Świnie terroryzowały mieszkańców od dwóch lat.
- Grasowały między Sławięcicami a Blachownią. Na prostej drodze łączącej te osiedla auta pędzą 70 kilometrów na godzinę. Zwierzaki wybiegały wprost pod koła. To cud, że nikt nie roztrzaskał się dotąd na drzewie z ich powodu - mówi Marcin Kupiec, kierowca z Kędzierzyna-Koźla, który sam dwa razy musiał hamować z piskiem opon, żeby nie wpaść w stado.
Urzędnicy długo zastanawiali się nad rozwiązaniem "świńskiego" problemu. Gdy okazało się, że świń nie można odstrzelić, bo w myśl przepisów to nie jest zwierzyna łowna, zdecydowali, że trzeba je wyłapać i przenieść do specjalnej zagrody, położonej pod Kluczborkiem.
- Tamtejsze nadleśnictwo ostatecznie się jednak na to nie zgodziło - mówi wicestarosta kędzierzyński Marek Matczak.
Urzędnicy wpadli więc na inny pomysł.
- Jedzeniem zwabiliśmy je kilka kilometrów w głąb lasu, który otacza Kędzierzyn-Koźle. Jśli znajdą tam pożywienie, nie będą już przychodziły na osiedle - twierdzi Marek Matczak.
Na razie ta teoria się sprawdza. Od kilku dni mieszkańcy nie widzieli dzikich świń wałęsających się przy drodze.
- Oby znalazły sobie dom w lesie.Nie chcemy ich tutaj - mówi Marcin Kupiec.
Do pojawienia się niechcianych gości w Kędzierzynie -Koźlu przyczynił się człowiek. Któryś z mieszkańców wypuścił na wolność kilka świnek wietnamskich, aone zaczęły się krzyżować z dzikami. I tak po dwóch latach powstało liczące ponad 50 sztuk stado.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?