Duchowni w Krapkowicach władzy się nie bali

Kopia; DIM, ze zbiorów P. SMykały
Ks. Franciszek Dusza przechytrzył władze PRL-u. Udało mu się dzięki temu wybudować dwie świątynie.
Ks. Franciszek Dusza przechytrzył władze PRL-u. Udało mu się dzięki temu wybudować dwie świątynie. Kopia; DIM, ze zbiorów P. SMykały
Ks. Karol Lange zginął z rąk żołnierzy radzieckich, ks. Karol Koziołek bronił praw polskich Ślązaków, a ks. Franciszek Dusza budował świątynie mimo sprzeciwu komunistów.

Tak wyglądały losy krapkowickich duchownych, którzy choć żyli w zupełnie innych czasach, to łączyło ich jedno: za wiarę i swoich parafian byli gotowi poświęcić własne życie.

Najbardziej tragiczne okazały się losy ks. Karola Lange, który 20 stycznia 1903 r. został pierwszym proboszczem nowo wybudowanej parafii w Gogolinie. Duchowny pochodził z Wolan koło Kłodzka.

Do gimnazjum chodził najpierw w Raciborzu, a gdy jego rodzina przeprowadziła się do Półwsi, został przeniesiony do szkoły w Opolu. Studia skończył we Wrocławiu, gdzie przyjął święcenia kapłańskie w 1895 r. Gdy przyjechał do Gogolina, miał zaledwie 33-lata.

Był jednak niezwykle oczytany i miał bardzo dobre podejście do ludzi. Przyjeżdżając w te strony duchowny uznał, że musi się nauczyć języka polskiego, żeby łatwiej porozumiewać się z częścią mieszkańców - uwzględniał od początku dwujęzyczność tych terenów. Miał też niezwykły zapał do pracy.

Już rok po objęciu parafii ks. Lange doprowadził do wybudowania w Gogolinie cmentarza, a w 1908 r. przy kościele stała już plebania z salką, w której regularnie spotykała się młodzież.

Utworzył bibliotekę parafialną, która w swoich zbiorach miała zarówno polskie, jak i niemieckie książki oraz organizował pomoc dla biednych mieszkańców. Ponadto udało mu się otworzyć w Gogolinie szkołę gospodarstwa domowego dla dziewcząt.

Gdy w 1926 r. władze kościelne zdecydowały o przeniesieniu ks. Karola Lange do Strzelec, tłumy parafian wyszły na ulice, żeby odprowadzić duchownego, którego uwielbiali. Wtedy nikt nawet nie przypuszczał, że 19 lat później zostanie brutalnie zamordowany.

Stało się to dokładnie 24 stycznia 1945 r., gdy od kilku dni w Strzelcach były wojska radzieckie. Do proboszcza kilka dni wcześniej zgłosiła się grupa roztrzęsionych parafianek, które bały się obcych żołnierzy. Ksiądz postanowił ukryć je w krypcie pod głównym ołtarzem w kościele św. Wawrzyńca. Wieczorem 24 stycznia do kościoła weszli żołnierze.

Po przeszukaniu świątyni nakazali kobietom wyjść z krypty i oddać wszystkie kosztowności, które mieli przy sobie.

Proboszcz widząc nerwową atmosferę próbował uspokajać parafianki i żołnierzy, co rozwścieczyło tych drugich. Wyciągnęli księdza przed strzelecki kościół i zadźgali go bagnetami. Wierni ułożyli później zmasakrowane ciało ks. Langego w kościele. Przez 8 dni było wystawione na widok publiczny. Parafianie zrobili to celowo, żeby ciało odstraszało kolejnych żołnierzy, którzy przybywali do miasta.

Śmierć duchownego odnotowana została później w parafialnej księdze zmarłych. Wpis dotyczący jego męczeńskiej śmierci znajduje się na 127 stronie.

Ks. Karol Koziołek nie miał natomiast łatwego życia, ze względu na propolskie poglądy polityczne. Duchowny urodził się w Otmęcie 1856 r. Uczył się w gimnazjum w Opolu, a teologię skończył na Uniwersytecie Wrocławskim. Święcenia kapłańskie przyjął w 1883 r.

Niepokorny ksiądz zasłynął tym, że nie bał się głośno bronić praw polskiej mniejszości do posługiwania się swoim językiem. Warto podkreślić, że działał w czasach, w których władza niemiecka usilnie próbowała wyprzeć ze szkół język polski. Chodziło o wzbudzenie wśród Ślązaków poczucia, że mieszkańcom tych ziem bliżej jest do państwa niemieckiego aniżeli do polskiego.

Ks. Koziołek od 1890 r. był proboszczem parafii w Woli koło Pszczyny, a od 1897 r. aż do 1934 r. pracował w parafii w Grabinie pod Prudnikiem. W czasie plebiscytu zachęcał ludzi, by nie bali się głosować za przyłączeniem tych ziem do Polski.

Po podziale Śląska w 1922 r., kontynuował walkę o prawa polskiej mniejszości, wstępując do Polsko-Katolickiej Partii Ludowej, której był współzałożycielem. W wyborach do sejmiku rejencji opolskiej zdobył mandat posła i zasiadał tam aż do 1932 r. Działania ks. Koziołka bardzo nie podobały się władzy niemieckiej, która uważała, że podburza on miejscową ludność przeciwko porządkowi, który chciała zaprowadzić.

Zaczęli więc go szykanować, nasyłając na duchownego niemieckich nacjonalistów. Ci potrafili okradać jego mieszkanie i uprzykrzać mu codzienne życie. Władze kościelne groziły mu natomiast, że odsuną go od pracy duszpasterskiej, po tym jak zaczął krytykować innych duchownych, którzy sprzyjali germanizacji Śląska. Mimo tego, ks. Koziołek kontynuował swoją pracę.
W 1930 r. został wybrany prezesem I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech, a w latach 30. założył w Grabinie polską szkołę.

W tym czasie napisał także oficjalną petycję do kanclerza Niemiec Heinricha Brüninga, w której domagał się respektowania praw polskich Ślązaków. Ks. Koziołek zwykł mawiać "Kto się zaś wstydzi narodu swego przez wzgląd na doczesne korzyści - ściąga na siebie hańbę na tym i na tamtym świecie."

Pochodzący z Winowa pod Opolem ks. Franciszek Dusza zasłynął natomiast tym, że przechytrzył władze PRL, które za nic w świecie nie chciały dopuścić do budowy nowych świątyń w Krapkowicach i okolicy. To nie przeszkadzało jednak duchownemu w realizacji swoich planów, który zaplanował sobie, że postawi tutaj aż trzy kościoły: w Malni, Karłubcu i na osiedlu Sady.

Duszpasterską pracę ks. Dusza rozpoczął w Otmęcie w 1945 r. Po wyremontowaniu kościoła, który ucierpiał podczas wojny, zdecydował się przedstawić komunistycznym władzom swój pomysł. Usłyszał jednak, że nie ma zgody na budowę kościołów.

W związku z tym ks. Dusza powiedział, że zamierza podpiwniczyć jedynie teren pod stary zabytkowy kościółek. W rezultacie postawił jednak świątynię z prawdziwego zdarzenie. Zajęło mu to 19 lat. Z kolejną budową poszło mu już łatwiej.

W Karłubcu postawił kościół w 5 lat, a prace zakończyły się dokładnie w 1987 r. Duchowny nie zdążył wybudować kościoła ma osiedlu Sady. Zmarł w 1989 r. Świątynia powstała w tym miejscu 11 lat po jego śmierci.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska