W poniedziałek w Katowicach spotkali się rzemieślnicy z obu regionów oraz urzędnicy z urzędów marszałkowskich.
- Nie było i nie ma żadnej wojny śląsko-opolskiej, jest współpraca - mówi Magdalena Wrzeszcz z departamentu rolnictwa i rozwoju wsi opolskiego urzędu marszałkowskiego.
W czasie spotkania powołano do życia zespół roboczy, który pracował będzie nad wspólną procedurą krupnioka oraz staraniami o wpisanie go na unijną listę.
- Z naszej strony w pracach na razie bierze udział osiem do dziesięciu producentów, ale na pewno będzie ich więcej - tłumaczy Magdalena Wrzeszcz. - Po drugiej stronie środowisko jest prężniejsze, dlatego teraz to województwo śląskie przejmuje po nas obowiązki koordynacji pracy zespołu i jego finansowania.
Rejestracja krupnioka może potrwać nawet kilka lat.
W przypadku śląskiego kołocza trwało to blisko cztery lata , dlatego teraz trzeba przygotować się na podobne oczekiwanie.
- W trakcie wszystkich obowiązkowych procedur swoje wnioski i uwagi mogą zgłaszać przedstawiciele innych regionów i krajów, podobnie jak było to w przypadku oscypka - zapowiada urzędniczka.
Pierwsze robocze spotkanie producentów odbędzie się pod koniec marca.
W projekt włączono całe województwo opolskie i śląskie, choć w skład tego ostatniego wchodzą ziemie, które nigdy do historycznego Śląska nie należały (chodzi głównie o dawne częstochowskie i Zagłębie).
- Zespół nie chce wykluczać nikogo, przecież także na tych terenach może być ktoś, kto produkuje krupnioka według tradycyjnej receptury. Wyłączając go z akcji, zrobilibyśmy mu wielką krzywdę - wyjaśnia Magdalena Wrzeszcz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?