Dokąd prowadzi ta droga?

Fot. Beata Szczerbaniewicz
- Tu się kończy droga - pokazuje Iwona Smiatek. - Do naszej posesji brakuje 300 metrów, do burmistrza - dużo ponad kilometr.
- Tu się kończy droga - pokazuje Iwona Smiatek. - Do naszej posesji brakuje 300 metrów, do burmistrza - dużo ponad kilometr. Fot. Beata Szczerbaniewicz
Zdzieszowicki radny podważył zasadność utwardzenia drogi w Krępnej. Jak zauważył, trakt prowadzi do posesji burmistrza.

Radny Zbigniew Józefiok złożył na ostatniej sesji rady miejskiej wniosek o sprawdzenie przez komisję rewizyjną zarzutów stawianych przez wyborców w sprawie zasadności realizacji przyjętego przez radę w tegorocznym budżecie zadania wartości 40 tys. zł: "utwardzenie drogi od ulicy Jasiońskiej do posesji państwa Smiatek w Krępnej". W uzasadnieniu stwierdził, że zadanie to było przegłosowane "przy dużym stopniu niedoinformowania członków rady", gdyż zostało zgłoszone do projektu budżetu "w ostatniej chwili", oraz że radni jako "współodpowiedzialni za wydatkowanie pieniędzy społecznych" nie mogą przejść obojętnie wobec zarzutów wyborców, że jest to droga polna, która była już wcześniej wysypana tłuczniem, stanowi dojazd do posiadłości burmistrza Dietera Przewdzinga, a inni mieszkańcy tego rejonu mają możliwość dojazdu od innej strony asfaltowymi drogami.

Burmistrz Przewdzing uznał to wystąpienie za przedwyborczą kampanię skierowaną przeciw niemu.
- Żadnej drogi do swojej posesji mi nikt nie zbudował ani o to nawet nie wnioskowałem - twierdzi burmistrz. - To inna droga! Ja jeżdżę do domu po półmetrowych dziurach i się nie skarżę, ale nawet jakby mi je wyrównano, to co? Nie należy mi się? Jestem gorszy od reszty mieszkańców gminy? Przykro mi, że ktoś chce mnie zniesławić w tak głupi sposób. Nie pierwszy raz ludzie wywodzący się z kręgu SLD próbują mi robić antykampanię. W tym przypadku na dodatek wykorzystano moją chwilową nieobecność na sesji (wniosek przedstawiono na zakończenie obrad, gdy burmistrz opuścił już salę - dop. red.) i nie mogłem odpowiedzieć na ten zarzut.
Przewodniczący rady miejskiej Edward Paciorek zlecił zbadanie zarzutów komisji do spraw samorządu, która w trybie pilnym pojechała na oględziny do Krępnej.
- Komisja przedstawi swoje wnioski oficjalnie na sesji 23 lipca - informuje Paciorek. - Gdyby się potwierdziły, wtedy sprawą zajęłaby się komisja rewizyjna, ale z informacji, jakie mi przekazano po oględzinach, wynika, że nastąpiła pomyłka. Utwardzona droga nie łączy się w sposób bezpośredni z traktem przy posesji burmistrza.
Radny Józefiok, który uczestniczył w pracach tej komisji, nie do końca się z tym zgadza.
- Część informacji nie znalazła potwierdzenia w rzeczywistości - mówi radny, ale nie chce sprecyzować, o którą część chodzi. - Nie będę teraz rozwijał tego stwierdzenia, życie je wyjaśni jednoznacznie. Oceniam, że skład tej rady jest na tyle mobilny, że będzie ona w stanie odpowiedzieć na pytania zawarte w moim wniosku. Są komisje, niech badają sprawę, ja spełniłem swoją rolę, przekazując wątpliwości wyborców, co do których - jak zaznaczyłem zresztą na wstępie mojego wniosku - podchodzę z dystansem i rezerwą. Moje wystąpienie nie ma charakteru ataku personalnego na burmistrza, nie sądziłem, że zrobi się z tego taka sensacja. Wyborcy zgłaszali mi swoje uwagi, nie mogłem ich zignorować.
Mieszkańcy Krępnej bronią burmistrza: - Dyskutowaliśmy na ten temat w sklepie - opowiada Joanna Klimek, mieszkanka ulicy Jasiońskiej, przy której posesji rozpoczyna się sporna droga. - Dobrze, że utwardzili tę drogę, bo tu było straszne błoto, ale burmistrz na tej inwestycji nie skorzystał. Przecież on mieszka het, daleko, nigdy tędy nie jeździ. Mógłby, ale potem musiałby dalej przez pola nadrabiać po wertepach.

Droga, o której mowa, prowadzi do przysiółka zwanego Paryżem. Mieszkają tam cztery rodziny i nie mają żadnego asfaltowego dojazdu . Dieter Przewdzing nie mieszka w Paryżu, jego gospodarstwo (Kanada - tak nazwał swoją posiadłość) leży ponad kilometr dalej za zagajnikiem i prowadzi do niej krótsza trasa ze Zdzieszowic przez Rozwadzę.
- Gdzie Kanada, a gdzie Paryż? - pyta Iwona Smiatek, "paryżanka", do której domu zgodnie z nazwą inwestycji ma prowadzić droga. - Nie dociągnęli tego asfaltu nawet do nas, brakuje jakieś 300 metrów, będziemy jeszcze składać wnioski, żeby dokończyli. Tutaj naprawdę ciężko jest dojechać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska