Dzień Przewodnika i Ratownika Górskiego. Przybywa nowych wypadków w Beskidach. Opolanie, uważajcie na szlakach

Jacek Drost
Jacek Drost
Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR cały czas starają się podnosić  swoje kwalifikacje
Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR cały czas starają się podnosić swoje kwalifikacje GOPR Beskidy
10 sierpnia w Dzień Przewodnika i Ratownika Górskiego ratownicy z Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego nie będą świętować. Zastępca naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR Tomasz Jano wyjaśnia dlaczego. W rozmowie z DZ mówi także m.in. o gwałtownie wzrastającej liczbie nowych wypadków w Beskidach i jakie z tym wiążą się problemy.

10 sierpnia wypada Dzień Przewodnika i Ratownika Górskiego. Uczcicie jakoś ten dzień czy obejdzie się bez świętowania?
Zawsze obchodzimy Dzień Ratownika jesienią, to było związane z tym, że w listopadzie 1952 roku powstała nasza grupa. W tym roku dodatkowo wypadają obchody 70-lecia powstania Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, których główne uroczystości odbędą się w Bielsku-Białej. Świętować więc będziemy w połowie września.

Czyli dzisiaj żadnej kawy czy ciastka nie będzie, tylko służba?
Zgadza się. Zresztą lipiec, sierpień to okres urlopowy, więc kadra jest uszczuplona. Natomiast już od września wszystko wraca do normy. To nie znaczy, że ratowników nie ma w terenie. Oczywiście, że są, ale na pełny gwizdek zaczynamy działać od września.

Odnoszę wrażenie, że mimo sezonu urlopowego ratownicy cały czas mają pełne ręce roboty, bo co chwilę zdarzają się jakieś interwencje.
Cały czas mamy interwencje. Na przykład wczoraj interweniowaliśmy w rejonie Malinowskiej Skały w Beskidzie Śląskim, bo dziecko doznało urazu. Nie był to wielki wypadek, ale zdarzają się urazy ciężkie związane i z turystyką pieszą i rowerową. Częste są wypadki na ścieżkach rowerowych, tak zwanych singletruckach, trasach enduro, a mamy ich sporo na naszym terenie.

Wypadki na trasach rowerowych to jaki procent wszystkich waszych interwencji?
Ilość tych wypadków wzrasta od paru lat. Co roku odnotowujemy około 200 wypadków związanych stricte z rowerami. Generalnie to są ciężkie wypadki - wiadomo, że jak już ktoś wywróci się na rowerze podczas zjazdu, to nie mając nakolanników czy naramienników doznaje poważnych urazów kończyn. Profesjonaliści je mają, ale wiele osób niekoniecznie.

Czy większa liczba wypadków rowerowych sprawiła, że musieliście przeorientować swoje umiejętności, pozyskać jakiś nowy sprzęt?
Jeśli chodzi o nasze kwalifikacje to nie, my je po prostu mamy. Istotne jest, żeby stowarzyszenia udostępniające takie tereny do zjazdów na rowerach dostarczyły nam plany takich tras, bo powstaje mnóstwo dzikich tras i jak zdarzy się wypadek na takiej trasie, to ratownicy nie mają jak dotrzeć do poszkodowanego, muszą się posiłkować aplikacją Ratunek, a bywa to trudne i czas dotarcia do poszkodowanego wydłuża się. Z kolei sprzęt staramy się cały czas wymieniać, bo się zużywa, nie tylko do ewakuacji poszkodowanych rowerzystów, ale także w innych sytuacjach. W tym roku kupiliśmy na przykład przyczepki do pojazdów czterokołowych do transportu poszkodowanych w pozycji leżącej.

Czy bezpieczeństwo w górach poprawia się, jest na takim samym poziomie jak w ostatnich latach, czy może jest gorzej niż kiedyś?
Cały czas prowadzimy akcje profilaktyczne, prelekcje, również z młodzieżą. Pokazujemy, jakie są zagrożenia, jak sobie radzić w górach. Myślę, że takie działania przynoszą efekty, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie miał wystarczających informacji, jak postępować w górach, więc i wypadki będą się zdarzały. Niestety, każdego roku trzeba powtarzać te akcje profilaktyczne. Osoby uprawiające turystykę kwalifikowaną w górach są zorientowane w temacie jak się zachować, ale goście przyjeżdżający z centralnej czy północnej Polski niekoniecznie mają taką wiedzę.

Ile w tym roku odnotowaliście już interwencji?
Około 300 mieliśmy już na pewno.

Ilu ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR dba o bezpieczeństwo turystów?
W sezonie letnim pełnimy całodobowy dyżur w stacji na Markowych Szczawinach, na Hali Miziowej pod Pilskiem i Centralnej Stacji Ratunkowej GOPR w Szczyrku. W weekendy ratownicy pełnią dyżury m.in. na Dębowcu, Klimczoku - wszędzie tam, gdzie ruch turystyczny jest nasilony.

Jak jest z chętnymi do służby w GOPR?
Co roku zimą odbywa się egzamin do naszego stowarzyszenia. Uczestniczy w nim około 40-50 kandydatów, z czego jedna trzecia dostaje się do GOPR. Później muszą przejść szereg kursów. Generalnie na brak kandydatów nie narzekamy, ale serdecznie zapraszamy wszystkich chętnych chcących realizować swoje pasje, podnieść swoje kwalifikacje.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dzień Przewodnika i Ratownika Górskiego. Przybywa nowych wypadków w Beskidach. Opolanie, uważajcie na szlakach - Dziennik Zachodni

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska