Dzisiaj ostatki, czyli koniec karnawału

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Prof. Teresa Smolińska.
Prof. Teresa Smolińska. Fot. Archiwum
Ostatki to jest czas zawieszenia między karnawałową zabawą i wielkim postem - mówi w rozmowie z nto profesor Teresa Smolińska, pracownik Katedry Kulturoznawstwa i Folklorystyki UO.

Świętujemy dzisiaj ostatki, czyli w praktyce co?
Według tradycji ostatki to są trzy ostatnie dni karnawału, czyli zapustów poprzedzające Popielec. Nazywano je także kusymi albo diabelskimi dniami. Kończą okres roku obrzędowego i liturgicznego, i poprzedzają wielki post. Dawniej dopiero w ostatki wodzono niedźwiedzia, a na Śląsku także podkoziołka czy króla na koniu, i bawiono się podczas babskich combrów oraz – właśnie we wtorek przed środą popielcową – grzebano basa. Obecnie te zabawy są tak popularne i widowiskowe, że rozciągnęliśmy je na cały karnawał. Natomiast zanikły zwyczaje i obrzędy, które miały gwarantować udane plony, pobudzić do życia wiosnę. Kiedyś nie wolno było np. w ostatki wywozić obornika, szyć, prząść itp. O tym nikt nie pamięta. Zostało to, co się wiąże z zabawą.

Ostatki to był także – trwający zresztą od tłustego czwartku – czas najadania się, bo w kończący ostatki wtorek gospodyni czyściła starannie patelnię i - już pozbawioną śladów tłuszczu - wieszała na widocznym miejscu. Żeby wszyscy widzieli, że niczego już na tłuszczu nie smaży...
Zarówno zabawy, jak i rytuały ostatkowe z definicji nie były religijne. Myślę właśnie o pogrzebie basa czy zrywaniu strun w skrzypcach, lirze lub w kontrabasie o północy z wtorku na środę. Ale ich przesłanie było jasne: koniec z zabawą, z rozpustą, żartami i alkoholem. Koniec masek i przebierania się. Koniec czasu, w którym nie wolno się obrażać. Nawet wtedy, gdy podczas wodzenia niedźwiedzia Cyganka zajrzy w każdy kąt, a gospodyni zostanie usmarowana sadzą. Ostatki to jest stan zawieszenia między karnawałem a wielkim postem. I on do wielkiego postu, czyli do przeżycia głęboko religijnego prowadzi. Ostatki wyznaczają granicę między czasem zabawy i okresem, gdy należy więcej chodzić do kościoła i bardziej pokutować.

Jeszcze się można było najadać, poniekąd na zapas, ale jedną z ostatkowych potraw jest już śledzik.
Ten śledzik przypomina, że wkrótce zacznie się postne jedzenie.

Dlaczego dziś świętujemy ostatki, choć nie pościmy tak surowo, jak nasi przodkowie?
Trochę z rozpędu, bo się nam wydaje, że przestrzegamy tradycji. Rzeczywiście, tak jak dawniej nie pościmy. Przed wiekami zdarzało się, że kolonistom niemieckim, którzy jako ewangelicy zwyczaju surowego postu nie znali, wybijano zęby. Z tamtych czasów pochodzi powiedzenie, że Polak prędzej człowieka zabije, niż złamie post. Z drugiej strony, współcześnie mniej się przywiązuje wagi do niejedzenia w wielkim poście mięsa, jakby nam ono spowszedniało, ale wiele osób podejmuje rozmaite postanowienia, odmawiając sobie alkoholu, papierosów, ale także telewizji czy korzystania z internetu. Więc ta tradycja ma się dobrze. Struny w skrzypcach nikt nie zrywa, ale dyskoteki, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach ograniczają aktywność.

COOLTOUR - MAGAZYN KULTURALNY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska