Dramat mieszkanki Prudnika. Sąd ograniczył jej prawa rodzicielskie, kiedy pracowała w Holandii

fot. Archiwum
fot. Archiwum
Kiedy Bernarda S. wróciła do kraju, przeżyła szok. Najpierw odkryła, że ktoś oczyścił jej konto z 1,8 tys. euro zarobionych przy kwiatach w Holandii. Bank odesłał ją do sądu, bo pieniądze zajął komornik. A w sądzie usłyszała z przerażeniem, że ograniczono jej władzę rodzicielską nad 16-letnią córką.

Sąd nałożył na nią też obowiązek płacenia alimentów na dziecko, 800 zł miesięcznie. A komornik niezwłocznie ściągnął jej pieniądze z konta.

To wszystko stało się w ciągu dwóch miesięcy, a Bernarda S. o niczym nie miała pojęcia. - Nic nie wiedziałam, że mąż jeszcze w lutym pozwał mnie do sądu - opowiada wzburzona kobieta. - Nie rozumiem, dlaczego sąd mnie nie powiadomił, przecież byłam w Polsce, w swoim mieszkaniu w Prudniku przez dwa tygodnie w maju, a potem przez cały czerwiec.

W lipcu wyjechała do pracy, a wróciła pod koniec sierpnia. Już po sprawie. - Kiedy byłam za granicą, rodzina przez cały czas miała ze mną kontakt telefoniczny - podkreśla Bernarda S. - Doskonale wiedzieli, gdzie pracuję i mieszkam w Holandii. O sprawie sądowej nie wiedziała też moja córka. Nie rozmawiał z nią ani kurator sądowy, ani sam sąd rodzinny przed wydaniem wyroku!

Jan S., mąż Bernardy w lutym br. złożył pozew o ograniczenie żonie władzy rodzicielskiej. Argumentował, że porzuciła rodzinę, wyjechała za granicę, nie wykonuje władzy rodzicielskiej. Napisał do sądu, że nie jest w stanie podać aktualnego adresu żony, bo gdy ją o to poprosił, wysyłając sms-a, to mu odmówiła, pisząc tylko, że go “załatwi".

- Napisałem jej, że występuję do sądu. Ona wiedziała o tym - twierdzi dziś Jan S.

- Sąd rodzinny postępował zgodnie z procedurą - przekonuje sędzia Marek Kędzierski, prezes Sądu Rejonowego w Prudniku. Zgodnie z tą procedurą sąd wystąpił do urzędu gminy, rejestru skazanych i Centralnego Biura Adresowego o wskazanie nowego miejsca pobytu Bernardy S. Ale żadna z tych instytucji nie wiedziała, gdzie jej szukać.

Wreszcie sąd napisał do męża, aby podał adres matki Bernardy. Ten odpowiedział, że zna tylko nazwisko teściowej i nazwę wsi pod Prudnikiem, gdzie mieszka.

Prudnickiemu sądowi nie udało się także odnaleźć matki Bernardy. Jan S. poproszony o adres teściowej odpowiedział, że zna tylko jej nazwisko i nazwę wsi pod Prudnikiem, gdzie mieszka. Opierając się na tej informacji sąd napisał do matki Bernardy, aby podała aktualny adres córki. List wrócił z adnotacją listonosza, że adres - włącznie z nazwą wsi - jest niedokładny.

- W tej sytuacji sąd ustanowił kuratora dla reprezentowania osoby nieznanej z miejsca pobytu - tłumaczy sędzia Marek Kędzierski. - Został nim pracownik sądu. Standardowe ogłoszenia o ustanowieniu kuratora wisiały na tablicach urzędowych w sądzie i w gminie.

Na rozprawie 15 lipca przesłuchano tylko Jana S. - wnioskodawcę ograniczenia praw rodzicielskich matki.

- Jest faktem, że matki dziecka nie było w Polsce, a więc nie wykonywała swojej władzy rodzicielskiej - tłumaczy sędzia Kędzierski. - Ograniczenie praw rodzicielskich polega na ustanowieniu kuratora, który sprawuje opiekę nad dzieckiem. Skoro matka wróciła, to zmieniły się okoliczności sprawy i jest możliwa zmiana tego postanowienia...

Bernarda S. jeszcze we wrześniu wystąpiła do sądu o przywrócenie jej praw do córki i ciągle czeka. W tym czasie Jan S. napisał do sądu pozew rozwodowy, a sprawa trafiła do Opola.

Rozprawa rozwodowa zaczęła się w czwartek 17 grudnia. Trudno przewidzieć, kiedy i jak się zakończy. Tym bardziej, że każda ze stron zrzuca na drugą winę za rozkład rodziny. Ich 16-letnia córka nie chciała rozmawiać z dziennikarzem nto. Znalazła się między walczącymi rodzicami, którzy oskarżają się też o manipulowanie dzieckiem.

- Mąż nie jest biologicznym ojcem córki - denerwuje się Bernarda S. - Przysposobił ją. Pobraliśmy się, gdy miała 3 latka. Teraz chce mnie zupełnie pozbawić córki i dlatego oszukał sąd, że porzuciłam rodzinę.

- To ja troszczę się o córkę. Jest moim oczkiem w głowie. Żona nie wywiązywała się i nie wywiązuje ze swoich rodzicielskich obowiązków - mówi Jan S. - Ona już ułożyła sobie życie w Holandii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska