Dublany i Prószków. Historia pewnej analogii

fot. Zbiory Klaudii i Henryka Lakwów
Królewska Akademia Rolnicza powstała w Prószkowie w 1847 r. W semestrze zimowym 1880/81 została z prószkowskiego zamku przeniesiona do Wrocławia i Berlina.
Królewska Akademia Rolnicza powstała w Prószkowie w 1847 r. W semestrze zimowym 1880/81 została z prószkowskiego zamku przeniesiona do Wrocławia i Berlina. fot. Zbiory Klaudii i Henryka Lakwów
Ktoś zapyta: - Gdzie Rzym, gdzie Krym? Jednak dwie małe miejscowości, jedna na Kresach, druga nieopodal Opola, mają ze sobą wiele wspólnego.

Na kresach dawnej Rzeczypospolitej powstało kilka znakomitych polskich uczelni. Były to głównie uniwersytety - utworzony w 1578 r. przez króla Stefana Batorego w Wilnie i powołany w 1661 r. przez króla Jana Kazimierza we Lwowie. Wykładali tam i tworzyli swoje dzieła wybitni polscy uczeni. Wielką sławę osiągnęła też pierwsza polska uczelnia techniczna - Politechnika Lwowska, utworzona w 1844 r., oraz pierwsza polska akademia rolnicza - w Dublanach, której początki sięgają roku 1856.

Książę pozytywista

Dublany to niegdyś wieś leżąca 8 kilometrów od Lwowa, a dziś miasteczko liczące 9 tysięcy mieszkańców. To tam wybitny polski polityk książę Leon Sapieha (1803-1878) utworzył uczelnię będącą ewenementem w tej części Europy.

Leon Sapieha, którego imię nosiły kiedyś główne ulice Lwowa i Stanisławowa, dziś zupełnie zapomniany, położył dla Polski zasługi trudne do przecenienia. Był to patriota, pragmatyk, zwolennik pracy organicznej, głosiciel filozofii, że człowiek buduje swoje szczęście i materialny dobrobyt poprzez systematyczną, codzienną ciężką pracę. Ale tej pracy musi towarzyszyć wiedza i jasno określony cel.
Leon Sapieha, będąc marszałkiem Sejmu Krajowego we Lwowie, uważał, że w Galicji, gdzie są urodzajne gleby, trzeba podnieść wiedzę agrarną, wykształcić odpowiednio młodzież, aby mogła z tej żyznej ziemi wyciągać plony, które dadzą krajowi bogactwo, godne życie i niezbędny dla nowoczesnego człowieka rozwój kultury i nauki.

Twórcy Akademii Rolniczej w Dublanach ten cel przyświecał i zamiar swój osiągnął. Wyszli bowiem z tego ośrodka edukacyjnego świetni fachowcy: zarządcy majątkami ziemskimi, sadownicy, tworzący ogrody owocowe, oranżerie i szklarnie, plantatorzy zbóż i roślin okopowych, twórcy stawów rybnych. Byli to najczęściej synowie szlachty kresowej, którzy wyposażeni w wiedzę, z dyplomami akademickimi w kieszeni, wrócili do swych majątków ziemskich, wprowadzając tam nowe systemy nawożenia, oryginalne maszyny rolnicze, nieznane wcześniej nasiona oraz rodzaje roślin, jak choćby buraki cukrowe, len, koniczynę, konopie. W Dublanach kształciła się młodzież z wszystkich ziem polskich, a także z Rosji, Austrii, Niemiec. Nie zabrakło też młodzieży śląskiej. Dublańczycy mieli opinię dobrych gospodarzy i cieszyli się szczególną estymą na ziemiach polskich.

Wykładowcy i absolwenci

W akademii dublańskiej wykładali świetni eksperymentatorzy i profesorowie, m.in. Emil Godlewski - wybitny botanik, chemik rolny, twórca polskiej szkoły fizjologii roślin; Władysław Tyniecki - znakomity znawca struktury lasów; Ludwik Finkel - historyk, ojciec polskiej bibliografii; Stanisław Wincenty Kasznica - statystyk, prawnik, późniejszy rektor Uniwersytetu Poznańskiego; Leopold Baczewski - właściciel słynnej lwowskiej fabryki wódek i likierów.

Wybitną postacią, całym swym zawodowym życiem związaną z Akademią w Dublanach, był prof. Janusz Henryk Pobóg Gurski (1883-1934). Ten absolwent słynnego gimnazjum w Chyrowie po maturze związał się z Akademią w Dublanach i prowadził tam wzorcowe gospodarstwo doświadczalne oraz w imponujący sposób rozbudował zaplecze ogrodnicze uczelni.

Gdy w listopadzie 1918 roku Ukraińcy zajęli Lwów, opuścił Dublany i włączył się do walki o odbicie z rąk napastników miasta. Walczył w słynnym oddziale "Wilków" na Pohulance. Był uczestnikiem szturmu na koszary wroga i naocznym świadkiem śmierci 14-letniego Jurka Bitschana - legendarnej postaci symbolizującej walkę Orląt Lwowskich, znanej z bardzo popularnej ballady. Widział, jak Jurek z przestrzelonymi nogami leżał na śniegu pod gradem kul, jak nie można było zbliżyć się do niego, aby mu uratować życie. Po odzyskaniu przez Polaków Lwowa wrócił do Dublan i usuwał tam zniszczenia wojenne.

W czasie powstań śląskich walczył pod Górą św. Anny, po czym znów wrócił do swych ukochanych Dublan i pracy naukowej. Wkrótce uzyskał tytuł profesorski. Był wybitnym znawcą stosowania płodozmianu w gospodarstwach specjalistycznych, gorącym propagatorem melioracji na Polesiu i Podolu oraz pionierem produkcji lniarskiej w Polsce. Przewodniczył towarzystwom i izbom rolniczym. Jego matką była wnuczka wybitnego polskiego pisarza i kustosza Ossolineum Franciszka Xawerego Godebskiego. Po niespodziewanej śmierci w 1934 roku spoczął na Cmentarzu Orląt.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online
Absolwentami Akademii Rolniczej w Dublanach, którzy są chlubą uczelni, byli tak wybitni Polacy jak późniejsi profesorowie agraryści Stanisław Bac, Bolesław Świętochowski, Emil Wollman, Aleksander Tychowski - twórcy wrocławskiej akademii rolniczej, dzisiejszego uniwersytetu przyrodniczego, w którym po wojnie studiowało tak wielu Opolan. Absolwentami Dublan byli też: gen. bryg. Adam Brzechwa-Ajdukiewicz; wybitny polski fotografik, przyrodnik, autor wielu filmów i albumów przyrodniczych Włodzimierz Puchalski; pionier przemysłu bekonowego w Polsce Józef Ciemnodoński; hrabia Wojciech Dzieduszycki - późniejszy znany wrocławski krytyk muzyczny - oraz kilkunastu profesorów, którzy po II wojnie światowej tworzyli akademie rolnicze w Poznaniu, Szczecinie, Olsztynie (słynne Kortowo), Lublinie i Krakowie. Niechlubnej pamięci absolwentem dublańskiej uczelni był Stepan Bandera - przywódca UPA.

W okresie międzywojennym Akademia Rolnicza w Dublanach weszła w struktury Politechniki Lwowskiej. Jako samodzielna uczelnia odrodziła się po stracie Dublan przez Polskę. Dziś jest to Lwowski Państwowy Uniwersytet Rolniczy, jedna z najważniejszych uczelni rolniczych na Ukrainie.
Po wojnie polscy wygnańcy z Dublan zamieszkali w Wojnowie pod Wrocławiem i nadali tej wsi nazwę Dublany. Ale w 1947 roku nakazano administracyjnie używanie pierwotnej nazwy Wojnów. Wielu dublanian osiadło w Gryfowie Śląskim i okolicach Jeleniej Góry.

Prószków z albumu Klaudii i Henryka Lakwów

Ilekroć myślę o Dublanach, przychodzi mi na myśl stracona szansa podopolskiego Prószkowa. Właśnie ukazała się świetnie wydana przez Bogusława Szybkowskiego znakomita książka małżeństwa Klaudii i Henryka Lakwów pt. "Prószków - miasteczko z nutą nostalgii".

Długoletni opolski starosta i jego małżonka, od lat z wielką namiętnością gromadzący wszelkie pamiątki - głównie fotografie o rodzinnym Prószkowie, postanowili udostępnić je szerokiej publiczności właśnie w postaci tej książki. I oto objawiła się nam w pięknej formie przeszłość malowniczego miasteczka i można snuć tu analogie: Lwów - Dublany, Opole - Prószków. Odległości prawie te same - około 10 km - i dwie świetne europejskie akademie rolnicze. Ta w Prószkowie powstała wcześniej, bo w 1847 roku, ale istniała krócej od dublańskiej, bo do roku 1881. Nazywała się Królewska Akademia Rolnicza i siedzibę miała w okazałym zamku prószkowskim, przed którym stał piękny posąg Ceres - bogini dobrych urodzajów.

Prószkowska akademia spełniała tę samą rolę, co uczelnia w Dublanach. Miała podnieść poziom kultury rolnej nie tylko na Śląsku i zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach europejskiego szkolnictwa wyższego. Jej współtwórcą był urodzony w Korfantowie wybitny rolnik, znakomity eksperymentator w dziedzinie nowych technik uprawowych, zwłaszcza w produkcji lnu i tytoniu oraz hodowli jedwabników, a jednocześnie niezwykle hojny filantrop i społecznik - Herman Nicolaus von Burghauss (1826-1885). Człowiek o biografii podobnej do Leona Sapiehy - twórcy Akademii w Dublanach.

Studenci i profesorowie

W świetnej prószkowskiej uczelni studiowało ponad 2 tysiące studentów. Był wśród nich Georg Richard Hauenschild (1825-1855), znany głównie pod literackim pseudonimem Max Waldau - wybitny śląski pisarz, poeta i krytyk literacki, który w Prószkowie napisał znany tomik wierszy "Canzonen" (Pieśni) i tu rozpoczął swoją słynną, budzącą wiele kontrowersji powieść "Nach der Natur" (W zgodzie z naturą).

Wśród absolwentów prószkowskiej akademii rolniczej spotykamy nazwiska wybitnych przedstawicieli szlachty śląskiej, dyrektorów i administratorów gospodarstw rolnych oraz folwarków nie tylko ze Śląska, ale z całych Niemiec. Około 20% studentów stanowili Polacy z różnych zaborów. Był wśród nich Edward Woyniłłowicz (1847-1928) - postać charyzmatyczna, wybitny polski arystokrata, ziemianin z guberni mińskiej, nazywany "ostatnim bojarem białoruskim", późniejszy prezes wielce wpływowego w carskiej Rosji Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, długoletni poseł do Rady Państwa w Petersburgu, kilkakrotny kandydat na ministra. Człowiek bardzo bogaty, o czym świadczy fakt, że był po przedwczesnej śmierci swoich dzieci i następców - Siemiona i Heleny - fundatorem stojącego do dziś w centrum Mińska potężnego kościoła.Jest to jeden z najciekawszych zabytków, który zdobi dziś stolicę Białorusi.

Woyniłłowicz przeżył dramat utraty swoich majątków na Białorusi już w 1921 roku, kiedy to w wyniku traktatu ryskiego Polska zrzekła się pretensji do ziem białoruskich, jego główna siedziba rodowa, Sawicz, znalazła się kilkaset metrów po drugiej stronie granicy z Rosją bolszewicką. Stracił wówczas wszystko. Cały majątek, swoje pałace i dwory. Ten bogaty ziemianin, zmuszony do opuszczenia Białorusi, zamieszkał z chorą żoną w małym mieszkanku na czwartym piętrze kamienicy w Bydgoszczy. Zmarł w 1928 r. i na swym grobie kazał wyryć słowa: "Traktatem ryskim z mej ziemi wygnany, deptać musiałem obce sobie łany". Dziś rzadko pamiętamy o tych wygnańcach, którzy stracili swe ziemie na wschodzie już po I wojnie światowej. Po II wojnie światowej, gdy Polskę znów przesunięto na zachód, będzie dużo więcej takich wygnańców.

W Akademii Rolniczej w Prószkowie wykładali, podobnie jak w Dublanach, znakomici uczeni agraryści i profesorowie weterynarii, jak choćby Hugo Grahl, Karl Dammann i Reinhold Friedrich Hensel. Honorowym członkiem Bratniej Pomocy Studentów Akademii Rolniczej w Prószkowie był Ignacy Łukasiewicz - światowej sławy polski uczony, ojciec przemysłu naftowego, odkrywca i konstruktor pierwszej na świecie lampy naftowej, wybitny przemysłowiec i filantrop.

Akademia Rolnicza w Prószkowie należała do I ligi uczelni rolniczych w Europie. Porównywano ją do tej w podlwowskich Dublanach. Szkoda, że w roku 1881 władze pruskie zdecydowały, aby przenieść ją do Berlina i włączyć jako jeden z wydziałów do znakomitego Uniwersytetu im. Wilhelma Humboldta. Prószków stracił akademickość, choć nie do końca, bo istniały tu: Królewski Instytut Pomologiczny, znakomity Instytut Mleczarski, Szkoła Leśna i Katolickie Seminarium Nauczycielskie.

Z czasów Akademii Rolniczej i Instytutu Pomologicznego w Prószkowie zachowały się na fotografiach interesujące budowle: wille pracowników uczelni, internat, hotelik zanurzony w ogrodzie, przetwórnia owoców, cieplarnie, chłodnie, systemy wodociągów nawadniających sady. Wszystko to utopiono w pięknym parku, stylizowanym na angielski, o powierzchni około 15 ha, noszącym charakter arboretum. Wysadzono w tym parku drzewa i krzewy zwiezione tu z całego świata z różnych stref klimatycznych: japońskie cisy i modrzewie, chińskie jałowce i metasekwoje, włoskie klony i buki, syberyjskie sosny i świerki oraz kalifornijskie i greckie cyprysy. Szklarnie wypełniły bogate kolekcje kaktusów, rododendronów, fikusów i palm.

Ten bajkowy świat ożywiał śpiew tysięcy ptaków, wśród których nie należały do rzadkości słowiki, sójki, dzięcioły i puszczyki. To wszystko zachowało się na fotografiach w znakomitej książce małżeństwa Klaudii i Henryka Lakwów, którą gorąco polecam. Warto ją mieć w swojej bibliotece. Są tam zadziwiające wiadomości. Bo kto dziś wie, że gdyby I wojna światowa wybuchła później, między Opolem a Prószkowem jeździłby... tramwaj. Było już towarzystwo, które nad tym pracowało i miało nawet swój znak firmowy. Z dworca opolskiego można było dojechać na rynek w Prószkowie eleganckimi, stylowymi busikami.

Czy wróci tu kiedyś akademia?

Największa szkoda, że nie udało się po wojnie, gdy Prószków stał się polski, odtworzyć w zamku akademii rolniczej. Nie było w tym czasie w naszym województwie tak silnej osobowości jak kurator Teodor Musioł, który właściwie z niczego, dzięki uporowi, stworzył w Opolu Wyższą Szkołę Pedagogiczną, przekształconą później w uniwersytet. Gdyby ktoś tak jak on walczył o stworzenie w Prószkowie uczelni rolniczej, to kto wie, czy tak by się nie stało.

Po wojnie utworzono bowiem w Polsce wiele akademii rolniczych. Powołano je we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Bydgoszczy, Olsztynie, a nawet w Lublinie. Natomiast na Śląsku Opolskim, gdzie kultura agrarna była bez porównania wyższa niż na ziemi krakowskiej czy Lubelszczyźnie, nie podjęto takiej inicjatywy. Gdyby się tak wówczas stało, akademia rolnicza w Prószkowie, oparta na tamtejszym historycznym i materialnym zapleczu - pomologii, byłaby dziś może wielkim uniwersytetem przyrodniczym (jak to ma miejsce w Kortowie pod Olsztynem) i ogromną siłą motoryczną Prószkowa.

Rozmawiałem na ten temat jako rektor uniwersytetu z burmistrzem Prószkowa i byliśmy tu całkowicie zgodni. Może ta szansa jeszcze wróci, gdy wzmocni się wydział przyrodniczy na Uniwersytecie Opolskim i wyrosną na tym wydziale i w Opolu wizjonerzy zdolni podjąć tę inicjatywę i zrealizować ją materialnie.
Analogie między podlwowskimi Dublanami i podopolskim Prószkowem są oczywiste. Powinniśmy tu, na Śląsku Opolskim, zachować w pamięci i szanować tradycje tych dwóch świetnych, europejskich akademii rolniczych, w których kształcili się i Polacy, i Niemcy. I wcale im to nie przeszkadzało, dopóki nie pojawiła się ideologia nienawiści, która okaleczyła straszliwie oba narody i wygnała ludzi z własnych domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska