Jeśli już się w ogóle dostaliśmy na taką imprezę, zawsze były tylko trzy mecze naszych: otwarcia, ostatniej szansy i o honor. Zazdrościłam starszemu rodzeństwu, które o Orłach Górskiego też tylko słyszało, ale już ekipie trenera Piechniczka na mundialu w 82 kibicowało z wypiekami na twarzach.
Nasi wyszli z grupy. Dopiero i aż! To już ogromny powód do radości, dumy i euforii. A jeśli o genach mowa - to pierwsze Euro, które ogląda mój 9-letni syn. Cieszę się, że zaczyna od takiego poziomu emocji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?