Dorota Simonides - uczy i bawi

fot. Sławomir Mielnik
Zajmuje się kulturą ludową i literaturą; zna Śląsk historyczny - wczorajszy i dzisiejszy - jak własną kieszeń, zna i rozumie powikłane śląskie dzieje, literaturę ludową.
Zajmuje się kulturą ludową i literaturą; zna Śląsk historyczny - wczorajszy i dzisiejszy - jak własną kieszeń, zna i rozumie powikłane śląskie dzieje, literaturę ludową. fot. Sławomir Mielnik
Szuka w różnych kulturach tego, co wspólne, co łączy, stąd ponawiane próby zrozumienia tego, co inne.

Zajmuje się kulturą ludową i literaturą; zna Śląsk historyczny - wczorajszy i dzisiejszy - jak własną kieszeń, zna i rozumie powikłane śląskie dzieje i śląskie winy nie zawinione (losy najbliższych też pomogły je zrozumieć), literaturę ludową, gwary wiejskie i podmiejskie, zwyczaje, pieśni, subtelności językowe, wie nawet, kiedy na przykład swojska starka zaczęła ustępować nowomodnej oumie (niektórzy domorośli znawcy próbują niekiedy i o przeszłości językowej Śląska pisać na nowo, po swojemu).

Uczy i bawi. Przez lata wykładała w Opolu, we Wrocławiu i w Poznaniu, gościnnie w Getyndze, Tybindze i gdzie indziej (w innych krajach języka niemieckiego). Pisała o baśniach górnośląskich i o śląskiej prozie ludowej, o folklorze słownym dzieci i młodzieży, o pamiętnikach i rymowankach, o obrzędach i mądrości ludowej, o humorze i horrorze tutejszym.
Mogłaby pewnie i o powojennej wędrówce ludów napisać zajmującą pracę. O spotkaniu tylu odmian polskości, świadomej i mniej świadomej siebie, tylu odmian polskiej kultury ludowej. Dzieło można by było nazwać tak: Lud osiadły na Śląsku i ludy dosiadłe (nie z własnej woli) do osiadłego. I o swojej - prawie powieściowej
- przygodzie życiowej mogłaby opowiedzieć dokładniej.

Stanisław Pigoń napisał: Z Komborni w świat, jakże trafna i atrakcyjna okazała się ta formuła, tylu poszło w ślady Pigonia; znany geograf i podróżnik, prof. Alfred Jahn, swoje pamiętniki nazwał - Z Kleparowa w świat szeroki; Dorota Simonides napisałaby, gdyby zechciała, książkę: Z Nikiszowca w świat.

Z osady górniczej w świat daleki. Do Opola, do Krakowa, do Wrocławia. I znowu do Opola, żeby stworzyć tu "opolską szkołę folklorystyki". Z Nikiszowca na uniwersytety i do parlamentu.

Humor pomaga uczonej autorce w zachowaniu należnego dystansu. Humor dobry i ciepły. Folklor śląski interesuje ją i bawi od dzieciństwa. Bojki i bery (ostrzega lojalnie, że bery to nie tylko gruszki) zbiera, klasyfikuje, odkrywa związki z tyloma obszarami geograficznymi i duchowymi. I słucha uważnie ostatnich i przedostatnich już może opowiadaczy osadzonych tak mocno w kulturze organicznej. Opowieści zabawne nie tylko zbiera i opisuje, ale potrafi je też ze smakiem opowiadać i cieszyć się nimi. Przyznała kiedyś: jestem szczęśliwym człowiekiem, który może łączyć pracę zawodowo-naukową ze swoim hobby, swą pasją życiową.

Szuka w różnych kulturach tego, co wspólne, co łączy, stąd ponawiane próby zrozumienia tego, co inne. Przywiązanie serdeczne do rodzinnych okolic i ciekawość świata. Świadoma przynależność do wielu kręgów, wielostopniowa świadomość kulturalna.

Z Nikiszowca i z Opola, ze Śląska, z Polski i z Europy. (Jak to pisał o kręgach wspólnoty Mickiewicz? Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy). Chora na śląskość (jak Zbyszko Bednorz, Jan Goczoł, Joachim Glensk, Tadeusz Kijonka, Kazimierz Kutz, Franciszek Antoni Marek, Jan Miodek, abp Alfons Nossol, Zbigniew Zielonka i jeszcze niewielu).

O śląskich cnotach i przywarach wie prawie tyle, co Kutz. Tłumaczy cierpliwie Polakom i Niemcom (tym, którzy mają uszy ku słuchaniu), czym jest Śląsk, czym był kiedyś ten styk kultur, "narożnik" śląski, czym mógłby być w przyszłości. Jaki był w czasach książąt piastowskich, jaką rolę odgrywał w monarchii Habsburgów, jakie zmiany nastąpiły pod rządami pruskimi. Dlaczego świadomość regionalna utrzymała się tu tak długo, jak przebiegało unarodowienie ludu, dlaczego ks. Szramek pisał o gruszy granicznej etc., etc.

Między regionalizmem a uniwersalizmem. Między nauką a polityką. Homo eruditus i homo politicus. Między etnografią a literaturoznawstwem. Posłanka wczoraj i senator wybierana aż pięć razy. Pofesor wczoraj i dziś. I to z tych profesorów, którzy przydają blasku tytułowi, znanych z książek i z nazwiska. Łączyć politykę z nauką nie zawsze łatwo, ale uprawiać politykę z wdziękiem, to już sztuka prawdziwa. Zwłaszcza dziś, kiedy tylu Dyzmów naokoło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska