Jak ma być tanie państwo, to niech będzie - zdaje się mówić gest premiera. I tak oto z jednej skrajności - wprowadzonej przez rządy PiS, a polegającej na bizantyjskiej wręcz oprawie podróży władzy, gdzie byle wizyta premiera lub jego wice w Myszykiszkach Śliskich przypominała wjazd cesarza do Konstanynopola - wpadliśmy w skrajność drugą.
To może tam, w Stanach, Donald Tusk będzie przemieszczał się między jednym a drugim ważnym spotkaniem autobusem? Albo wynajętym w wypożyczalni małolitrażowym autkiem? Najlepiej na gaz, żeby wyszło taniej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?