Dzieci wciąż nie mają dokąd wrócić

Archiwum
Beacie Pszon z Grodkowa miesiąc temu sąd odebrał czworo dzieci. Rodzina musiała się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania i nie miała gdzie się podziać.
Beacie Pszon z Grodkowa miesiąc temu sąd odebrał czworo dzieci. Rodzina musiała się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania i nie miała gdzie się podziać. Archiwum
Gmina zaoferowała rodzinie Pszonów pokój bez łazienki z toaletą na piętrze.

- Od rana tak się wszyscy cieszyliśmy na to mieszkanie, a teraz siostra siedzi i płacze, bo nadal nie wie, kiedy odzyska dzieci - mówi przygnębiona pani Karolina.

Jej siostra to Beata Pszon z Grodkowa, której miesiąc temu sąd odebrał czworo dzieci. Rodzina musiała się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania i nie miała gdzie się podziać.

Najstarszy, sześcioletni syn Filip jest pod opieką babci, a młodsze dzieci - 4-letnia Julia oraz 2-letnie bliźniaki Dominik i Olek - trafiły do domu dziecka w Strzegowie, gdzie mama je codziennie odwiedzała. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, kiedy tydzień temu dwójka młodszych dzieci została przekazana do rodzinnego pogotowia opiekuńczego w Brzegu, bo dom dziecka nie miał warunków do opieki nad takimi maluchami.

Cała nadzieja pozostała w burmistrzu Grodkowa, który zaczął szukać mieszkania dla pięcioosobowej rodziny. I wczoraj urzędnicy zaprosili panią Beatę do Wójtowic (5 km od Grodkowa), żeby jej pokazać lokal.

- To pokój z kuchnią, bez łazienki, z ubikacją na korytarzu piętro wyżej. I w dodatku bez ciepłej wody - trzeba byłoby ją grzać w garnku na zwykłym kaflowym piecu - opisuje siostra Joanny Pszon. - Nie wiem, jak siostra miałaby zostawiać czwórkę dzieci, żeby pójść do toalety? Jak miałyby je kąpać? Kto by jej nosił węgiel z komórki w piwnicy? Ale najważniejsze, czy sąd w ogóle zgodziłby się na oddanie dzieci, jeżeli miałyby wrócić do takich warunków. Nie oczekujemy luksusów, ale czy w XXI wieku gmina naprawdę nie może znaleźć zwykłego mieszkania z łazienką?

Warto przypomnieć, że dyrektor domu dziecka, z którego odesłano bliźniaki do rodziny zastępczej tłumaczyła tę decyzję m.in.... nieprzystosowanymi dla małych dzieci łazienkami.
Czy gmina zaproponuje rodzinie inne mieszkania?

- Na razie mamy tylko to jedno i czekamy na ostateczną decyzję pani Pszon - mówi Arkadiusz Broda, kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. - W Grodkowie jest duży deficyt mieszkań i musiałoby się jakieś zwolnić, żebyśmy mogli je zaproponować.

Nie udało nam się skontaktować z burmistrzem Grodkowa, który wczoraj był w delegacji, ale wcześniej zapowiadał w nto, że wytypowano dwa mieszkania, które będą pokazane pani Beacie.

Po wizycie w Wójtowicach siostry już nie wiedzą co robić.
- W dodatku chyba już przepadł zasiłek, który Ośrodek Pomocy Społecznej przyznał siostrze, a który miał służyć choćby na dojazdy do dzieci. Wczoraj byłyśmy w ośrodku i okazało się, że pieniążki wysłano na konto, które należy do byłego partnera Beaty, i z którym nie mamy kontaktu - tłumaczy pani Karolina. - Mimo że siostra zastrzegała, że odbierze zasiłek osobiście

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska