Dziki szkodniki

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Leśne zwierzęta niszczą łąki i uprawy w Jędryniach, Grodzisku i Osieku.

KTO BĘDZIE SZACOWAŁ STRATY
Z koła łowieckiego "Jeleń": Dariusz Kuś, mieszkaniec Osieka, będzie czekał na rolników w każdy poniedziałek i piątek w godzinach od 9 do 11 przy ulicy Leśniej 2 albo pod numerem telefonu 463 64 23. Z koła łowieckiego "Daniel": Mariusz Dudarewicz z Kolonowskiego. Z koła łowieckiego "Ostoja": Bolesław Sklorz z Krzyżowej Doliny.

Dziki rozpruwają trawę, rozkopują ziemniaki i buraki. Sarny i jelenie obgryzają zboża i depczą zasiewy. Sezon na szkody trwa od pierwszego kwietnia do końca października. Rolnicy za poniesione straty mogą ubiegać się o odszkodowanie w kołach łowieckich.
W Jędryniach, Grodzisku i Osieku swoje rewiry mają trzy koła łowieckie: "Daniel", "Jeleń" i "Ostoja". Do końca tygodnia powinny one wyznaczyć osoby, które będą szacowały straty.

- Wyznaczeni myśliwi skontaktują się z sołtysami i omówią zasady zgłaszania szkód przez rolników - wyjaśnia Bernard Kusidło, kierownik referatu rolnictwa i leśnictwa urzędu miasta.
Procedura wygląda następująco: poszkodowany rolnik musi wpisać się do specjalnej książki szkód łowieckich, która znajduje się najczęściej u sołtysa. Może także skontaktować się z wyznaczonym myśliwym.
W ciągu siedmiu dni od zgłoszenia członek koła łowieckiego odwiedza poszkodowanego i opisuje stan zniszczonej uprawy. Zjawia się u rolnika jeszcze raz przez zebraniem plonów. Wtedy ostatecznie określa straty i oblicza kwotę, jaką otrzyma poszkodowany.
- Mnożymy cenę zniszczonego zbioru przez ilość - wyjaśnia Henryk Michałowski, starszy instruktor w zarządzie okręgu Polskiego Związku Łowieckiego w Opolu. - Jeżeli poszkodowani mają kłopoty z odzyskaniem rekompensaty, wtedy wójt lub burmistrz pełni rolę mediatora. W ostateczności muszą odwołać się do sądu - dodaje.

Rolnicy na różne sposoby starają się odstraszyć dzikie zwierzęta, by chronić swoje pola. Montują specjalne ogrodzenia, zwane pastuchami. Wieczorami palą ogniska na obrzeżach lasów. Korzystają też z zapachowych odstraszaczy, które otrzymują od myśliwych.

- Mimo to odczuwamy te szkody dotkliwie. Człowiek się napracuje, a tu wszystko zryte. Wielokrotnie słyszę od mieszkańców, że myśliwi nie rozumieją nas. Zdarzało się, że wyznaczone przez nich osoby były nieuchwytne - mówi Zofia Habasz, sołtys Jędryni.
Podczas ostatniego zebrania w Osieku mieszkańcy mniej narzekali na dzikie zwierzęta. - W tym roku coś nas oszczędzają - żartuje sołtys Józef Kaczmarczyk. - Być może to dzięki temu, że w latach 80. ustawiliśmy dziesięć kilometrów siatki odgradzającej las od pól. O jej stan dbają koła łowieckie - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska