Dworzec PKP w Kędzierzynie-Koźlu. To już od lat jest wizytówka miasta

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Dworzec 100 lat temu wyglądał niemal tak samo jak teraz.
Dworzec 100 lat temu wyglądał niemal tak samo jak teraz. Archiwum
W tym roku mija dokładnie 100 lat od budowy kędzierzyńskiego dworca PKP. Przed wojną można było stąd dojechać do Berlina w mniej... niż cztery godziny.

Wszystko zaczęło się w maju 1842. Wówczas otwarto pierwszy odcinek kolei żelaznej na Śląsku, który prowadził z Wrocławia do Oławy. Następnie został przedłużony do Opola, a w konsekwencji także do Koźla i dalej do Świętochłowic.

Koźle wciąż było jeszcze wówczas miastem -twierdzą, w sąsiedztwie których nie można było prowadzić torów kolejowych. W związku z tym faktem torowisko poprowadzono przez sąsiednią, niewielką wieś Kędzierzyn, gdzie zbudowano stację. Znajdowała się ona pomiędzy obecnym pierwszym a drugim peronem. Powstał też niewielki, dwuipółkondygnacyjny budynek dworca w kształcie kwadratu.

Były tam poczekalnie i restauracja. Oficjalne otwarcie linii nastąpiło 31 października 1845 roku.
Szesnaście lat później wybudowano bocznicę prowadzącą od dworca do przystani znajdującego się przy kanale kłodnickim. Znajdowała się ona w miejscu dzisiejszej obwodnicy, niedaleko wiaduktu. Drewno przeładowywano z wagonów kolejowych na barki i spławiano do północnych regionów Niemiec.

Linia kolejowa znalazła się na granicach miejscowości Kędzierzyn i Pogorzelec. Mieszkańcy najpierw korzystali ze zwykłego przejścia przez tory kolejowe, ale w pewnym momencie stało się to zbyt niebezpieczne ze względu na zwiększający się ruch pociągów.

W latach 1880-1890 zbudowano więc specjalny most, który znajdował się 250 metrów od dworca. Ludzie przechodzili nim nad torami. Po konstrukcji praktycznie nie ma już śladu, poza pozostałościami dojazdu od strony ulicy Damrota.

W 1915 roku, a więc dokładnie 100 lat temu, zbudowano nowy dworzec, który możemy oglądać do dziś. W holu znajdowały się kasy biletowe, zakład fryzjerski, spedycja towarowa, toalety, kiosk z gazetami i przechowalnia bagażu. Z holu głównego prowadziły wejścia do czterech klas poczekalni. Na dworcu były też restauracje i bufety, a na peronach stoiska spożywcze. Nieopodal głównego gmachu wzniesiono kolejowe warsztaty naprawcze, a także stację towarową.

Ciekawostką jest fakt, że jeszcze przed wojną można było dojechać z Koźla do Berlina w niecałe cztery godziny. Zapewniał to pociąg spalinowy „Latający Ślązak”. Jego konstrukcja pozwalała na jazdę z szybkością 140 kilometrów na godzinę. Wyjeżdżał z Bytomia o 5.24, a na Dworzec Wschodni w Berlinie docierał tuż przed 10.00, czyli drogę z Bytomia do Berlina pokonywał w niespełna pięć godzin. Dziś pociąg z Katowic do Berlina jedzie siedem-osiem. Oprócz Koźla zatrzymywał się jeszcze tylko w Opolu i Wrocławiu.

Obecnie trwa remont dworca PKP, największy od czasu jego budowy. Pochłonie 10 milionów złotych. Wymieniona zostanie elewacja, okna, drzwi. Wnętrze zostanie dostosowane dla potrzeb osób niepełnosprawnych, zamontowana będzie winda. Niedawno podczas prac odkryto stare, niemieckie napisy na ścianach. Nie zostaną one co prawda wyeksponowane, ale nie będą również zniszczone. Tak zdecydował wojewódzki konserwator zabytków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska