Dopisali tylko bezrobotni

Beata Cichecka
Mikołajkowe targi pracy rozczarowały uczestników i organizatorów. Zainteresowanie imprezą wśród pracodawców było znikome.

Spotkanie zorganizował 6 grudnia Środowiskowy Hufiec Pracy w Nysie w ramach ogólnopolskiej akcji pod hasłem "Mikołajkowe targi pracy i dni otwarte w OHP". Impreza, która odbyła się tego dnia w ochotniczych hufcach pracy w całym kraju, adresowana była przede wszystkim do uczniów oraz absolwentów szkół zawodowych i średnich.

Frekwencja na targach dopisała tylko wśród bezrobotnych. Do siedziby nyskiego OHP przyszło ponad 200 osób szukających zatrudnienia. Większość wyszła rozczarowana, bowiem pracodawcy nie wykazali specjalnego zainteresowania imprezą. Na 16 zaproszonych firm zjawiło się ledwo 5, które nie miały zbyt wiele do zaoferowania. Zakłady OPEX, Wacuś, ALSECO, Darmir i Kanada-Bud zaproponowały łącznie 10 miejsc pracy w branży budowlanej, spożywczej, tapicerskiej oraz w krawiectwie. W trakcie spotkania odbyły się warsztaty aktywnego poszukiwania pracy, które poprowadzili miedzy innymi psycholog i doradca zawodowy z Powiatowego Urzędu Pracy.

Młodzież i dorosłych, którzy przyszli na targi, interesowały jednak bardziej konkrety niż pogadanki.
- Myślałem, że znajdę ofertę zatrudnienia nie tylko dla siebie, ale również dla mojego kuzyna - rzeźnika, który nie mógł tu dzisiaj przyjść - powiedział "NTO" dwudziestoletni Krzysiek. - Jestem z zawodu murarzem, mam też dwie kategorie prawa jazdy. Pytałem o pracę wszędzie, gdzie się dało i nic. Mnóstwo moich znajomych jest w takiej sytuacji. Spisałem tylko numer telefonu z tablicy, ale nie wiem, czy w czymkolwiek mi to pomoże.
Tadeusz Januszewski, kierownik młodzieżowego klubu pracy przy Środowiskowym Hufcu Pracy w Nysie, nie ukrywał, że liczył na większy udział pracodawców. Miał też nadzieję, że ci, którzy nie dotarli do "ohapu" na godzinę 10, pojawią się na targach później. Impreza miała trwać do godz. 17, tymczasem po godz. 13 w ośrodku nie było już ani jednego przedstawiciela zakładów pracy.

Na siłę nikogo nie przyciągniemy - ubolewał Tadeusz Januszewski. - Udział w targach może jednak pomóc młodym ludziom. 160 bezrobotnych wypełniło karty ewidencyjne, deklarując w nich chęć uczestnictwa w naszym klubie i korzystania z poradnictwa zawodowego i szkoleń. Dla nich będę poszukiwać zatrudnienia indywidualnie, ucząc ich jednocześnie techniki rozmów z pracodawcami i sposobów autoprezentacji. Większość bezrobotnych nie radzi sobie z tym dobrze, przez co przegrywa już na starcie. Każdy człowiek jest inny i wymaga odmiennego podejścia. Dotyczy to i pracodawców, i bezrobotnych. My nikogo nie pozostawiamy samemu sobie, dla każdego ustalamy własną technikę działania i zdaje to egzamin. W ciągu trzech lat istnienia młodzieżowego klubu pracy, w którym zarejestrowało się 2 tysiące osób, bezpośrednio załatwiłem zatrudnienie 247, nie licząc absolwentów naszego hufca. Oni w 90 procentach znajdują pracę w miejscach, gdzie odbywają uczniowskie praktyki zawodowe. W czasach, gdy rynek pracy się kurczy, coraz większą rolę odgrywają na nim prywatne znajomości.

W powiecie nyskim jest 17.250 bezrobotnych, w tym około 700 absolwentów. Stopa bezrobocia sięgnęła tu już 26 procent. Według prognoz Powiatowego Urzędu Pracy, do końca roku liczba mieszkańców bez zatrudnienia przekroczy 17.500 osób.
- To smutny rekord w historii Powiatowego Urzędu Pracy - stwierdza Kordian Kolbiarz, zastępca kierownika PUP w Nysie. - Od jedenastu lat nie mieliśmy aż tylu zwolnień grupowych. W tym roku straciło pracę ponad dwa tysiące mieszkańców powiatu. Ofert tymczasem jest jak na lekarstwo. Nic więc dziwnego, że ludzie garną się wszędzie na hasło "praca". Targi są niewątpliwie pożyteczną inicjatywą, ale trudno oczekiwać, że w rejonie, gdzie rynek pracy praktycznie nie istnieje, odniosą one sukces. Obecnie otwierają się dla naszych bezrobotnych kraje zachodnie, jak Portugalia, Włochy, Francja, Holandia, Wielka Brytania, oferujące zatrudnienie w rolnictwie, ogrodnictwie, zakładach produkcyjnych. Poszukiwani są tam też informatycy i inżynierowie. Od kandydatów wymagana jest jednak znajomość języka niemieckiego lub angielskiego, przynajmniej na poziomie podstawowym. I to jest największą barierą. Nasz system szkolnictwa nie uczy swobodnego operowania językami obcymi. Brak umiejętności porozumiewania się z obcokrajowcami jest zatrważający, zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska