O kłopotach jego mieszkańców pisaliśmy kilka tygodni temu. Budynek powstał 30 lat temu, jego właścicielem była gmina. Od kilku lat lokatorzy mogą wykupywać swoje mieszkania i część z nich już to zrobiła. Jednak po fakcie okazało się, że dom wymaga pilnego remontu, bo uszkodzone są m.in. fundamenty. Ich wzmocnienie będzie kosztowało 200 tys. zł. Tylko połowę może pokryć gmina, resztę muszą wyłożyć właściciele mieszkań. Ci twierdzą jednak, że kupili kota w worku i chcą, by za wszystko zapłaciło miasto.
- To była wada ukryta budynku, nie mogliśmy się tego spodziewać, nie powinniśmy więc być obciążani kosztem tego remontu - uważają mieszkańcy bloku. Po tekście, który ukazał się w "NTO", sprawą zainteresował się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
- Poprosiliśmy zarządcę budynku o całą dokumentację tego budynku - informuje Mirosław Domański, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. - Okazało się jednak, że ekspertyza, która wykazała fatalny stan techniczny domu, straciła już ważność. W najbliższych dniach nakażemy zarządcy wykonanie nowej.
Sprawdzony ma być stan techniczny całego budynku, w tym fundamentów. Autorzy ekspertyzy muszą też wyjaśnić, co wpłynęło np. na pękanie ścian w mieszkaniach i na zewnątrz budynku. Kosztami badań będą obciążeni także właściciele.