Tym samym zakończył się niemal dwuletni spór, o którym pisaliśmy wielokrotnie na łamach "NTO". Przypomnijmy: jeszcze w roku 2001 poprzednie władze Gorzowa nakazały Ryszardowi i Irenie Wiśniewskim natychmiastowe opuszczenie mieszkania komunalnego przy ulicy Złotej 2. Wiśniewscy mieszkali tam od kilkunastu lat, lokator sam mieszkanie wyremontował. Jest właścicielem małej firmy budowlanej.
Wiśniewscy zalegali z czynszem na kilka tysięcy złotych, ale odmówili przeprowadzki do tańszego mieszkania. Gmina w końcu wniosła sprawę do sądu, który nakazał eksmisję.
- Poprzednie władze doskonale wiedziały, że nie mieliśmy pieniędzy, bo żona na bezrobociu, zaś w budownictwie brakowało zleceń i ja kilka miesięcy nie miałem żadnych wpływów. Jak tylko wpadł nam jakiś grosz, płaciliśmy do kasy gminy tyle, ile mogliśmy - wspomina Ryszard Wiśniewski.
Eksmisję kilkakrotnie odraczano, między innymi ze względu na chorobę albo Wiśniewskiego, albo jego dzieci. Gmina wyznaczyła im lokal socjalny w Jastrzygowicach: dwa pokoje bez kuchni i z latryną na dworze. Wiśniewscy odmówili przeprowadzki. Ostatecznie komornik uznał, że lokal w Jastrzygowicach, proponowany rodzinie Wiśniewskich, nie spełnia wymogów lokalu socjalnego i odmówił wykonania eksmisji.
Sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację komornikowi. Do urzędu gminy w Gorzowie Śląskim trafiła petycja, podpisana przez kilkudziesięciu mieszkańców miasteczka, oburzonych postępowaniem władz i podejrzewających, że na mieszkanie przy Złotej ma chrapkę ktoś z pracowników urzędu.
Gmina jednak nie rezygnowała i w zeszłym roku wyznaczyła kolejny lokal socjalny - tym razem w Skrońsku. Ale Ryszard Wiśniewski trafił do szpitala (płuca i serce), więc eksmisji nie można było przeprowadzić. Lokatorzy bronili się, że w sumie chodzi o sześć osób (rodzice i czwórka dzieci), więc lokal w Skrońsku jest stanowczo zbyt mały. Przed wyborami samorządowymi sprawa ucichła.
- Z nowym burmistrzem dogadaliśmy się od razu. To po prostu chłop do życia, który rozumie naszą trudną sytuację - mówi Ryszard Wiśniewski.
- Według ugody Wiśniewscy mają spłacić zadłużenie czynszowe w wysokości około 4 tysięcy złotych. Karne odsetki mogę im umorzyć - tłumaczy burmistrz Artur Tomala. - W końcu marca przyjrzę się, jak wywiązują się ze swoich zobowiązań.
Wiśniewski po kilku miesiącach leczenia dostał rentę chorobową, więc ma stały dochód.
- Powoli wszystko spłacimy - obiecuje lokator. - Jest jeszcze do odzyskania trochę pieniędzy od komornika, który ściągał nam je na poczet zaległych czynszów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?