Tornistry i podręczniki podlane mlekiem, czyli segregacja śmieci w szkole

Uczniowie podstawówki nr 20 w Opolu, tak jak ich koledzy z innych placówek, codziennie dostają w szkole mleko. W tym przypadku w plastikowych, zakręcanych butelkach. Problem pojawił się, kiedy dyrekcja PSP nr 20 zaapelowała o niewrzucanie tych butelek do szkolnych koszy, tylko zabieranie ich do domu. - Cała szkoła została obwieszona kartkami z taką informacją - mówi ojciec jednego z uczniów, który opowiedział nam o sprawie - jak zapewnił - w imieniu większego grona rodziców. - Nam nie chodzi o to, że dziecko przynosi zużyte opakowanie do domu. Problem leży gdzie indziej i dotyczy zwłaszcza najmłodszych uczniów z klas I-III.Te maluchy w  większości  przypadków nie dopijają mleka, a źle zakręcone butelki wrzucają do tornistrów. - Efekt jest łatwy do przewidzenia - tłumaczy tata takiego ucznia - Mleko się wylewa i brudzi wszystko, co jest w środku. Podręczniki, na które wydaliśmy we wrześniu po kilkaset złotych, są brudne i poniszczone. Wiele plecaków też jest zniszczonych, bo przecież trudno pozbyć się odoru sfermentowanego napoju. Podobno zdarzały się też przypadki eksplozji pełnych butelek. Wtedy szkody były jeszcze większe.Szkoła zarządzenie dyrekcji tłumaczy koniecznością ograniczania kosztów wywozu śmieci. Według rodziców można by jednak zorganizować choćby jeden pojemnik na plastiki i od razu w ten sposób uczyć najmłodsze pokolenie segregacji odpadów.Rodzice twierdzą, że swoje sugestie zgłaszali na wywiadówkach. - Pierwszy raz o tym słyszę - mówi tymczasem Bożena Hedba-Kozłowska, dyrektor PSP nr 20 i tłumaczy, że nie wydała żadnego zarządzenia ani nakazu, a jedynie zwróciła się z prośbą o zabieranie butelek do domu, bo 400 plastikowych opakowań dziennie to w konsekwencji dla szkoły naprawdę duże obciążenie finansowe. - Ale są u nas pojemniki na plastikowe odpady i dzieci mogą tam wrzucać te butelki - zapewnia Bożena Hedba-Kozłowska. - Jeśli to nie było oczywiste, poproszę nauczycieli, by wyjaśnili sprawę i uczniom, i rodzicom.