Dobrze przemyśl projekt domu

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Kiedy zamawiamy u architekta gotowy projekt, możemy liczyć na to, że nim siądzie do rysowania, wysłucha naszej listy życzeń i postara sie je uwzględnić.
Kiedy zamawiamy u architekta gotowy projekt, możemy liczyć na to, że nim siądzie do rysowania, wysłucha naszej listy życzeń i postara sie je uwzględnić. fot. sxc
Jeśli korzystamy z gotowego projektu, jesteśmy skazani na to, by radzić sobie bez fachowej pomocy, co wcale nie jest łatwe.

Kiedy zamawiamy u architekta gotowy projekt, możemy liczyć na to, że nim siądzie do rysowania, wysłucha naszej listy życzeń i postara sie je uwzględnić.

Jeśli korzystamy z gotowego projektu, jesteśmy skazani na to, by radzić sobie bez fachowej pomocy, co wcale nie jest łatwe.

Przekonali się o tym Beata i Mariusz Czyrkowie z Opola, którzy niedawno wprowadzili sie do nowego domu i popełnili kilka błędów przy okazji dostosowywania typowego projektu do własnych potrzeb i marzeń.

- Kupując projekt z katalogu otrzymaliśmy wstępny kosztorys i tak się nim zasugerowliśmy, że nie wzięliśmy pod uwage rosnących cen materiałów wykończeniowych - przestrzega pan Mariusz.

- Zabrakło nam na wykończenie domu ponad 30 tys. zł. Koszty podniosły się też ze względu na wprowadzone przez nas zmiany. Jedną z nich było podniesienie ścianek poddasza, przez co pomieszczenia stały się nieco większe ale też dach zyskał inny kąt nachylenia, trzeba było wydłużyć więźbę i więcej zapłacić za drewno i inne materiały.
Państwo Czyrkowie przestrzegają też przed zbyt pobieżnymi oględzinami projektu. Odczytywanie go dla osób bez doświadczenia jest bardzo trudne.
- Zasugerowaliśmy się tym, że w projekie, który nam się szczegónie podobał, architekt zaplanował naprawdę duży salon. Dopiero w trakcie budowy zauważyliśmy, że nie było w nim przedsionka. Zbyt późno dostrzegliśmy to i teraz w części pokoju dziennego muszą wisieć płaszcze i stać buty.

Nowi właściciele domu mówią, że gdyby jeszcze raz stanęli przed takim wyborem, na pewno zwróciliby uwagę na wielkość pomieszczeń gospodarczych, takich jak kotłownia czy spiżarnia.

Tej ostatniej w ich domu nie ma, a kotłownia jest bardzo mała. Radość z powodu przestronnych pokoi jest znacznie mniejsza, gdy ludzie zaczynają w nich mieszkać.

Wtedy okazuje się, że nie ma gdzie postawić zgrzewek z wodą mineralną, mlekiem i sokami, bo w kuchennych szafkach zapasy żywności po prostu się nie mieszczą.

- Dopiero kiedy zaczęliśmy mieszkać w nowym domu, stwierdziliśmy, że pomyśleliśmy o wszystkich domownikach z wyjątkiem naszych dwóch psów
- dziwią się sobie Czyrkowie.

- W kotłowni należało dla nich wymurować brodzik, by umyć im łapy, gdy wracają zabłocone ze spaceru. Teraz nie jest to proste, bo trzeba przerabiać instalację wodno-kanalizacyjną, a to by oznaczało prawdziwą rewolucję, trzeba więc znosić niedogodności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska