Spiekło nie tylko ramiona, ale też przegrzało styki, w związku z czym obowiązkowo pogubiłyśmy się w terenie. Im uważniej słuchałyśmy wskazówek mieszkańców i rozumniej potakiwałyśmy głowami, tym bardziej zbaczałyśmy z trasy. Najczęściej zadawanym więc pytaniem było: Przepraszam, gdzie jesteśmy?
No i dziady się nas czepiały. Nie jakieś tam staruchy wiejskie, ino takie kłujące polne paskudztwa. Na leśne oraz polne drogi mimo wszystko nie narzekamy, gdyż dzięki nim miałyśmy niebywałą okazję zwiedzić stare koryto rzeki.
I pod górkę czasem ciężko było. Z górki trochę lepiej, a przy okazji zawsze można jakąś muchę połknąć. Towarzyszka Bochenek zaliczyła dwie, koleżanka Listowska żadnej, bo twierdzi, że się odchudza.
Dzisiaj dziękujemy mieszkańcom Kwiatkowa za smalec, ogórki i ciepłe przyjęcie. A synowi pani sołtys ze Ściborza za pomoc w gardłowej sprawie.
PS. Dawid, my mamy większy bałagan w redakcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?