Mamy za sobą 30 kilometrów, trochę błota na rowerowych oponach, a w żołądkach pyszny żurek autorstwa pani Józefy Dziury z Graczy i tony gruszek, którymi obdarowali nas państwo Gudowscy z Saren Wielkich.
O lekkich zakwasach z przyzwoitości nie wspominamy, żeby koledzy w redakcji się nie śmiali. Wszak to dopiero pierwszy dzień podróży, a przed nami dłuuuga droga.
Żeby było zabawniej, przed samym startem z Saren koleżanka Listowska pochwaliła się "telewizorom", że kondycyjnie jesteśmy nie do zdarcia. Pośpieszyła się, bo w okolicach Grodkowa podjeżdżała pod pagórek jak lokomotywa: sapiąc i dysząc.
Tłumaczyła się, że to te gruszki, ale ja jej nie wierzę. Najważniejsze, że public relations w tv odwaliła, a co!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?