Dzierżawcy dwóch turawskich jezior nie mają prądu

Mariusz Jarzombek
Tak wygląda tymczasowa "elektrownia” nad Jeziorem Srebrnym. Ta prowizorka trwa od kilku lat. Dzierżawcy jeziora płąca za jej utrzymanie kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie.
Tak wygląda tymczasowa "elektrownia” nad Jeziorem Srebrnym. Ta prowizorka trwa od kilku lat. Dzierżawcy jeziora płąca za jej utrzymanie kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Mariusz Jarzombek
Dzierżawcy dwóch turawskich jezior nie mogą się doczekać... prądu. Aby prowadzić swoje interesy, od kilku lat korzystają z agregatów.

Rura odprowadzająca spaliny na zewnątrz, pojemniki na paliwo, kable łączące szopę z budynkiem restauracji, polem namiotowym i toaletami. Tak wygląda "sieć energetyczna" nad Jeziorem Srebrnym w Osowcu. Od czterech lat Ireneusz Rachwalik, dzierżawca zbiornika, radzi sobie dzięki agregatowi. Podobnie działa dzierżawca sąsiedniego jeziora "Kacze Doły".

- Tu nigdy nie było prądu, więc musieliśmy sobie sami poradzić - mówi Rachwalik. Teren, na których leżą oba jeziora, należy do Lasów Państwowych. Kilka lat temu odbyło się spotkanie nt. możliwości podłączenia prądu w rejonie jezior.

Zakład energetyczny zadeklarował gotowość dostarczania energii nad jeziora. Władze nadleśnictwa nie były jednak tym zainteresowane. Powód: nie miały żadnego interesu w podłączaniu sieci. Poza tym obawiano się, że rozrastające się nad jeziorami punkty usługowe przyciągną w okolice tamtejszych lasów dodatkowe tłumy turystów.

Koszt podłączenia kabla z niedalekich Marszałek szacuje się na około 200 tys. zł.
Waldemar Kampa, wójt Turawy: - Nam zależy na tym, aby na miejscu był prąd, ale pociągnięcie do jezior sieci to dla gminy zbyt duży wydatek - mówi wójt.

- Z pociągnięcia nad jezioro prądu nie będziemy mieli żadnych korzyści - tłumaczy Henryk Ostrowski, zastępca nadleśniczego w Turawie. - Poza tym prawo zabrania nam dokonywania inwestycji, z których korzystać będą inne podmioty gospodarcze. Po prostu nie możemy robić takich "prezentów" - dodaje.

W pobliżu jezior kiedyś być może powstanie żwirownia. Taką inwestycję przewiduje gminny plan zagospodarowania przestrzennego. - Zastanowimy się nad pociągnięciem sieci, kiedy żwirownia naprawdę zacznie po- wstawać - mówi Ostrowski.

Ireneusz Rachwalik tylko w ubiegłym roku na paliwo do agregatu wydał kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Jeśli w tym roku pogoda nie wypali i przyjedzie mniej turystów, trzeba będzie się stąd "zwijać" - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska