Droga do zoo

Droga ta na razie też istnieje tylko na papierze. Można myśleć o jej budowie za 5-10 lat. 30-tonowy most szerokości 6 metrów o dwupasmowej jezdni służy jedynie samochodom dostawczym zoo. - Nam się bardzo przydaje - zapewnia Lesław Sobieraj, dyrektor placówki. Wylicza, że codziennie jeździ tamtędy 40 pojazdów. Inwestycja kosztowała 6 mln zł.

Stanisław Głębocki, naczelnik Wydziału Inżynierii Miejskiej Urzędu Miasta Opola, przyznaje, że w tej chwili most może wydawać się, drogą do nikąd. Zmieni się to po przejęciu inwestycji przez samorząd. - Najpierw planujemy otwarcie wyspy Bolko dla samochodów osobowych. Będą dojeżdżać na razie tylko do zoo. Drogi wokół ogrodu są już przygotowane. Trzeba je tylko oznakować. Możemy zrobić to dopiero po przejęciu obiektu. Teraz nam nie wolno, bo jest on własnością inwestora - wyjaśnia. Dodaje, że wraz z mostem miasto przejmie teren wokół.
Naczelnik Głębocki nie ukrywa, że to władze miasta wynegocjowały z inwestorem (Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej) budowę mostu. - Miastu na nim bardzo zależało. RZGW chciało tylko kładki umożliwiającej dojazd do budowanego naprzeciwko zoo jazu. - Znacznie łatwiej i w efekcie taniej było wznosić obie budowle jednocześnie, niż później budować most nad jazem - uważa naczelnik Głębocki. - Uznaliśmy, że oprócz komunikacji na wyspę Bolko most będzie potrzebny jako element projektowanej małej obwodnicy miejskiej zwanej "trasą bolkowską" - wyjaśnia.

Droga ta zaczynałaby się na Zaodrzu. Biegłaby ulicami Niemodlińską, Krapkowicką przez most, wałem wzdłuż wyspy Bolko, kolejną przeprawą na Odrze, a następnie wzdłuż ogrodów działkowych do ulicy Marka z Jemielnicy. Stamtąd można by jechać zarówno do Grotowic, jak i w stronę śródmieścia. Naczelnik zdaje sobie sprawę, że to odległa perspektywa. - Dopóki nie zakończy się budowa obwodnicy północnej, nie mamy co marzyć o innych inwestycjach drogowych w mieście - przyznaje. Obwodnica północna ma dojść do Grudzic w 2006 roku. Ostatecznie trzeba doprowadzić ją do autostrady A4. Powinno to nastąpić w 2010 r.

Władze miasta zapewniają, że tak długie oczekiwanie nie spowoduje zdekapitalizowania się mostu. Zdaniem Piotra Rybczyńskiego, zastępcy dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, przez pierwszych kilka lat koszty jego utrzymania będą minimalne. Obiekt jest na gwarancji. Miasto broni się też przed zarzutem postawienia niepotrzebnej budowli. Jeszcze w 1998 r. opracowano studium rozwoju układu komunikacyjnego. Zatwierdziła je rada miasta. Studium zakłada budowę dwóch obwodnic (północnej i południowej) oraz małej obwodnicy śródmiejskiej, a także jeszcze jednej przeprawy przez Odrę. - Podczas modernizacji Kanału Ulgi powstała okazja, żeby od czegoś zacząć - mówi Stanisław Głębocki. Podkreśla, że nie wydano na to ani złotówki z kasy samorządu. Inwestycję sfinansował Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który otrzymał na to pieniądze z budżetu państwa.
Józef Kałuża, kierownik Inspektoratu Inwestycyjnego w Opolu RZGW, także uważa, że nie był to chybiony pomysł. - I tak jakoś trzeba było dojeżdżać do jazu. Poza tym, jeśli w Kanale Ulgi będzie wysoka woda (taka, która wypełni międzywale i zbliży się do korony wałów), tylko szeroką przeprawą będzie można dowieźć ludzi i ciężki sprzęt - tłumaczy. Odpiera też zarzut, że most nie jest w pełni wykorzystywany od niemal roku. - Budowa zakończyła się dopiero we wrześniu 2001 - wyjaśnia.
Wówczas też obiekt miał zostać przekazany miastu. Związana z tym procedura przeciąga się jednak, bo musi zostać uregulowany stan prawny terenu wokół obiektu. Przystępując do budowy, RZGW przejął kilka hektarów gruntu między ulicą Krapkowicką a Kanałem Ulgi. Znajduje się tam 600 wyodrębnionych geodezyjnie działek. Inwestor wykupił te, których właściciele byli znani. W innych przypadkach dokonano wywłaszczenia. Teraz cała uporządkowana dokumentacja musi zostać przekazana Ministrowi Skarbu Państwa, który formalnie zdecyduje o przekazaniu obiektu samorządowi.