Dużo pieniędzy do oddania

Artur Karda
Gmina Kędzierzyn-Koźle przegrała proces z biznesmenem ze Zdzieszowic. Teraz musi zwrócić mu ponad 900 tys. zł.

ILE MIASTO MUSI DOPŁACIĆ?
Korzystając z przecieków z urzędu miasta, próbowaliśmy sami ustalić, jakie gmina Kędzierzyn-Koźle ma zobowiązania wobec przedsiębiorcy ze Zdzieszowic. Według naszych informacji, ustawowe odsetki od zadatku (w kwocie 750 tys.) wynoszą na dziś ok. 225 tys. zł. Gdyby nawet założyć, że zadatek wpłacony przez Wieczorka w sierpniu ub. roku nie został od razu wprowadzony do budżetu i rozparcelowany na wydatki, tylko wpłacony na rachunek bieżący gminy, to na oprocentowaniu tego konta gmina mogła zarobić ok. 21 tys. zł w roku ubiegłym i ok. 12 tys. na początku bieżącego roku. W marcu br. - kiedy było już pewne, że będzie proces z Wieczorkiem - gmina umieściła 750 tys. zł na lokacie bankowej, na której do połowy października procenty przyniosły jej zysk jedynie 56 tys. zł. W optymistycznej wersji gmina ze wszystkich odsetek od zadatku uzyskała więc łącznie ok. 89 tys.
Jeśli odjąć ten "zysk" od zasądzonej sumy zadatku, ustawowych odsetek oraz kosztów sądowych, okaże się, że z powodu przegranego procesu już dziś miasto musi wyjąć z budżetu ponad 900 tys. zł. Przesunięcia w budżecie wymagają zgody rady miejskiej. Zbiera się ona dopiero 29 listopada, więc zaległości gminy urosną o kolejne 20 tys. zł.

Wyrok Sądu Okręgowego w Opolu zapadł we wtorek. O konflikcie przedsiębiorcy z urzędnikami z kozielskiego magistratu obszernie pisaliśmy 23 lutego.
Norbert Wieczorek, właściciel salonu samochodowego w Zdzieszowicach, wygrał negocjacje cenowe w sprawie zakupu gruntu o świetnej lokalizacji, przy ul. Kozielskiej w Kędzierzynie-Koźlu. Wieczorek chciał tam stawiać nowy salon. Na sprzedaży ziemi miasto miało zarobić ponad 2,5 miliona złotych. Aktu notarialnego nigdy nie podpisano.
Obie strony oskarżały się o wzajemne zwlekanie ze sfinalizowaniem sprawy. Zawarto jedynie umowę przedwstępną, a Wieczorek wpłacił 750 tysięcy zł zadatku, który miał być dla gminy gwarancją zawarcia umowy w notariacie. Miasto mogło zatrzymać pieniądze, jeśliby udowodniło, że kontrahent uchyla się od spotkania u notariusza. Tymczasem to Norbert Wieczorek wystąpił z roszczeniem. Zażądał od gminy zwrotu dwukrotności zadatku, twierdząc, że z winy urzędników nie zdąży postawić salonu w terminie. Zarzucił również, że oferowany do sprzedaży grunt nie został przygotowany: gmina nie zlikwidowała na nim ogródków działkowych. Urzędnicy odpierali, że Wieczorek musiał widzieć grunt, który kupuje, ale celowo nie zgłosił, by urząd uprzątnął teren.

Przed sądem Wieczorek domagał się od gminy 1,5 mln zł wraz z odsetkami. Skonfliktowane strony nie chciały pójść na ugodę. Wieczorek ją odrzucał, a gmina twierdziła, że o ugodzie można mówić jedynie wtedy, gdy jej inicjatorem byłby biznesmen...
Ostatecznie sąd uwzględnił w połowie powództwo przedsiębiorcy.
- Rozważamy możliwość złożenia apelacji - powiedział "NTO" Seweryn Plebanek, adwokat Norberta Wieczorka. - Czekamy jeszcze na pisemne uzasadnienie wyroku.
Wtorkowy werdykt sądu zobowiązuje gminę do zwrotu pojedynczego zadatku, z ustawowymi odsetkami biegnącymi od 21 października 2000 r. Prócz tego miasto ma zapłacić część kosztów sądowych (36 tys. 600 zł).

- Jestem zaskoczony, że sąd w ogóle przyjął pozew pana Wieczorka. Uważam, że od początku zawierania transakcji z gminą przejawiał on złą wolę i próbował wyprowadzić nas w pole - powiedział po ogłoszeniu wyroku prezydent Kędzierzyna-Koźla Jerzy Majchrzak. - Muszę jednak przyznać, że wyrok w dużym stopniu mnie satysfakcjonuje. Nie traktuję tego jako porażki gminy. Sądowy nakaz zwrotu zadatku panu Wieczorkowi uważam za sprawiedliwy, ale tylko jeśli chodzi o kwotę bazową.
W środę zarząd miasta podjął decyzję, by możliwie pilnie zwrócić zadatek, ale bez odsetek. Zarząd upoważnił prawnika urzędu miasta Macieja Pająka, aby wystąpił do sądu wyższej instancji z apelacją wyroku Sądu Okręgowego. Zaskarżone mają być odsetki od zadatku oraz wysokość kosztów procesowych, które ma ponieść gmina.
Prezydent Jerzy Majchrzak nie udzielił nam informacji o tym, ile w sumie pieniędzy gmina będzie musiała zapłacić Wieczorkowi.
- Nie będę o tym mówił, na razie nie posiadam takich informacji. Oczekuję na precyzyjne wyliczenia. Wtedy będę mógł wypowiadać się na ten temat - stwierdził w rozmowie z reporterem "NTO" w środę wieczorem.
Spytaliśmy prezydenta, z jakich wydatków miasto będzie musiało zrezygnować, by zapłacić kwoty orzeczone w wyroku.
- Nie widzę, żeby była konieczność rezygnacji z jakiegokolwiek zadania. Mamy nadwyżkę w budżecie. Jaką? Jeszcze do końca nie wiem, czekam na wyliczenia służb finansowych. Określiłbym ją jako "pewną nadwyżkę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska