Dzisiaj polscy łyżwiarze jadą w drużynach. To w nich upatrywaliśmy szansy na medal

Paweł Relikowski
Zbigniew Bródka
Zbigniew Bródka Paweł Relikowski
Jutro do walki w Soczi przystępują męska i żeńska drużyna panczenistów. Obie są w gronie poważnych kandydatów do zdobycia olimpijskich medali. Polki bronią brązowego, a panowie mają Zbigniewa Bródkę.

O tym, że będziemy wśród faworytów, wiadomo było już przed igrzyskami. Bardzo dobre występy naszej ekipy w Soczi, ze złotym medalem na 1500 m Zbigniewa Bródki na czele listy sukcesów, potwierdziły wcześniejsze przewidywania, jak i podbudowały kadrowiczów psychicznie. To drugie jest o tyle ważne, że na igrzyskach walka drużyn wygląda inaczej niż w Pucharze Świata. Osiem zespołów ustawionych zostanie w pucharowej drabince i rywalizować będą ze sobą o awans do kolejnej rundy. Nawet drugi czas dnia - jeśli rywale w danej parze będą szybsi - przyniesie porażkę. W pierwszej rundzie, gdzie pojedzie osiem biało"-czerwoni" solidarnie trafili w losowaniu na zespoły norweskie.

Teoretycznie większe szanse na sukces mają nasze panie. Wspólnie jeżdżą wielu lat, zdobyły trzy medale dużych imprez: olimpijski brąz na igrzyskach w Vancouver (2010), brązowy (2012) i srebrny (2013) krążek mistrzostw świata. Co ciekawe, każdy z sukcesów odniesiony został w innym składzie. Jutro Polki mają pojechać w takim zestawieniu jak przed rokiem, gdy - także na torze w Soczi - zostały wicemistrzyniami globu. Na pierwszej zmianie na czele pojedzie Natalia Czerwonka (Curpum Lubin), później zastąpi ją Katarzyna Bachleda-Curuś, a do mety zespół doprowadzi Luiza Złotkowska (obie Poroniec Poronin).
- Wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze. Patrząc na indywidualne wyniki, zawodniczki są w wysokiej formie, nie ma też urazów - mówił przed treningiem trener żeńskiej kadry Krzysztof Niedźwiedzki. Pytany o cel, uśmiecha się: - Gdyby udało się nam awansować do pierwszej czwórki, byłoby wspaniale.

Patrząc na wyniki biegu na 1500 m, najczęściej porównywanego z biegiem drużynowym (zwanym też pościgowym), chłodnym okiem trzeba uznać, że to wręcz plan minimum. W Soczi poza zasięgiem są chyba tylko Holenderki (zajęły cztery pierwsze miejsca na tym dystansie), w czołowej "10" znalazły się cztery Rosjanki. Trzy Polki były w "15": 6. Bachleda-Curuś, 11. Złotkowska, 15. Czerwonka. Kompletnie zawiodły na przykład Kanadyjki - najlepsza z nich była dopiero 16. (zresztą dla światowej potęgi to mało udana impreza - kobiety nie zdobyły dotąd medalu). A trzeba zaznaczyć, że siłą rywalizacji zespołów jest wyrównany skład, czyli trzy zawodniczki na zbliżonym, wysokim poziomie. W dodatku dzięki świetnemu miejscu w klasyfikacji Pucharu Świata - 2. lokata - w ćwierćfinale (półfinały i finały w sobotę) Polki trafiły na teoretycznie słabsze rywalki z Norwegii.

W zmaganiach mężczyzn rozegrane w piątek zostaną ćwierćfinały i półfinały. Po złocie Bródki apetyty znacznie wzrosły, ale w gronie panów rywalizacja jest duża bardziej wyrównana niż u kobiet. Dodatkowo humory w naszej ekipie popsuła kontuzja Konrada Niedźwiedzkiego, który już na początku sobotniego biegu na 1500 m naciągnął miesień. Przez to zaliczył w Soczi... najgorszy występ na tym dystansie w ciągu kilku ostatnich lat (20. lokata); później mniej trenował.
- Już wszystko jest w porządku - uspokaja trener Krzysztof Niedźwiedzki, ojciec zawodnika.

Trzeci z Polaków, najmłodszy w ekipie i najmniej doświadczony Jan Szymański (Poroniec), jest w dobrej formie. Debiutant był kolejno: 13, na 5000 m i 15. na 1500 m. W tym składzie "biało-czerwoni" zdobyli brązowy medal ubiegłorocznych MŚ w Soczi (uplasowali się za Holendrami i Koreańczykami). Ponadto w grudniu stanęli na najniższym stopniu podium PŚ w Berlinie, czym przypieczętowali olimpijską kwalifikację. Mówiąc krótko, w piątkowo-sobotniej rywalizacji stać ich na medal.

- Pozostaje kwestia poukładania wszystkiego, byśmy w dniu startu byli w jak najlepszej dyspozycji, do maksimum wykorzystali zmiany w trakcie biegu. Wygrana w pierwszej rundzie da nam miejsce w czołowej czwórce, medal będzie w zasięgu. Myślę, że wszyscy będziemy odpowiednio zmotywowani. Myślę, że wszyscy będziemy odpowiednio zmotywowani. W Vancouver Polki nie były w gronie faworytek, a zdobyły brązowy medal. My teraz nie jesteśmy aż tak bardzo niewidoczni - mówił jeszcze przed wylotem do Soczi Zbigniew Bródka.

Po tym jak został mistrzem olimpijskim, w Adler Arenie widać nas jeszcze lepiej, a Polaków wszyscy będą się obawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska