Dominika wychodzi z białaczki, ale spadł na nią kolejny cios. Potrzebuje pomocy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Dominika nie ma smutnych zdjęć. Mama fotografowała jej radosne chwile
Dominika nie ma smutnych zdjęć. Mama fotografowała jej radosne chwile Archiwum rodzinne
Ciężko jest prosić o pomoc, gdy się ma 20 lat i widziało się wiele dzieci, nawet tych najmniejszych, walczących z poważną chorobą. Dominika z Otmuchowa wyszła dzielnie z białaczki, ale teraz o taką pomoc jest zmuszona poprosić.

6 tysięcy miesięcznie na lekarstwo, to dla Dominiki Grześko i jej mamy Ewy Rzymkowskiej-Dąbrowskiej z Otmuchowa za dużo, żeby zapłacić samodzielnie.

- Choroba i leczenie Dominiki trwa już 2,5 roku. To nasza pierwsza zbiórka publiczna, bo wcześniej Dominika zawsze mówiła, że są dzieci bardziej potrzebujące wsparcia – przyznaje pani Ewa, mama Dominiki.

W czasie wielomiesięcznego leczenia we wrocławskiej klinice Przylądek obie widziały wiele dziecięcych dramatów. Trudno im prosić o pomoc obok rodziców innych dzieci. Trudno nagłaśniać swoją sprawę w mediach społecznościowych, nawiać innych na wpłatę, gdy potrzebujących jest aż tak wielu.

Jednak Dominika potrzebuje rocznej kuracji lekiem wypłukującym z wątroby nadmiar żelaza, zgromadzonego po kilkudziesięciu transfuzjach krwi. Jej zdrowie znów będzie zagrożone i to w czasie, gdy dziewczyna przeszła najcięższy etap leczenia białaczki i może wracać do normalnego życia.

- Miesięczny koszt 30 tabletek, to 6 tysięcy złotych. Kwota dla nas przerażająca. Gdyby to jeszcze chodziło o jeden miesiąc, ale Dominika potrzebuje kuracji przez rok – opowiada Ewa Rzymkowska–Dąbrowska. – Dopóki nie uzbieramy wszystkich pieniędzy, leczenie nie zostanie rozpoczęte. Na razie utknęliśmy w martwym punkcie.

Dominika z Otmuchowa weszła w pełnoletniość we wrocławskiej klinice Przylądek. Tam obchodziła 18. urodziny. Je organizm źle zareagował na chemioterapię przeciwko białaczce. Przez trzy miesiące nie chodziła, zanikły jej mięśnie w nogach.

Rehabilitantka prognozowała, że powrót do poprzedniego stanu zajmie 1,5 roku. Ale Dominika się uparła, że na 19. urodziny sama objedzie klinikę na wrotkach. I dokonała tego wyczynu na miarę olimpijskiego medalu.

- Oficjalnie zakończyłam walkę z białaczką, która mocno odbiła się na moim zdrowiu. Wciąż jestem pod stałą opieką pulmonologa, ortopedy i okulisty – pisze o sobie Dominika Grześko. - Pilnego ratunku potrzebuje jednak moja wątroba, serce i płuca. Z powodu wielokrotnych transfuzji krwi, na mojej wątrobie odłożyło się dużo żelaza, przez co wciąż są konieczne wizyty w szpitalu, żeby je wypłukać. Nadmiar żelaza na wątrobie zagraża jej i mojemu sercu. Konieczna jest terapia nierefundowanym lekiem. Dlatego proszę Was o pomoc!

Zbiórka pieniędzy dla Dominiki jest prowadzona na stronie fundacji siepomaga.pl - wystarczy kliknąć TUTAJ.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska