Na kresach dawnej Rzeczypospolitej powstało kilka znakomitych polskich uczelni. Były to głównie uniwersytety - utworzony w 1578 r. przez króla Stefana Batorego w Wilnie i powołany w 1661 r. przez króla Jana Kazimierza we Lwowie. Wykładali tam i tworzyli swoje dzieła wybitni polscy uczeni. Wielką sławę osiągnęła też pierwsza polska uczelnia techniczna - Politechnika Lwowska, utworzona w 1844 r., oraz pierwsza polska akademia rolnicza - w Dublanach, której początki sięgają roku 1856.
Książę pozytywista
Dublany to niegdyś wieś leżąca 8 kilometrów od Lwowa, a dziś miasteczko liczące 9 tysięcy mieszkańców. To tam wybitny polski polityk książę Leon Sapieha (1803-1878) utworzył uczelnię będącą ewenementem w tej części Europy.
Leon Sapieha, którego imię nosiły kiedyś główne ulice Lwowa i Stanisławowa, dziś zupełnie zapomniany, położył dla Polski zasługi trudne do przecenienia. Był to patriota, pragmatyk, zwolennik pracy organicznej, głosiciel filozofii, że człowiek buduje swoje szczęście i materialny dobrobyt poprzez systematyczną, codzienną ciężką pracę. Ale tej pracy musi towarzyszyć wiedza i jasno określony cel.
Leon Sapieha, będąc marszałkiem Sejmu Krajowego we Lwowie, uważał, że w Galicji, gdzie są urodzajne gleby, trzeba podnieść wiedzę agrarną, wykształcić odpowiednio młodzież, aby mogła z tej żyznej ziemi wyciągać plony, które dadzą krajowi bogactwo, godne życie i niezbędny dla nowoczesnego człowieka rozwój kultury i nauki.
Twórcy Akademii Rolniczej w Dublanach ten cel przyświecał i zamiar swój osiągnął. Wyszli bowiem z tego ośrodka edukacyjnego świetni fachowcy: zarządcy majątkami ziemskimi, sadownicy, tworzący ogrody owocowe, oranżerie i szklarnie, plantatorzy zbóż i roślin okopowych, twórcy stawów rybnych. Byli to najczęściej synowie szlachty kresowej, którzy wyposażeni w wiedzę, z dyplomami akademickimi w kieszeni, wrócili do swych majątków ziemskich, wprowadzając tam nowe systemy nawożenia, oryginalne maszyny rolnicze, nieznane wcześniej nasiona oraz rodzaje roślin, jak choćby buraki cukrowe, len, koniczynę, konopie. W Dublanach kształciła się młodzież z wszystkich ziem polskich, a także z Rosji, Austrii, Niemiec. Nie zabrakło też młodzieży śląskiej. Dublańczycy mieli opinię dobrych gospodarzy i cieszyli się szczególną estymą na ziemiach polskich.
Wykładowcy i absolwenci
W akademii dublańskiej wykładali świetni eksperymentatorzy i profesorowie, m.in. Emil Godlewski - wybitny botanik, chemik rolny, twórca polskiej szkoły fizjologii roślin; Władysław Tyniecki - znakomity znawca struktury lasów; Ludwik Finkel - historyk, ojciec polskiej bibliografii; Stanisław Wincenty Kasznica - statystyk, prawnik, późniejszy rektor Uniwersytetu Poznańskiego; Leopold Baczewski - właściciel słynnej lwowskiej fabryki wódek i likierów.
Wybitną postacią, całym swym zawodowym życiem związaną z Akademią w Dublanach, był prof. Janusz Henryk Pobóg Gurski (1883-1934). Ten absolwent słynnego gimnazjum w Chyrowie po maturze związał się z Akademią w Dublanach i prowadził tam wzorcowe gospodarstwo doświadczalne oraz w imponujący sposób rozbudował zaplecze ogrodnicze uczelni.
Gdy w listopadzie 1918 roku Ukraińcy zajęli Lwów, opuścił Dublany i włączył się do walki o odbicie z rąk napastników miasta. Walczył w słynnym oddziale "Wilków" na Pohulance. Był uczestnikiem szturmu na koszary wroga i naocznym świadkiem śmierci 14-letniego Jurka Bitschana - legendarnej postaci symbolizującej walkę Orląt Lwowskich, znanej z bardzo popularnej ballady. Widział, jak Jurek z przestrzelonymi nogami leżał na śniegu pod gradem kul, jak nie można było zbliżyć się do niego, aby mu uratować życie. Po odzyskaniu przez Polaków Lwowa wrócił do Dublan i usuwał tam zniszczenia wojenne.
W czasie powstań śląskich walczył pod Górą św. Anny, po czym znów wrócił do swych ukochanych Dublan i pracy naukowej. Wkrótce uzyskał tytuł profesorski. Był wybitnym znawcą stosowania płodozmianu w gospodarstwach specjalistycznych, gorącym propagatorem melioracji na Polesiu i Podolu oraz pionierem produkcji lniarskiej w Polsce. Przewodniczył towarzystwom i izbom rolniczym. Jego matką była wnuczka wybitnego polskiego pisarza i kustosza Ossolineum Franciszka Xawerego Godebskiego. Po niespodziewanej śmierci w 1934 roku spoczął na Cmentarzu Orląt.
Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online
Absolwentami Akademii Rolniczej w Dublanach, którzy są chlubą uczelni, byli tak wybitni Polacy jak późniejsi profesorowie agraryści Stanisław Bac, Bolesław Świętochowski, Emil Wollman, Aleksander Tychowski - twórcy wrocławskiej akademii rolniczej, dzisiejszego uniwersytetu przyrodniczego, w którym po wojnie studiowało tak wielu Opolan. Absolwentami Dublan byli też: gen. bryg. Adam Brzechwa-Ajdukiewicz; wybitny polski fotografik, przyrodnik, autor wielu filmów i albumów przyrodniczych Włodzimierz Puchalski; pionier przemysłu bekonowego w Polsce Józef Ciemnodoński; hrabia Wojciech Dzieduszycki - późniejszy znany wrocławski krytyk muzyczny - oraz kilkunastu profesorów, którzy po II wojnie światowej tworzyli akademie rolnicze w Poznaniu, Szczecinie, Olsztynie (słynne Kortowo), Lublinie i Krakowie. Niechlubnej pamięci absolwentem dublańskiej uczelni był Stepan Bandera - przywódca UPA.
W okresie międzywojennym Akademia Rolnicza w Dublanach weszła w struktury Politechniki Lwowskiej. Jako samodzielna uczelnia odrodziła się po stracie Dublan przez Polskę. Dziś jest to Lwowski Państwowy Uniwersytet Rolniczy, jedna z najważniejszych uczelni rolniczych na Ukrainie.
Po wojnie polscy wygnańcy z Dublan zamieszkali w Wojnowie pod Wrocławiem i nadali tej wsi nazwę Dublany. Ale w 1947 roku nakazano administracyjnie używanie pierwotnej nazwy Wojnów. Wielu dublanian osiadło w Gryfowie Śląskim i okolicach Jeleniej Góry.
Prószków z albumu Klaudii i Henryka Lakwów
Ilekroć myślę o Dublanach, przychodzi mi na myśl stracona szansa podopolskiego Prószkowa. Właśnie ukazała się świetnie wydana przez Bogusława Szybkowskiego znakomita książka małżeństwa Klaudii i Henryka Lakwów pt. "Prószków - miasteczko z nutą nostalgii".
Długoletni opolski starosta i jego małżonka, od lat z wielką namiętnością gromadzący wszelkie pamiątki - głównie fotografie o rodzinnym Prószkowie, postanowili udostępnić je szerokiej publiczności właśnie w postaci tej książki. I oto objawiła się nam w pięknej formie przeszłość malowniczego miasteczka i można snuć tu analogie: Lwów - Dublany, Opole - Prószków. Odległości prawie te same - około 10 km - i dwie świetne europejskie akademie rolnicze. Ta w Prószkowie powstała wcześniej, bo w 1847 roku, ale istniała krócej od dublańskiej, bo do roku 1881. Nazywała się Królewska Akademia Rolnicza i siedzibę miała w okazałym zamku prószkowskim, przed którym stał piękny posąg Ceres - bogini dobrych urodzajów.
Prószkowska akademia spełniała tę samą rolę, co uczelnia w Dublanach. Miała podnieść poziom kultury rolnej nie tylko na Śląsku i zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach europejskiego szkolnictwa wyższego. Jej współtwórcą był urodzony w Korfantowie wybitny rolnik, znakomity eksperymentator w dziedzinie nowych technik uprawowych, zwłaszcza w produkcji lnu i tytoniu oraz hodowli jedwabników, a jednocześnie niezwykle hojny filantrop i społecznik - Herman Nicolaus von Burghauss (1826-1885). Człowiek o biografii podobnej do Leona Sapiehy - twórcy Akademii w Dublanach.
Studenci i profesorowie
W świetnej prószkowskiej uczelni studiowało ponad 2 tysiące studentów. Był wśród nich Georg Richard Hauenschild (1825-1855), znany głównie pod literackim pseudonimem Max Waldau - wybitny śląski pisarz, poeta i krytyk literacki, który w Prószkowie napisał znany tomik wierszy "Canzonen" (Pieśni) i tu rozpoczął swoją słynną, budzącą wiele kontrowersji powieść "Nach der Natur" (W zgodzie z naturą).
Wśród absolwentów prószkowskiej akademii rolniczej spotykamy nazwiska wybitnych przedstawicieli szlachty śląskiej, dyrektorów i administratorów gospodarstw rolnych oraz folwarków nie tylko ze Śląska, ale z całych Niemiec. Około 20% studentów stanowili Polacy z różnych zaborów. Był wśród nich Edward Woyniłłowicz (1847-1928) - postać charyzmatyczna, wybitny polski arystokrata, ziemianin z guberni mińskiej, nazywany "ostatnim bojarem białoruskim", późniejszy prezes wielce wpływowego w carskiej Rosji Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, długoletni poseł do Rady Państwa w Petersburgu, kilkakrotny kandydat na ministra. Człowiek bardzo bogaty, o czym świadczy fakt, że był po przedwczesnej śmierci swoich dzieci i następców - Siemiona i Heleny - fundatorem stojącego do dziś w centrum Mińska potężnego kościoła.Jest to jeden z najciekawszych zabytków, który zdobi dziś stolicę Białorusi.
Woyniłłowicz przeżył dramat utraty swoich majątków na Białorusi już w 1921 roku, kiedy to w wyniku traktatu ryskiego Polska zrzekła się pretensji do ziem białoruskich, jego główna siedziba rodowa, Sawicz, znalazła się kilkaset metrów po drugiej stronie granicy z Rosją bolszewicką. Stracił wówczas wszystko. Cały majątek, swoje pałace i dwory. Ten bogaty ziemianin, zmuszony do opuszczenia Białorusi, zamieszkał z chorą żoną w małym mieszkanku na czwartym piętrze kamienicy w Bydgoszczy. Zmarł w 1928 r. i na swym grobie kazał wyryć słowa: "Traktatem ryskim z mej ziemi wygnany, deptać musiałem obce sobie łany". Dziś rzadko pamiętamy o tych wygnańcach, którzy stracili swe ziemie na wschodzie już po I wojnie światowej. Po II wojnie światowej, gdy Polskę znów przesunięto na zachód, będzie dużo więcej takich wygnańców.
W Akademii Rolniczej w Prószkowie wykładali, podobnie jak w Dublanach, znakomici uczeni agraryści i profesorowie weterynarii, jak choćby Hugo Grahl, Karl Dammann i Reinhold Friedrich Hensel. Honorowym członkiem Bratniej Pomocy Studentów Akademii Rolniczej w Prószkowie był Ignacy Łukasiewicz - światowej sławy polski uczony, ojciec przemysłu naftowego, odkrywca i konstruktor pierwszej na świecie lampy naftowej, wybitny przemysłowiec i filantrop.
Akademia Rolnicza w Prószkowie należała do I ligi uczelni rolniczych w Europie. Porównywano ją do tej w podlwowskich Dublanach. Szkoda, że w roku 1881 władze pruskie zdecydowały, aby przenieść ją do Berlina i włączyć jako jeden z wydziałów do znakomitego Uniwersytetu im. Wilhelma Humboldta. Prószków stracił akademickość, choć nie do końca, bo istniały tu: Królewski Instytut Pomologiczny, znakomity Instytut Mleczarski, Szkoła Leśna i Katolickie Seminarium Nauczycielskie.
Z czasów Akademii Rolniczej i Instytutu Pomologicznego w Prószkowie zachowały się na fotografiach interesujące budowle: wille pracowników uczelni, internat, hotelik zanurzony w ogrodzie, przetwórnia owoców, cieplarnie, chłodnie, systemy wodociągów nawadniających sady. Wszystko to utopiono w pięknym parku, stylizowanym na angielski, o powierzchni około 15 ha, noszącym charakter arboretum. Wysadzono w tym parku drzewa i krzewy zwiezione tu z całego świata z różnych stref klimatycznych: japońskie cisy i modrzewie, chińskie jałowce i metasekwoje, włoskie klony i buki, syberyjskie sosny i świerki oraz kalifornijskie i greckie cyprysy. Szklarnie wypełniły bogate kolekcje kaktusów, rododendronów, fikusów i palm.
Ten bajkowy świat ożywiał śpiew tysięcy ptaków, wśród których nie należały do rzadkości słowiki, sójki, dzięcioły i puszczyki. To wszystko zachowało się na fotografiach w znakomitej książce małżeństwa Klaudii i Henryka Lakwów, którą gorąco polecam. Warto ją mieć w swojej bibliotece. Są tam zadziwiające wiadomości. Bo kto dziś wie, że gdyby I wojna światowa wybuchła później, między Opolem a Prószkowem jeździłby... tramwaj. Było już towarzystwo, które nad tym pracowało i miało nawet swój znak firmowy. Z dworca opolskiego można było dojechać na rynek w Prószkowie eleganckimi, stylowymi busikami.
Czy wróci tu kiedyś akademia?
Największa szkoda, że nie udało się po wojnie, gdy Prószków stał się polski, odtworzyć w zamku akademii rolniczej. Nie było w tym czasie w naszym województwie tak silnej osobowości jak kurator Teodor Musioł, który właściwie z niczego, dzięki uporowi, stworzył w Opolu Wyższą Szkołę Pedagogiczną, przekształconą później w uniwersytet. Gdyby ktoś tak jak on walczył o stworzenie w Prószkowie uczelni rolniczej, to kto wie, czy tak by się nie stało.
Po wojnie utworzono bowiem w Polsce wiele akademii rolniczych. Powołano je we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Bydgoszczy, Olsztynie, a nawet w Lublinie. Natomiast na Śląsku Opolskim, gdzie kultura agrarna była bez porównania wyższa niż na ziemi krakowskiej czy Lubelszczyźnie, nie podjęto takiej inicjatywy. Gdyby się tak wówczas stało, akademia rolnicza w Prószkowie, oparta na tamtejszym historycznym i materialnym zapleczu - pomologii, byłaby dziś może wielkim uniwersytetem przyrodniczym (jak to ma miejsce w Kortowie pod Olsztynem) i ogromną siłą motoryczną Prószkowa.
Rozmawiałem na ten temat jako rektor uniwersytetu z burmistrzem Prószkowa i byliśmy tu całkowicie zgodni. Może ta szansa jeszcze wróci, gdy wzmocni się wydział przyrodniczy na Uniwersytecie Opolskim i wyrosną na tym wydziale i w Opolu wizjonerzy zdolni podjąć tę inicjatywę i zrealizować ją materialnie.
Analogie między podlwowskimi Dublanami i podopolskim Prószkowem są oczywiste. Powinniśmy tu, na Śląsku Opolskim, zachować w pamięci i szanować tradycje tych dwóch świetnych, europejskich akademii rolniczych, w których kształcili się i Polacy, i Niemcy. I wcale im to nie przeszkadzało, dopóki nie pojawiła się ideologia nienawiści, która okaleczyła straszliwie oba narody i wygnała ludzi z własnych domów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?