Dzień Wojska Polskiego. Zjednoczeni Polacy wygrali

SM/archiwum
SM/archiwum
Prof. Stanisław S. Nicieja, historyk, rektor Uniwersytetu Opolskiego.

Dzień piętnasty sierpnia kojarzy się wielu Polakom ze świętem Matki Bożej. Przypomnijmy, dlaczego tego samego dnia obchodzi swój dzień Wojsko Polskie.
- Bo wtedy, w 1920 roku, odnieśliśmy jedno z największych zwycięstw w historii polskiego oręża. Nasze państwo ma tysiąc lat i wiecznie zmagało się z inwazjami i z najeźdźcami. Kulturowo jesteśmy ważnym narodem w Europie, ale sukcesów militarnych, wygranych bitew mamy mało. Znacznie więcej klęsk. Wielkich triumfów było niewiele: Cedynia, Psie Pole, Płowce, Grunwald, Wiedeń, a potem cała lawina klęsk. Bitwa warszawska w sierpniu 1920 roku była ważnym zwycięstwem i zauważonym w całej Europie.

- Polacy obronili wtedy kontynent przed Rosją sowiecką?
- Rosjanie usiłowali zrealizować leninowską ideę, by rewolucja światowa wybuchła w Moskwie, a potem jak taran zmiotła przegniłą cywilizację kapitalistyczną na kontynencie. Zwycięska Armia Czerwona miała z rozwianymi sztandarami przejść po trupie Warszawy i Polski do rewolucyjnego Berlina, do Francji, gdzie też był silny ruch lewicowy, i dalej do Hiszpanii. Lenin obiecywał Europę bez granic rządzoną przez Komintern. Na drodze tych planów stanęło Wojsko Polskie.

- Dlaczego wygraliśmy?
- Zdecydował kunszt wojskowy, bo Rosjanie mieli przewagę, mogli nas pokonać. Gdyby nie bardzo inteligentny plan generała Tadeusza Rozwadowskiego, wybitnego dowódcy wykształconego w wiedeńskiej akademii, mogło być różnie. Jego manewr znad Wieprza był decydujący. Endecy, chcąc osłabić wymowę sukcesu Piłsudskiego i jego żołnierzy, eksponowali rolę Matki Bożej w tym zwycięstwie, mówiąc o cudzie nad Wisłą. Ten podział istniał w Polsce: dla jednych Europę bardziej obronił cud, dla innych - raczej poświęcenie żołnierzy i geniusz dowódców.

- Jak to było możliwe, że bardzo młode państwo polskie wystawiło wojsko zdolne pokonać potęgę Armii Czerwonej?
- W trzech zaborczych armiach, które walczyły ze sobą w I wojnie światowej, biło się około miliona Polaków. W sytuacji zagrożenia skupili się pod jednym sztandarem. Zasługą Piłsudskiego było, że nikogo nie rozliczał i nie pytał, kto z której armii przyszedł. Liczyły się kompetencje i gotowość do walki za Polskę.

- Podziały udało się zasypać...
- Właśnie, obok siebie stanęli razem ludzie, którzy przedtem zwalczali się, a czasem nienawidzili. Witos, Piłsudski, Sapieha, Dmowski i Daszyński byli razem. Rząd obrony narodowej pogodził ludzi i sprawy nie do pogodzenia. Przecież chwilę wcześniej Piłsudski tworzył legiony, by szkodzić Rosji, a Dmowski tworzył wojsko przy armii rosyjskiej. Haller był przeciwnikiem Piłsudskiego, ale w sytuacji zagrożenia "błękitna armia" wystąpiła razem z nim. To był fenomen skupienia, zjednoczenia, wspólnej myśli. Dlatego to święto jest optymistyczne. Tym bardziej że obchodzi się je latem. Polsce potrzeba przykładów tego, że możemy być razem i zwyciężać. Więc tym bardziej warto 15 sierpnia świętować, pamiętając, że bitwa warszawska była jednym z fundamentów niepodległej Polski. Po niej nastąpiła bitwa niemeńska. Stąd był już tylko krok do ustalenia granic wschodnich Rzeczypospolitej, i to bez plebiscytu. To był sukces fundamentalny. Bez zwycięstwa w 1920 roku Polska by na mapę Europy nie wróciła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska