobrze zaczęli, a po 11 minutach mieli już cztery bramki przewagi. Dobrze w bramce spisywał się Mateusz Kornecki, a w ofensywie skuteczni byli Rafał Przybylski i Arkadiusz Moryto. Solidna praca w defensywie pozwalała wyprowadzać kontry, które nasi reprezentanci zamieniali na bramki. Widać, że w zespole jest bardzo dobra atmosfera i chęć wygrywania.

Tej drużynie brakuje jeszcze doświadczenia, ale to przyjdzie z czasem, kiedy będzie grać coraz więcej meczów w tym samym składzie. Przybecki postawił na zawodników, którzy wcześniej nie byli powoływani do kadry i to jest materiał ludzki, z którym można pracować, aby w przyszłości grać na imprezach mistrzowskich i przynajmniej wychodzić z grupy. Bo z pewnością jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o sukcesach, jakie były dziełem ich poprzedników.

Wracając do meczu z Rumunią to pierwsza połowa była całkowitą dominacją biało-czerwonych, którzy w 26 minucie prowadzili już 17-9. Kilka prostych błędów sprawiło jednak, że rywale zdobyli trzy bramki z rzędu. Druga połowa spotkania pokazała właśnie brak doświadczenia. Przy stanie 31-30 jeszcze sytuację uratował świetną interwencją Kornecki, ale dopiero rzut rozpaczy Pawła Chrapkowskiego dał wygraną.

Polska - Rumunia 32-31 (19-13)
Polska: Kornecki, Morawski - Krajewski 3, Walczak, Łangowski 4, Genda, Czuwara 2, Szpera, Syprzak 3, Potoczny 1, Moryto 10, Kondratiuk, Bąk, Przybylski 7, Chrapkowski 2
Rumunia: Iancu, Popescu - Mocanu 4, Ramba 1, Grigoras 3, Ghionea 3, Racotea 3, Sadoveac 3, Capota 1, Sandru 3, Rotaru, Fenici 5, Onyejekwe 4, Pavel, Thalmaier 1
Sędziowali: Oscar Raluy Lopez, Angel Sabroso Ramirez (Hiszpania). Widzów: 6000

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska