Kiedy spotykasz się z mistrzem Polski i obecnym liderem ligi to wiesz, że czasami nawet stuprocentowe zaangażowanie może nie wystarczyć. Dzisiaj jednak było inaczej. Świetnie zorganizowani w obronie piłkarze Dremanu pokazali przed własną publicznością, że ich wysoka pozycja w lidze nie jest przypadkowa.
Od samego początku widać było zarysowaną koncepcję gry przez trenera drużyny gospodarzy. Dreman grał wysoko w obronie, jednocześnie nie rozgrywając zbyt dużo w okolicach własnej bramki. Częstą taktyką opolan było posyłanie dalekich piłek w okolice pola karnego rywali, gdzie Arkadiusz Szypczyński walczył o pozycję do oddania strzału lub rozegrania piłki dalej.
Rozgrywanie piłki w taki sposób poskutkowało zdobyciem bramki przez ww. Szypczyńskiego. Była to 9. minuta spotkania, które stało na wysokim poziomie sportowym i intensywności. Stracona bramka niejako pobudziła ekipę przyjezdnych, którzy jednak nie potrafili zorganizować sobie klarownej sytuacji. Takie mieli natomiast gospodarze, ale zarówno Tomasz Lutecki, jak i Andre Luiz przegrali rywalizację z Nawratem.
Taki plan w ataku oraz świetnie zorganizowana postawa obronna stanowiła istną zaporę dla faworytów z Bielska. Na wyróżnienie zasługuje Sergiej Burduja, który dwoił się i troił, żeby piłka nie przekroczyła linii jego bramki. Nie sposób pominąć reszty zespołu, którego porozumienie w obronie było nie do przejścia dla graczy Rekordu.
W drugiej części spotkania Dreman się cofnął, dając pole do popisu przyjezdnym. To poskutkowało straconą bramką w pierwszej minucie drugiej połowy. Mimo wszystko gospodarze pozostawali zamknięci, a ofensywa Rekordu nie ustawała. Taki obrót spraw miał miejsce aż do 31 minuty.
Za sprawą Michała Marka, który trafił do bramki Burduji po raz drugi, Stegu Arena ucichła. Na szczęście dosłownie kilkadziesiąt sekund później powód do radości kibicom "Tygrysów" dał Tomasz Lutecki, który przejął nieudolnie zagraną piłkę przez gości i z całą mocą w nodze umieścił ją w bramce. Na zegarze wybiła 32. minuta.
To jednak nie koniec. Pamiętamy z poprzednich meczów, że Dreman lubi strzelać gole seriami. Tutaj wprawdzie seria wynosiła tylko dwie bramki, ale tyle wystarczyło do pokonania najlepszego zespołu ubiegłego sezonu. Szypczyński ponownie trafił do bramki Nawrata, a precyzja uderzenia była tak dobra, że bramkarz zespołu gości mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem i zaklaskać.
Pozostało sześć minut do zakończenia meczu i historycznego wyniku. To nie mogło zwiastować nic innego, jak napór Rekordu i skupienie na defensywie gospodarzy. Kolejne ataki nie dawały oczekiwanych rezultatów, a wycofanie bramkarza dwukrotnie mogło poskutkować zamknięciem meczu i zdobyciem czwartej bramki. Te jednak nie padały dla żadnej ze stron, co wywierało presję.
Ciśnienie na boisku sięgało zenitu, a to skutkowało niepotrzebnymi dyskusjami, faulami, próbami wzięcia czasu przez trenerów mimo tego, że ten już im nie przysługiwał. Jednym słowem: działo się. W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany dźwięk syreny kończącej spotkanie, a trybuny niemalże eksplodowały z radości.
Tym sposobem Dreman Opole Komprachcice potwierdził swoje aspiracje do czołowych miejsc w lidze. Najlepsza obrona tego sezonu okazała się być bardziej skuteczna niż najlepszy atak.
Dreman Futsal Opole Komprachcice – Rekord Bielsko-Biała 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Szypczyński - 9., 1:1 Marek - 21., 1:2 Marek - 31., 2:2 Lutecki - 32., 3:2 Szypczyński - 34.
Dreman Opole Komprachcice: Burduja (Lach) – Lutecki, Luiz, Chuva, Elsner – Ivanov, Grzywa, Opatowski, Fil, Fernandes, Vini, Szypczyński
Rekord Bielsko-Biała: Iwanek, Nawrat – Surmiak, Ferreira, Popławski, Budniak, Rakić, Leszczak, Marek, Kubik, Pereira, Nawrat
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?