Duże Opole. Ten konflikt musimy rozwiązać sami [KOMENTARZ]

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Głodówka, jaką prowadzą już od dziesięciu dni mieszkańcy gminy Dobrzeń Wielki, to wielowymiarowy dramat. Samych głodujących, ich rodzin, ale także wszystkich zaangażowanych w proces powiększenia Opola. Nie przypominam sobie, by w wolnej Polsce na taką skalę prowadzony był na Opolszczyźnie strajk głodowy. Decyzja protestujących pokazała, jak wielka jest ich desperacja.

I można się zastanawiać, czy jest to forma adekwatna do sytuacji, ale nie sposób wyrazić w tych dniach szacunku dla głodujących. A także przyłączyć się do licznych próśb o zakończenie tej drastycznej, niebezpiecznej dla ich zdrowia i życia formy protestu.

Wiem, że warunkiem zakończenia głodówki jest przyjazd do dobrzeńskiego GOK-u przedstawiciela rządu - najlepiej premier Szydło lub ministra Błaszczaka. Uważam, że protestującym się to należy. Obawiam się jednak, że rząd tę prośbę zignoruje. Z wielu powodów. PiS, jak pokazał ostatni rok, nogi nie cofa. Dialoguje zaś głównie z tymi, którzy rząd popierają.

Zachętą do przyjazdu do Dobrzenia nie jest też to, jak potraktowano w sali GOK prezydenta Opola.

Bo po miesiącach nakręcania emocji protest już dawno wymknął się spod kontroli samorządowców. Pojawiają się za to trudne do opanowania, spontaniczne akty agresji. To wszystko nie tworzy atmosfery do rozmów z rządem w dobrzeńskim GOK-u.

Czy na neutralnym terenie? To już pytanie do wojewody.

Te skrajne emocje i desperackie decyzje nie wzięły się znikąd. W największej mierze to efekt zlekceważenia głosu i uczuć zdecydowanej większości mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki. Jako zwolennik idei, ale już nie formy poszerzenia Opola, od 20 listopada 2015 roku wielokrotnie w tym miejscu pisałem, że nie można procedować projektu ponad głowami ludzi, wyłącznie z pozycji politycznej siły. Bo nie ma to nic wspólnego z duchem demokracji i samorządności. Nie zawsze da się przekonać wszystkich. Społeczność Dobrzenia Wielkiego pewnie nigdy nie zgodziłaby się dobrowolnie stracić statusu jednej z najbogatszych gmin w Polsce. Mimo wszystko jednak, gdyby prezydent od samego początku uszanował podopolskich wójtów, swoich partnerów z aglomeracji, a potem wyczerpał wszystkie możliwości porozumienia z Dobrzeniem Wielkim, protestujący mieliby dziś znacznie słabsze argumenty, by krzyczeć o braku demokracji i sięgać po tak desperackie formy protestu jak głodówka.

Prezydent Wiśniewski wybrał wariant „teraz albo nigdy”. Niewykluczone, że tak brzmiała oferta polityczna złożona przez koalicjanta z PiS. Pewnie prezydent obawiał się, że w wypadku odroczenia sprawy o rok, do czego był namawiany, również przeze mnie w tym miejscu, sprawa rozmyje się i umrze. W tym sensie to był dramatyczny wybór Arkadiusza Wiśniewskiego. I niezależnie od tego, kto mu takie rozwiązanie suflował, bierze za to odpowiedzialność. Do spółki z wojewodą, który w swojej opinii kompletnie zignorował społeczne protesty.

Od 1 stycznia mamy zatem Duże Opole i duży problem pod Opolem. Mamy trudną do odkręcenia spiralę nienawiści. Mamy radykałów po jednej i po drugiej stronie. Ostre wypowiedzi ministra Patryka Jakiego, w tym jego jątrzącą antymniejszościową retorykę, ale i nakręcaczy nienawiści w Dobrzeniu Wielkim, kipiące hejtem profile fejsbukowe.

To tam wojewodę i jego zastępczynię przedstawia się na memach jako szczury, biskup opolski ma naciągniętą czapkę na oczy, a prezydenci są pospolitymi złodziejami. W takiej atmosferze rozmawia się niezwykle trudno. Ale obowiązkiem stron jest mimo wszystko rozmawiać. Zaostrzająca się głodówka i pierwsze poważne problemy zdrowotne jej uczestników to jest ostatni moment, by zacząć się różnić w sposób cywilizowany. Nie odzierać adwersarza z godności, próbować wykonać krok w tył po jednej i po drugiej stronie.

Bo niby jaką prowadzący protest mają alternatywę? Rząd, nawet jak jeden czy drugi minister do Opola w końcu przyjedzie, decyzji nie wycofa. Na ugrupowania opozycyjne mieszkańcy gminy też nie mają co liczyć. Mniejszość niemiecka, jedyna, która od początku wspiera protestujących, nie ma już żadnej siły politycznej. Przeciwnie. Wydaje się raczej, że to, co osłabia w regionie Niemców, jest mile widziane w Warszawie.

Podzielona opozycja w sprawie Opola przez rok spała, a teraz gorączkowo próbuje coś robić. Zdjęcia z głodującymi, telefony do Warszawy, apele, stanowiska i rezolucje. Świetnie, ale to wszystko późno. Naprawdę kiepska jest kondycja klasy politycznej, i to nie tylko po stronie rządowej, skoro dopiero zagrożenie zdrowia i życia ludzi skłania polityków do poważnego wysłuchania ich zdania.

Protestujący, po wrzuceniu - często wbrew faktom - wszystkich opolskich mediów do jednego worka z napisem „ratuszowe”, nadzieję pokładają w ogólnopolskich mediach. Jednak te wszystkie TVN-y, Polsaty i inne wielkie stacje traktują protest jak jedną z dziesiątek lokalnych sensacji. Wpadną, nakręcą, puszczą gdzieś pod koniec serwisu i polecą do innej afery. Z tej strony też cudu nie będzie.

Jeśli ten dramatyczny konflikt da się rozwiązać, to musimy to uczynić tutaj, na miejscu. Rozmawiać o tym, jak systemowo pomóc okrojonej gminie, by Duże Opole nie oznaczało degradacji jej mieszkańców, np. zamykania ważnych dla lokalnej społeczności instytucji. Jeśli strony kłócą się nie tylko co do opinii, ale także faktów, należy pilnie powołać zespół niezależnych ekspertów, którzy byliby do zaakceptowania przez prezydenta Wiśniewskiego i wójta Wróbla. Jeśli strony nadal będą skupione na okopywaniu się na swoich pozycjach, dojdzie - obawiam się - do tragedii.

Szczęście w nieszczęściu, że jest jeszcze w regionie człowiek, na którym można oprzeć dialog. To biskup Andrzej Czaja. Obejrzałem relację wideo z jego sobotniego spotkania w dobrzeńskim GOK-u, na którym obrażano go, krzyczano: „sprzedany!”, skandowano nazwisko „Alfons Nossol!”. Biskup, nie zbity z tropu, spokojnie kontynuował dialog z głodującymi, by już w poniedziałek doprowadzić do pierwszego, wątłego jeszcze, ale jednak porozumienia stron. Tu widzę jedyną w tej chwili szansę na wyjście z pata. Byłoby wielką nieodpowiedzialnością, gdyby którakolwiek ze stron zerwała tę nić dialogu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska