Dziesiątki Opolan nabitych w nie swoje kredyty. Oskarżona ujawniła przed sądem mechanizm oszustwa

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Proces Lidii K. i czwórki innych oskarżonych toczy się przed Sądem Rejonowym w Opolu. W czwartek (4.11) odbyła się kolejna rozprawa.
Proces Lidii K. i czwórki innych oskarżonych toczy się przed Sądem Rejonowym w Opolu. W czwartek (4.11) odbyła się kolejna rozprawa. Mirela Mazurkiewicz
Lidia K., która miała biuro kredytowe m.in. w Ozimku, przyznała się do winy, ale utrzymuje, że w kłopoty wpędziło ją małżeństwo R. - Wiedziałam o wyłudzeniach i w nich uczestniczyłam - powiedziała w czwartek 4 listopada przed sądem. Ostatecznie współpracę z małżeństwem zakończyła dopiero wtedy, gdy do drzwi jej domu zapukała policja.

50-letnia Lidia K., której proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Opolu, usłyszała 66 zarzutów. Właścicielka biur kredytowych, zdaniem śledczych, kradła tożsamość swoich klientów i brała pożyczki, o których oni nie mieli pojęcia.

Na ławie oskarżonych zasiadło też czworo innych oskarżonych, w tym jej córka. Najwięcej zarzutów usłyszało małżeństwo R. - Czesław R., zdaniem śledczych, popełnił 71 przestępstw, a jego żona Agnieszka R. - 66. Córce Lidii K., Monice K., prokurator zarzucił 28 czynów, a byłej pracownicy socjalnej Izabeli K. - 3.

Przesłuchano ponad tysiąc osób

O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w 2012 roku, gdy o pomoc poprosiła nas 63-letnia wówczas emerytka. Windykator zażądał od niej spłaty ponad 35 tys. złotych. Kobieta zaciągnęła wcześniej w biurze Lidii K. kredyt w wysokości 5 tysięcy złotych, ale o dwóch kolejnych nie miała pojęcia. Po naszej publikacji do redakcji zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, które zostały w ten sposób oszukane.

Prokuratorskie śledztwo trwało blisko 10 lat, bo przesłuchać trzeba było ponad tysiąc osób. Do przestępstw miało dochodzić od grudnia 2009 rok do sierpnia 2012 roku. Kwoty zaciągnięte na poszczególne osoby wahały się od kilkuset złotych do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ostatecznie banki zawiesiły oszukanym spłaty, dlatego pokrzywdzonymi w tej sprawie są podmioty udzielające kredytów.

Oskarżona ujawnia mechanizm oszustwa

Lidia K. na czwartkowej (4 listopada) rozprawie przed Sądem Rejonowym w Opolu po raz pierwszy, odkąd ruszyło śledztwo, opowiedziała jak wyglądał mechanizm.

- Agnieszkę i Czesława R poznałam, gdy byłam w trudnej sytuacji finansowej. To był rok 2004. Miałam na utrzymaniu czworo dzieci, chciałam dorobić - wyjaśniała przed sądem.

Z relacji oskarżonej wynika, że państwo R. zaproponowali jej współpracę, m.in. przy spisywaniu wniosków kredytowych z klientami, za co dostawała prowizję. Z czasem Lidia K. założyła własną działalność, choć z małżonkami R. nadal współpracowała.

- Współpraca układała się bardzo dobrze, dopóki nie dowiedziałam się od znajomych i rodziny, że mają do spłaty jakieś kredyty, których nie brali. Zapytałam o to R., ale powiedzieli, że nic nie wiedzą. Skarg było coraz więcej i w końcu oni przyznali mi się, że "zrobili" kilka kredytów - relacjonowała.

Oskarżona kserowała dane podopiecznych?

Małżeństwo R., jak wynika ze słów współoskarżonej, miało zaciągnąć kredyty również na nią, dlatego w końcu zainteresował się nią komornik. - To były bardzo duże kwoty, bo około 30 tys. złotych. Byłam w dołku finansowym, miałam m.in. zaległości w ZUS, bo oni nie oddali mi pieniędzy, które byli mi winni - mówiła w sądzie Lidia K.

- Wtedy Agnieszka R. zaproponowała, że "zrobi" jeszcze jeden kredyt, na jakiegoś klienta, odda mi pieniądze, a później go spłaci. Kazała mi przywieźć teczki z dokumentami moich klientów i powiedziała, że ona coś sobie wybierze. Przelała mi 20 tys. złotych. Część tej kwoty zostało na moim rachunku, a część przelałam Agnieszce R. Później dowiedziałam się, że teczki, które jej wtedy przekazałam, zostały wykorzystanie również do wzięcia innych kredytów, o których nie wiedziałam - opowiadała.

Do winy nie przyznaje się natomiast była pracownica socjalna Izabela K. Zdaniem śledczych udostępniła ona współoskarżonym kserokopie dokumentów swoich podopiecznych, a te posłużyły do wyłudzenia kredytu.

Kobieta zarzeka się, że tego nie zrobiła. Podejrzewa, że małżeństwo R. mogło zdobyć dokumenty bez jej wiedzy, przeszukując pod jej nieobecność teczki podopiecznych.

O swojej niewinności zapewnia również córka Lidii K., Monika K., która - gdy doszło do popełnienia zarzucanych czynów - miała zaledwie 18 lat. W ocenie obrony była tylko figurantem, a za przestępstwa odpowiadała jej matka i małżeństwo R.

Prokurator uznał, że Lidia K. oraz państwo R. uczynili sobie z przestępstwa stałe źródło dochodu, dlatego grozi im do 15 lat więzienia. W przypadku pozostałych osób jest to od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jeśli oskarżeni zostaną skazani, będą musieli też naprawić szkodę, czyli oddać wyłudzone pieniądze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska