Dość strategii, weźmy się do roboty

Bruno Kosak
Przyszłością mniejszości jest edukacja dwujęzyczna i to już od przedszkola.
Przyszłością mniejszości jest edukacja dwujęzyczna i to już od przedszkola.
Jeśli Niemieckie Towarzystwo Oświatowe ma naprawdę pomagać nauczycielom, musi mieć więcej członków i choć paru pracowników etatowych.

W miniony piątek w siedzibie VdG odbyło się walne zebranie Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego. Wzięło w nim udział 19 osób. Więcej niż bywało w poprzednich latach, ale bardzo mało jak na ogólnopolskie stowarzyszenie. Już owa liczba pokazuje, że Niemieckie Towarzystwo Oświatowe szybko musi się zmienić. Najpierw ilościowo. Liczący niespełna 10 osób zarząd działa w stu procentach społecznie, dzieląc czas między pracę zawodową i doradztwo metodyczne dla nauczycieli języka niemieckiego.

Jeśli naprawdę mamy być obecni jako doradcy w każdej gminie i pomagać nauczycielom w rozwiązywaniu problemów związanych z przygotowaniem programów, projektów, wreszcie poszczególnych lekcji, powinniśmy mieć co najmniej 150 członków i to najlepszych nauczycieli germanistów. Temu wyzwaniu chcemy podołać już od najbliższego roku szkolnego. Nie tylko być do dyspozycji w naszej nowej siedzibie przy ul. Konopnickiej w Opolu, nie tylko w Opolskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli czy mediotece. Ale przede wszystkim w terenie. W każdej szkole i u każdego nauczyciela, który zgłosi takie zapotrzebowanie. Takie wezwania zresztą już teraz do nas docierają - także spoza Śląska opolskiego, z Cieszyna czy Gliwic, gdzie także są uczniowie zainteresowani językiem niemieckim i dwujęzycznym nauczaniem.

Mam świadomość, że dotychczas dotykał nas raczej odwrotny problem - ubywania pedagogów z naszych szeregów. Zapraszamy więc do obecności i do współpracy wszystkich, którzy chcą zaangażować się w pracę związaną z nauczaniem języka niemieckiego, zarówno jako obcego, jak i języka mniejszości. Czekamy zarówno na członków mniejszości niemieckiej, którzy w sposób naturalny wraz językiem gotowi będą przekazywać uczniom to wszystko, co składa się na niemiecką tożsamość, jak i nauczycieli wywodzących się z większości, ale otwartych i życzliwych wobec wielojęzyczności i wielokulturowości w naszym regionie.

Obecnie w NTO trwają prace nad stworzeniem możliwie jak najpełniejszej bazy germanistów pracujących i gotowych do pracy na wszystkich poziomach edukacji od przedszkoli do szkół ponadgimnazjalnych. Do wszystkich, którzy otrzymali nasze ankiety, a zwlekają z ich odesłaniem, apeluję, by zrobili to jak najprędzej.
Chcemy zreformować naszą pracę i strukturę Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego, co znalazło wyraz w końcowych uchwałach rocznego zebrania. Apelowaliśmy w nich do kierownictwa mniejszości niemieckiej, by wzorem innych organizacji MN, także u nas znalazło się miejsce dla kilku pracowników etatowych, którzy będą w stanie zaangażowac się tylko w działalność Towarzystwa Oświatowego. Zarząd będzie działał nadal społecznie, ale jego prezes lub specjalista ds. szkolnictwa powinien być - naszym zdaniem - pracownikiem etatowym. Proponujemy przy tym swoistą unię personalną między VdG i naszą organizacją. Uważamy, że przeniesienie pana Huberta Kołodzieja, specjalisty ds. oświaty w VdG do Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego usprawni naszą współpracę. Mamy nie tylko dość miejsca. Ważniejsze jest, iż w tym samym budynku mieszczą się pomieszczenia TSKN, biuro posła mniejszości niemieckiej i Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej. Wiele spraw będzie można uzgadniać i porządować na bieżąco w ramach naturalnych codziennych kontaktów między NTO, TSKN i VdG, któremu, oczywiście, nadal będziemy podlegać.

Uważamy, że etatowymi pracownikami w NTO powinni być także dyrektor biura, pracownik OCDN odpowiedzialny także za mediotekę i stałą współpracę z Instytutem Goethego i innymi instytucjami zewnętrznymi. Jest kwestią do ustalenia, czy koszt ich utrzymania weźmie na siebie Fundacja Rozwoju Śląska, czy też będziemy o to zabiegać w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji.
Naszym priorytetem na najbliższy rok - obok rozszerzenia doradztwa metodycznego na możliwie wszystkie gminy i szkoły - jest stworzenie sieci szkół dwujęzycznych. Bez tego będziemy nadal tkwić w absurdzie, na który zwracają nasi członkowie uczący niemieckiego jako języka mniejszości w szkołach podstawowych. Powszechnie skarżą się oni na sytuację swoich najlepszych i najzdolniejszych uczniów. Opuszczają oni szkołę podstawową jako laureaci konkursów, często już z certyfikatem językowym, ale w goimnazjum trafiają do klas, które zaczynają naukę niemieckiego od kolorów i poznawania podstawowych pojęć. W jeszcze gorszej sytuacji są nauczyciele gimnazjów, którzy zwykle w jednej klasie i na jednej lekcji muszą pracować z uczniem który poznaje podstawy i jego znudzonym kolegą, który zna niemiecki biegle.

Jeszcze ważniejsze jest zbudowanie jak najgęstszej sieci przedszkoli, w których będzie się uczyć dwujęzycznie lub dzieciaki będą miały zajęcia z niemieckiego jako języka mniejszości. Nie jest tajemnicą, że ze zdecydowanej większości naszych domów przedszkolaki nie wynoszą znajomości języka niemieckiego. Zdobywają ją skutecznie w przedszkolu, o czym mogłem się osobiście i ze wzruszeniem przekonać. Wniosek jest dla mnie oczywisty: odłóżmy już na bok studiowanie kolejnych strategii edukacyjnych mniejszości potwierdzających możliwości prawne, jakie są dostępne w Polsce, i zabierzmy się do praktycznej roboty.
Ponieważ o finansowaniu placówek oświaty decydują samorządy (przedszkoli dotyczy to szczególnie, bo za ich uczniami nie idą pieniądze z subwencji), Niemieckie Towarzystwo Oświatowe chce blisko współpracować z burmistrzami i wójtami, zwłaszcza stojącymi na czele tzw. gmin mniejszościowych.
Nowa podstawa programowa wymaga od nauczycieli ponownego wyboru podręczników - z listy zaaprobowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej - i przygotowania programów nauczania. Przypominam, że panie należące do zarządu Niemieckiego Towarzystwa są autorkami kilku programów. Nauczyciele mogą z nich korzystać, oczywiście, po ich przystosowaniu do warunków panujących w swojej szkole. Zachęcam także, by jak najliczniej pisać własne programy autorskie. W sytuacjach wątpliwych deklarujemy pomoc naszych doradców i ekspertów w OCDN.

Trudniejsza i bardziej oddalona w czasie jest kwestia powstania nowych podręczników, których rzeczywiście środowisko mniejszości niemieckiej nadal nie ma. W najbliższym czasie zorganizujemy wyjazd studyjny do mniejszości litewskiej w Polsce, by skorzystać z ich doświadczeń przy zakładaniu szkół i pisaniu podręczników. Taki wyjazd może dać nam więcej niż odwiedziny np. u mniejszości niemieckiej w Danii, która funkcjonuje w zupełnie innych niż my warunkach organizacyjnych i finansowych.
Zanim powstaną podręczniki do nauczania niemieckiego jako języka mniejszości, do realioznawstwa i do różnych przedmiotów, które mogą być nauczane po niemiecku w szkołach dwujęzycznych, chcemy jak najprędzej doprowadzić do powstania listy ministerialnych rzeczoznawców pochodzących z naszego regionu i z naszych opolskich uczelni. Bez nich i bez współpracy z nimi żaden podręcznik nie powstanie.

W najbliższym czasie będziemy też rozmawiać z rektorem elektem Uniwersytetu Opolskiego na temat większej dostępności kursów pedagogicznych dla absolwentów opolskiej germanistyki.

Autor jest prezesem zarządu Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska