Dostojne pelargonie, arystokratyczne fuksje

Agnieszka Górak, architekt krajobrazu
Dziś o dwu efektownych roślinach lata. Kwiatach, które najczęściej goszczą na naszych balkonach i tarasach.

Pelargonie to dzieci słońca. Idealnie nadają się na balkony, tarasy i parapety o ekspozycji południowej i zachodniej, ale dadzą sobie też radę przy wystawie wschodniej. Świetnie komponują się z żółto kwitnącym zwisającym uczepem czy petuniami. Fuksja natomiast będzie się dobrze czuła i prezentowała w towarzystwie bluszczu. Ich wymagania świetlne są zbliżone - lubią półcień i cień, stąd dobrze będą rosły w miejscach o ekspozycji wschodniej, zachodniej, a nawet północnej. Marząc i tworząc w myślach wspaniały kwietny taras czy balkon, nie zapominajmy o praktycznej stronie całego przedsięwzięcia. Rozmnożenie tych roślin czy pozyskanie sadzonek atrakcyjnych odmian należy właśnie do strony praktycznej, na którą czasem brakuje nam już zapału i chęci.

Każdy praktyk, obojętne, czy amator, czy zawodowiec, z pewnością ma swoje własne metody rozmnażania ulubionych roślin. I jak to w życiu: literatura swoje, a praktyka swoje. I bardzo dobrze! Z podziwem niejednokrotnie wsłuchiwałam się w opowieści znajomej pani, z zawodu nauczycielki obcego języka, o rozmnażaniu i pielęgnacji kwiatów. Jej wiedza i doświadczenie mówiły o tym, że obserwuje swoje rośliny, poznała ich naturę i potrzeby i kapitalnie sobie z nimi radzi. Efekty jej amatorskiej pracy widziałam i były imponujące. I o to przecież chodzi! Żeby pobyć w świecie roślin, poczuć ten świat i mieć w nim swój udział. Dla mniej oswojonych czy nie bardzo ufających w swoje siły pozostaje zakup dobrych roślin i powierzenie pieczy nad nimi osobom doświadczonym - może odwaga i ciekawość w końcu wezmą górę, a przejawi się to - może najpierw niezbyt udaną, ale jednak - próbą rozmnożenia roślinek. I pelargonia i fuksja dobrze nadają się do takich eksperymentów.

Kwiecień to już ostatni dzwonek wzywający do sporządzania sadzonek tych kwiatów. Pozyskujemy je z roślin matecznych, czyli zeszłorocznych, które przycinamy mniej więcej o 1/3. Tym sposobem stare rośliny się rozkrzewią i latem zakwitną, a my pozyskamy sadzonki. U pelargonii będą to sadzonki zielne, zdrewniałe lub półzdrewniałe. Najlepiej, żeby pochodziły z wierzchołków rośliny i miały 3-5 węzłów. Z jednej rośliny matecznej powinniśmy uzyskać 4-5 sadzonek. Odcinamy je nożykiem lub żyletką i zostawiamy na kilka godzin w ciepłym i zacienionym miejscu po to, żeby powierzchnie cięcia obeschły. Przed umieszczeniem sadzonek w podłożu - wystarczy tu mieszanka piasku z torfem lub czysty piasek, byle wilgotny - usuwamy przylistki znajdujące się przy ogonku liściowym, żeby ograniczyć możliwość gnicia sadzonek. Pojemniki z posadzonymi sadzonkami ustawiamy np. na parapecie, pod którym jest grzejnik, a to dlatego, że optymalna temperatura ukorzeniania wynosi 20-21 oC. W czasie ukorzeniania należy zapewnić młodym roślinkom świeże powietrze i umiarkowaną wilgotność, a po 2-3 tygodniach wystarczy sprawdzić stan ukorzenienia - jeśli wszystko poszło dobrze, to zobaczymy obfitość młodych korzonków. A to już sukces!

Ułanka, czyli oczywiście fuksja, jest także rozmnażana z sadzonek, a te powinny mieć 4-6 liści. Pozyskamy je, podobnie jak u pelargonii, z roślin starszych, przycinanych wiosną celem odmłodzenia i rozkrzewienia. Ukorzeniamy je w podobny sposób, przykrywając folią czy szklanym kloszem lub szybą, utrzymując umiarkowaną wilgotność - uwaga na pleśnie - i chroniąc przed zbytnim nasłonecznieniem. Niebawem zapewne się ukorzenią. Jeśli jednak ktoś preferuje metody proste i na pierwszy rzut oka zgoła nieprofesjonalne, to pozyskane sadzonki, zarówno pelargonii, jak i fuksji, włoży do słoika z wodą i... na to samo wyjdzie. I bardzo dobrze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska