Dlatego wyjechaliśmy bez żalu, choć nocleg u państwa Szyszków był przedni. Podobnie jak długie nocne rozmowy z mieszkańcami wsi w ich barze. Trudno przesądzić, czy te wyjazdy to dopust czy łaska boska. Bo z jednej strony, gdyby nie emigracja zarobkowa, piszczelibyśmy z biedy na tej naszej Opolszczyźnie. Ale z drugiej - dzieje się to, przed czym przestrzegał swego czasu biskup Nossol. Jakieś więzi się rwą, jakieś tradycyjne normy idą w zapomnienie. Zastępca wójta Bierawy Krzysztof Ficoń narzeka, że coraz częściej młódź sprawia problemy. Śmiga po wsiach wypasionymi brykami i starszych nie szanuje, zadufana w możliwości, jakie daje robota w efie. Pewnie, że nikt nie chce, by żyła jak w XVIII wieku, ale czy to nowe, które rozlewa się po Opolszczyźnie, na pewno jest dobre?
I rodziny się sypią. Bo albo on tyra gdzieś miesiącami w Bawarii, albo ona przesadza kwiaty w Holandii. I ani ołmy, ani ołpy nie dadzą rady posklejać wszystkiego potem do kupy.
Ale może i z tą emigracyjną zawieruchą sobie ostatecznie poradzimy, jak radziliśmy sobie tu, na Opolszczyźnie, przez wieki z większymi katastrofami?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?