Jeszcze kilkanaście lat temu uczniów, którzy mają wystawione opinie potwierdzające dysleksję, dyskalkulię albo dysortografię było niewielu.
Dziś - choć usiana błędami praca i tak nie będzie oceniona niedostatecznie, bo ortografia nie ma już znaczącego wpływu na ocenę - uczniów z takimi opiniami jest o wiele więcej. Tylko w ubiegłym roku dla dzieci w Opolu wydano ich 143.
- Nazywając rzecz fachowo, są to opinie o specjalnych potrzebach edukacyjnych ucznia związanych ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się - precyzuje Hanna Kanik, dyrektor Miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Opolu. - By ocenić, czy dziecko rzeczywiście ma problemy z nauką, których podłożem jest dysleksja, musi ukończyć III klasę szkoły podstawowej. Zanim zaczniemy mu się przyglądać i badać za pomocą różnorodnych testów, musimy mieć pewność, że szkoła zrobiła wszystko, by wyrównać deficyty dziecka związane z czytaniem i pisaniem. Na to właśnie jest czas przez pierwsze trzy lata szkoły.
Nie zawsze bowiem robienie błędów ortograficznych, trudności z czytaniem, rozumieniem sensu przeczytanego tekstu lub zapamiętywaniem informacji świadczą o dysleksji. Czasem jest to "tylko" efekt niewystarczającej pracy z dzieckiem, a czasem wynik innych, poważniejszych problemów zdrowotnych. Dlatego ważne jest, by dzieckiem zajęli się specjaliści, którzy określą, z czego wynikają trudności w nauce. Testy prowadzone w poradniach precyzyjnie to określają.
Jeśli okazuje się, że dziecko ma uogólnione problemy z nauką, ale to nie dysleksja, to i tak nie jest pozostawione samo z tym problemem. Poradnia najczęściej kontaktuje się ze szkołą i przekazuje zalecenia odnośnie pracy z takim uczniem.
W Europie dzieci z dysleksją to około 10-15 procent wszystkich uczniów. W Polsce dyslektycy to 9-10 procent uczniów. Wynika z tego, że w przeciętnej klasie 2-4 dzieci boryka się z tym problemem.
- Uczeń, który posiada taką opinię, uczy się dokładnie według tego samego programu, co reszta klasy. Ma jedynie wymagania dostosowane do swoich możliwości, na przykład wydłużenie czasu pisania sprawdzianu albo egzaminu - tłumaczy Hanna Kanik. - Trzeba podkreślić, że dysleksja nie jest żadną wadą rozwojową. To są dzieci sprawne, w normie intelektualnej, nieraz bardzo zdolne.
Potwierdza to Anna, nauczycielka języka polskiego w jednym z opolskich gimnazjów. - Mam uczennicę, która jest dyslektykiem. Ogromne problemy sprawia jej ortografia, ale też samo pisanie - mówi polonistka. - Przestawia albo myli litery, gubi głoski, a nawet całe sylaby. A przy tym jest wybitnie zdolna! Czyta dużo książek, jest elokwentna, pięknie się wysławia, pisze opowiadania, kocha teatr.
Jest jednak i druga strona medalu. Anna przyznaje, że uczyła gimnazjalistów, którzy "zasłaniali się" opinią i po prostu nie chcieli pracować na lekcji.
- Nie chcą wykonywać ćwiczeń, odmawiają pisania w zeszycie - dodaje nauczycielka. - Niechętnie uczestniczą też w zajęciach technicznych albo plastycznych, bo wszelkie prace manualne to dla dyslektyka koszmar.
Dyrektor Miejskiej Poradni Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej podkreśla, że sama opinia niczego dziecku nie załatwia. - Wręcz przeciwnie. Taki uczeń musi ciężko pracować, by opanować materiał - mówi Hanna Kanik.
Temu mają służyć chociażby zajęcia dodatkowe w szkołach, gdzie dyslektycy mogą korzystać ze specjalnych pod-ręczników z odpowiednimi zestawami ćwiczeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?