Drzewa umierają na wyspie Bolko w Opolu

Katastrofalny stan sadzonek widać najbardziej w głębi parku, w którym od 2015 roku rośnie 446 nowych drzew. Wprawdzie w alejach pojawiły się młode lipy, dęby, kasztanowce czy wierzby, ale aż 70 procent drzew wiosną tego roku nie wypuściło liści.

- Wygląda to fatalnie, ale jeszcze bardziej martwi mnie to, że sadzonki są w miejscach, gdzie być ich nie powinno - przekonuje Grzegorz Ostromecki, który wiele lat pracował przy sadzeniu drzew, a teraz społecznie monitoruje ich stan w Opolu.

Według Ostromeckiego największym błędem było to, że drzewa ulokowano tuż obok starodrzewia. Dlatego sadzonki nie miały skąd czerpać wody i zawartych w niej składników mineralnych.

- Bez odpowiedniej opieki te drzewa nie miały prawa przetrwać - ocenia Ostromecki. - Dobrze widać to na tzw. alei brzozowej, gdzie przyjęły się rośliny, które nie miały wokół siebie starszych drzew. Już od dawna interweniowaliśmy w urzędzie miasta w tej sprawie, bo przecież wydano na to publiczne pieniądze (ponad 190 tysięcy złotych), a po drugie planowane są kolejne etapy tej akcji i tych błędów nie powinno się powtarzać.

Urzędnicy przyznają, że problem na Bolko jest bardzo duży, ale inaczej widzą jego powody.

- Po pierwsze zabrakło odpowiedniej pielęgnacji ze strony wykonawcy, winna jest też ubiegłoroczna susza, wreszcie po trzecie ktoś drzewa celowo uszkadzał, ale w tej sprawie policja niestety już umorzyła postępowanie - informuje Grażyna Rącka, miejski ogrodnik. - Zobowiązaliśmy wykonawcę aby do 30 czerwca wymienił sadzonki, gdyż nadal obowiązuje go gwarancja. Co do projektu nasadzeń, to nie wykonywaliśmy go my, ale doświadczony projektant, który broni go i uważa, że przygotował jest zgodnie ze sztuką.

Grażyna Rącka podkreśla również, że niepokojące opolan zjawisko usychania niektórych drzew niestety dotyczy terenu całego Opola i nie jest wykluczone, że roślinom coś jeszcze dodatkowo szkodzi.

- Mamy ogromny problem np. z brzozami i to bez względu na wiek, usycha nam też sporo jesionów - martwi się Rącka. - Podejrzewamy, że może to być efekt jakieś choroby, która do tej pory nie została jeszcze u nas zdiagnozowana. Będziemy chcieli porozmawiać o tym z ekspertami z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, wspólnie znaleźć przyczynę choroby, a potem dodatkowo pomóc naszym drzewom.

Niektóre już udało uratować, gdyż podano im szczepionki mikoryzowe, zwiększające odporność roślin m.in. na niesprzyjające warunki środowiska. Być może dlatego część młodych drzew, które uznano wcześniej za martwe, ponownie wypuściło liście.

- Niestety nadal są w tak niekorzystnych lokalizacjach, i dlatego uważam, że kolejnego bardzo suchego lata nie przetrwają - ostrzega Grzegorz Ostro-mecki.

Miasto nadal ma w planie jeszcze dwa etapy wzmocnienia roślinności w parku na Bolko. Ratusz chciałby, aby na wyspie pojawiły dodatkowo krzewy liściaste m.in. żylistek, jaśminowiec, forsycja, kalina, czy leszczyna.

W planach są także krzewy żywopłotowe, takie jak grab, ligustr, czy bukszpan oraz rośliny runa leśnego. Koncepcja zakłada też powrót do parku roślin wodnych np. kotewki orzecha wodnego, salwinii pływającej, lilii wodnych oraz roślin przybrzeżnych. W sumie ma być ich nawet kilka tysięcy sztuk. Nowe rośliny mają się pojawić już w 2017 roku.