W najgorszym stanie jest dworzec w Kolonowskiem. Przez dziury w dachu, wybite okna i zniszczone drzwi do środka pada śnieg i leje się woda. Tynk odpada z budynku całymi płatami, a na ścianach pełno jest pęknięć.
- Ten budynek grozi zawaleniem - mówi Norbert Koston, burmistrz Kolonowskiego. - Potwierdził to inspektor kolei, który na nasz wniosek zbadał stan dworca. Jako gmina jesteśmy nawet gotowi przejąć tę ruinę za symboliczną złotówkę i wyremontować za swoje pieniądze. Ale PKP odpowiada, że nie ma takiej możliwości.
Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku kolej zapowiadała, że będzie współpracować z samorządami, by odnowić dworce. Ale na zapowiedziach się skończyło. Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy spółki PKP, która odpowiada za gospodarkę nieruchomościami, zwala winę na skomplikowane przepisy.
- Żeby dworzec zmienił właściciela, trzeba podzielić działkę i wydzielić z niej budynek - mówi Sarna. - To długotrwałe procedury, które trwają niejednokrotnie rok.
W fatalnym stanie jest również zabytkowy dworzec w Leśnicy. Stoi przy nieczynnej linii, którą pociągi kursowały niegdyś w kierunku Kędzierzyna-Koźla. W budynku pełno jest powybijanych szyb. W najgorszym stanie jest prawe skrzydło dworca. Trzeba było tam zamocować drewniane podpory, by część dachu nie runęła.
Jeszcze większym problemem są małe budynki dworców w takich wioskach jak Szymiszów, Staniszcze Małe czy Spórok. PKP nie ma na nie pomysłu. Obiektami nie są zainteresowane nawet samorządy.
Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?