Dorota Maciejewska zajmuje siódme miejsce w plebiscycie nto na Pielęgniarkę Roku

fot. Sławomir Mielnik
Dorota Maciejewska: - Jestem szczęśliwa, gdy ludzie zdrowieją.
Dorota Maciejewska: - Jestem szczęśliwa, gdy ludzie zdrowieją. fot. Sławomir Mielnik
Pielęgniarstwo nie było jej młodzieńczym marzeniem, ale po latach przepracowanych w tym zawodzie wie, że to wcale nie jest najważniejsze, by czuć się spełnioną i zadowoloną.

- Być może powołanie nie jest czymś, co się od początku czuje, ale co nosi się w sobie i co się w trakcie służenia choremu rozwija - mówi Dorota Maciejewska. - I to coś sprawia, że jak się wejdzie w ten świat, to już się nie chce ani nie potrafi z niego wyjść.

Wpływ na wybór jej drogi życiowej mieli rodzice, to oni popchnęli młodą dziewczynę do liceum medycznego w Brzegu. Dobry przykład dały też dwie starsze kuzynki. Po skończeniu szkoły trafiła na oddział wewnętrzny szpitala MSWiA w Opolu i ta pierwsza praca tak ją zafascynowała, że już nie chciała innej.

- Duża w tym zasługa zespołu, z którym pracuję - mówi Dorota Maciejewska. - Wysoką pozycję w pielęgniarskim rankingu traktuję też jako wyróżnienie dla moich koleżanek i kolegów, lekarzy i pielęgniarek. To niesamowici ludzie.

Praca na internie jest bardzo ciężka. Ludzie trafiają tu z bardzo poważnymi chorobami, nieraz decydujące są pierwsze minuty, gdy człowiek trafia do szpitala. Personel nieraz ociera się o sprawy ostateczne, najbardziej dramatyczne chwile przeżywa, gdy wyrywa chorego człowieka śmierci.

- Najgłębszy sens swej pracy widzę wtedy, gdy ludzie zdrowieją - mówi pani Dorota. - Ale też, gdy mówią, że na oddziale czują się jak w domu. To bardzo buduje i motywuje do jeszcze lepszej pracy i do tego, by po prostu być lepszym człowiekiem.

Od trzech lat jest zastępcą pielęgniarki oddziałowej. Pełni funkcję tzw. pielęgniarki koordynującej, czyli dba o to, by wszystkie zalecenia lekarzy wobec danego pacjenta zostały wykonane. Kiedy utonęła w papierkach, trochę ją to przygnębiło. - Miejsce pielęgniarki jest przede wszystkim przy chorym - mówi. - Dlatego nieraz zdarza mi się rzucić szpitalną biurokrację i biec do łóżka chorego.

Prywatnie lubi jazdę na motorze i górskie wycieczki. To ją dobrze nastraja. Do pacjentów zawsze wraca pełna energii i uśmiechnięta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska