- Mój teść pochodzi Łubnian i czasami wspomina to, że nie wpuściliśmy ich do wsi dlatego dziś wyszłam tu dziś aby pomodlić się wspólnie z łubniańską rodziną i zaprosić ją na kawę - śmiała się Aniela Kaniut, mieszkanka Dobrzenia Wielkiego, która razem z sąsiadami wyszła wczoraj na przywitanie gości z oddalonej o kilka kilometrów wioski. Wszyscy spotkali się pod kapliczką zwaną "łobołzkiem". Kilkaset lat temu przebieg podobnego spotkania był zupełnie inny.
Przez wiele wieków Śląsk, podobnie jak i całą Europę, często nawiedzały epidemie. Z tego właśnie powodu pod koniec XVII stulecia w Dobrzeniu Wielkim drewniany kościół poświęcono św. Rochowi, patronowi chorych.
Właśnie do niego wybrali się z prośbą o zdrowie mieszkańcy Łubnian. Dobrzenianie z capami i kosami nie wpuścili ich do wioski w obawie przed zarażeniem. Wywiązała się bójka.
- Ani wtedy, ani dziś nie było pomiędzy nami niechęci, ale chcielibyśmy nawiązać do tej historii i sprawić, aby po latach wynikło z niej coś pozytywnego - mówi Helmut Starosta z dobrzeńskiego Gminnego Ośrodka Kultury, który z Krystianem Czechem z jego łubniańskiego odpowiednika zainicjowali spotkanie.
Choć kroniki parafialne wspominają o zdarzeniu, dokładnej daty tragicznych zajść nie zna nikt.
- Być może wydarzyło się to w drugiej połowie XIX wieku, u nas wtedy zaraz przetrzebiła bardzo mocno wieś, w tym samym okresie wierni w Łubnian wybrali się też do Częstochowy kupić obraz Matki Boskiej - wyjaśniał Krystian Czech.
Podobny obraz ludzie z Łubnian zgubili w czasie walki. Dobrzenianie go znaleźli, po czym powiesili na drzewie. Potem modlili się za zdrowie braci. To dlatego zaraza minęła.
- Łobrołzek wisi przy drodze łączącej nasze wsie do dziś i jest dowód nie tylko na to, że doszło tu do bójki, ale i do tego, że mieszkańcy Łubnian byli wielkiej wiary - przecież swoje życie chcieli poświęcić św. Rochowi - mówił witający gości Józef Scheitza, wieloletni sołtys Dobrzenia.
Wszyscy uczestnicy spotkania modlili się właśnie pod "łobrołzkiem" oraz w kościele pw. Św. Rocha.
W ramach symbolicznego "zadośćuczynienia" dobrzenianie przekazali gościom kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Dar z rąk Scheitzy odebrali wspólnie sołtys Łubnian Joachim Świerc oraz Maria Waleska, sołtyska Dąbrówki Łubniańskiej i Marian Kołodziej, były włodarz Masowa - dwóch wiosek wchodzących w skład łubniańskiej parafii.
- Obraz jest symboliczny podwójnie, bo jego autorką jest Kornelia Sabasz, nasza parafianka - mówił ks. Jan Polok, dobrzeński proboszcz.
Helmut Starosta odżegnywał się od słowa pojednanie.
- Chyba nie może być o nim mowy, skoro nikt nie nosi dziś z tego powodu urazy - wyjaśniał dobrzenianin.
- Ja jestem tego żywym przykładem tego, że nasze wioski nie mają nic przeciwko sobie - żartowała Krystyna Lazik, która do 20 roku życia mieszkała w Łubnianach, ostatnie 28 lat spędziła w Dobrzeniu Wielkim. Wszystko za sprawą Alojzego, chłopaka, który po czterech latach "zolyt" poprosił ją o rękę i "porwał" do Dobrzenia. Dla odmiany dwójka jej kolegów z klasy wybrała sobie za żony dziewczyny w Łubnian.
- O tym, że historyczna zaszłość nie odbiła się dziś na kontaktach międzyludzkich świadczyć może wzajemna pomoc w czasie powodzi, kiedy w Dobrzeniu jedni pomagali drugim, a także poszkodowanym z innych wsi - wyjaśniła pani Krystyna. - Wszystko dlatego, że obie nasze wsie cechuje wielka wiara i chęć niesienia pomocy. Tak jest było i będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?