Dzisiaj w Betlejem

sxc.hu
Papież potwierdza, że zmarły w połowie VI wieku mnich Dionizy Mniejszy - który zajmował się obliczaniem chronologii życia Pana Jezusa - pomylił się o kilka lat. W rzeczywistości więc Chrystus narodził się kilka lat przed Chrystusem, przed naszą erą.
Papież potwierdza, że zmarły w połowie VI wieku mnich Dionizy Mniejszy - który zajmował się obliczaniem chronologii życia Pana Jezusa - pomylił się o kilka lat. W rzeczywistości więc Chrystus narodził się kilka lat przed Chrystusem, przed naszą erą. sxc.hu
Dlaczego Maryja była Dziewicą? Kogo symbolizują wół i osioł? Co na niebie widzieli magowie? - w najnowszej książce papież szuka odpowiedzi na te i wiele innych pytań.

Na przeczytanie książki Josepha Ratzingera "Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo" sprawnemu czytelnikowi wystarczy jeden wieczór.

Wydana w milionie egzemplarzy, w 20 językach i w 72 krajach książka próbuje na znane z Ewangelii i z historii wydarzenia popatrzeć dość zaskakująco.

O kim to jest?

On całemu światu dał nowe oblicze. Świat popadłby w ruinę, gdyby w nim, z boga narodzonym, nie ukazała się perspektywa powszechnego szczęścia... Opatrzność, która kieruje życiem nas wszystkich, męża tego dla naszego zbawienia napełniła takimi darami, że posłała go do nas i do wszystkich przyszłych pokoleń jako zbawiciela.

Od jego narodzin musi się zacząć nowa rachuba czasu - czytamy w tekście Benedykta XVI. Czy te słowa mówią o Chrystusie? Nic bardziej błędnego. Zacytowana przez papieża inskrypcja dotyczy cezara Augusta. Tego samego, który wydał rozporządzenie, by przeprowadzić spis ludności w całym państwie, jak czytamy w Ewangelii.

Cesarz tak chciał być postrzegany, takie miał ambicje - być władcą dla wszystkich i przynieść ludziom pokój - pisze papież.

Papież Benedykt XVI abdykuje 28 lutego

W cytowanym tekście August jest nawet nazywany zbawicielem (po grecku soter), czyli tytułem, który w Nowym Testamencie przystoi tylko Jezusowi. Papież nie zaprzecza, że August był wielkim cesarzem.

Przyznaje, że zapewnił swym poddanym pokój i to na wiele lat. Ale właśnie z perspektywy skończonego śmiercią panowania i życia Augusta, widać wyraźnie, że tym, który naprawdę przyniósł ludzkości zbawienie i który naprawdę okazał się Księciem Pokoju, jest dopiero Chrystus.

Taki sposób patrzenia na Boże Narodzenie jest dla Benedykta XVI charakterystyczny. Pokazuje wydarzenia sprzed 2 tysięcy lat w perspektywie ówczesnej historii i interpretuje je, pamiętając, że nowo narodzony Jezus jest Królem nie z tego świata.

Chrystus urodził sięprzed Chrystusem

Cesarz ogłosił powszechny spis ludności bez jakiegokolwiek związku z Bożym Narodzeniem. Nie różnił się pod tym względem od innych władców, żyjących i przed nim, i po nim.

Celem spisu było policzenie ludzi, by skuteczne pobrać od nich podatek. Mieszkańcom cesarstwa kazano wędrować do miejsca swego pochodzenia, bo zwykle właśnie tam mieli ziemskie posiadłości. Z tego też powodu Józef z Maryją jadą do Betlejem.

Wymogi prawniczo-fiskalne spotykają się zaskakująco z obietnicami proroków. Micheasz zapowiadał, że właśnie w tym mieście urodzi się pasterz Izraela. Betlejem jest nadto miastem Dawida. A przecież Mesjasz ma być "synem Dawidowym".

Papież podkreśla, że choć przyjęcie Jezusa za Mesjasza zawsze domaga się wiary i wykracza poza sprawy naszego świata, to przecież "Jezus nie narodził się w jakimś mitycznym kiedyś. Żył w czasie, którego datę można dokładnie podać i na dokładnym obszarze geograficznym".

Z ową datą jest zresztą pewien - biblistom znany od dawna - problem. Spis ogłoszony przez Augusta trwał przypuszczalnie kilka lat i miał miejsce za czasów króla Heroda Wielkiego, a ten zmarł cztery lata przed Chrystusem.

Papież potwierdza, że zmarły w połowie VI wieku mnich Dionizy Mniejszy - który zajmował się obliczaniem chronologii życia Pana Jezusa - pomylił się o kilka lat. W rzeczywistości więc Chrystus narodził się kilka lat przed Chrystusem, przed naszą erą.

Dlaczego w żłobie

Zanim jeszcze w księgarniach ukazał się polski przekład papieskiego bestsellera, przyszli czytelnicy zostali zbombardowani zapowiedziami, że Benedykt XVI zaprzecza, jakoby Pan Jezus urodził się w szopie i wyklucza, że Jego przyjściu na świat towarzyszyły zwierzęta. Brzmiało to trochę tak, jakby papież odwołał Boże Narodzenie.

W rzeczywistości jest trochę inaczej. Pan Jezus nie narodził się w szopie podobnej do tej, jaką ustawia się pod choinką w wielu naszych domach. I nic dziwnego.

Nawiązują one bowiem do znacznie późniejszego pomysłu św. Franciszka z Asyżu. Benedykt XVI potwierdza, że według tradycji Chrystus narodził się w skalnej grocie. Takich grot było wokół Betlejem dużo i wykorzystywano je na stajenne pomieszczenia.

Podaną w Ewangelii informację, iż Maryja złożyła swe Dziecko w żłobie, papież interpretuje teologicznie. Żłób jest miejscem, gdzie zwierzęta znajdują pokarm. Po narodzeniu, w żłobie leży Ten, który nazwie samego siebie chlebem z nieba i pokarmem, którego potrzebujemy dla podtrzymania człowieczeństwa.

Co się tyczy zwierząt, Benedykt XVI napisał jedynie, że nie wspomina o ich obecności w stajni Ewangelia. Ale jednocześnie przyznał, że nie ma praktycznie wyobrażenia Bożego Narodzenia, w którym by tych zwierząt nie było.

Fantazja malarzy wszystkich czasów? Nie, raczej wizja ze Starego Testamentu. "Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela" - czytamy w Księdze Izajasza. Wół i osioł są symbolem tego, że dla ludzkości złożonej z żydów i z pogan nadeszła w Betlejem godzina poznania Boga.

Teologicznie papież odczytuje także biblijne słowa o tym, że nie było dla Jezusa miejsca w gospodzie. Jezus zostaje odtrącony przez ludzi w momencie narodzenia i w momencie śmierci. Za miastem przychodzi na świat i za miastem zostaje ukrzyżowany. Dlatego też - pisze papież - cząstką stawania się chrześcijaninem jest wyjście z tego, o czym wszyscy myślą i czego wszyscy chcą.

Dlaczego pierwsi do żłóbka przybyli pasterze? Aniołowie zawołali ich, bo byli najbliżej - pisze papież z rozbrajającą prostotą. Ale nie tylko dlatego. Są przedstawicielami ludzi ubogich, w Izraelu i we współczesnym świecie.

A ci zawsze są uprzywilejowanymi adresatami miłości Boga.

Zresztą może pasterze byli reprezentantami nas wszystkich i to bez wyjątku. Papież skłania się ku temu, analizując treść śpiewu aniołów na Polu Pasterzy: "Chwała na wysokości Bogu". W obowiązującym przekładzie niemieckim aniołowie dodają: a na ziemi pokój ludziom jego łaski.

We włoskich kościołach czyta się na pasterce: a na ziemi pokój ludziom, których On kocha. Czy są tacy, których Bóg nie kocha? Czy są tacy, którym nie okazuje swojej łaski? - pyta retorycznie Ojciec Święty.

Magowie czy astronomowie?

Kim byli mędrcy ze wschodu, którzy przybyli do Betlejem? Papież przypomina, że nazywa się ich czasem magami i przypuszcza, że należeli do perskiej klasy kapłańskiej lub byli miłośnikami wiedzy religijnej i filozoficznej. Musieli się też nieźle znać na astronomii, skoro wypatrzyli na niebie "Jego gwiazdę na wschodzie".

Prawdopodobnie widzieli oni - jak obliczył Jan Kepler - koniunkcję trzech planet: Jowisza, uważanego za gwiazdę najwyższego bóstwa babilońskiego, Saturna i Marsa. Koniunkcja taka nastąpiła 6-7 lat przed narodzeniem Chrystusa. Co potwierdzałoby raz jeszcze pomyłkę mnicha-historyka. Babilońscy astronomowie mogli z niej wywnioskować narodzenie władcy, który przyniesie zbawienie.

Było w nich coś z wewnętrznego religijnego dynamizmu, pobudzającego do przekraczania samego siebie, do szukania prawdy i prawdziwego Boga - uważa papież. Choć nie wiemy, skąd wzięła się ta ich pewność i jak ich doprowadziła aż do Jerozolimy i do Betlejem.

Autor książki przypomina też, że z czasem tradycja zredukowała liczbę magów do trzech. Co miało symbolizować, że na spotkanie z Bogiem wezwany jest człowiek młody, w średnim wieku i stary. Jednego z mędrców zwykło się wyobrażać jako przedstawiciela Afryki. Ten czarny król jest w tradycji nieustannie obecny na znak, że w królestwie Chrystusa nie ma różnic wynikających z rasy i pochodzenia - uważa papież.

Maryja była dziewicą

Trudno sobie wyobrazić pisanie o Bożym Narodzeniu bez Matki Bożej. Tymczasem w książce Benedykta XVI zajmuje ona stosunkowo mało miejsca. Najwięcej uwagi Matce Bożej poświęca on przy zwiastowaniu.

Przypomina, że Łukasz prawdopodobnie usłyszał o tym wydarzeniu bezpośrednio od Maryi, bo innych świadków jej spotkania z aniołem Gabrielem nie było.

Papież zwraca uwagę, że w tekście Ewangelii anioł wita Maryję nie hebrajskim shalom, ale greckim słowem chaire - raduj się.

Tego klimatu radości kobiety "pełnej łaski" nie oddaje zupełnie polskie "zdrowaś Maryjo". Anioł obiecuje Maryi, że zstąpi na nią Duch Święty i osłoni ją moc Boga. Maryja reaguje zmieszaniem i zamyśleniem. Przypomina aniołowi, że "nie zna męża".

Daje tym samym do zrozumienia, że nie widzi sposobu zostania matką Mesjasza przez współżycie małżeńskie. Kiedy anioł zapewnia ją, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, wyraża zgodę na bycie Bogarodzicą.

Papież podkreśla, że mity o kobietach rodzących dzieci ze związków z bogami były w starożytności czymś częstym.

Opis Ewangelii jest jednak niepodobny do egipskich opowiadań mówiących o boskim poczęciu faraonów. Przede wszystkim nie ma tu żadnego kontaktu fizycznego między Bogiem a ludźmi. Drzwi Bogu do poczęcia i narodzenia otwiera samo posłuszeństwo Maryi.

Narodzenie z Dziewicy i zmartwychwstanie są - uważa Benedykt XVI - skandalem dla ducha nowożytnego. Bóg działa tu nie tylko w dziedzinie idei i myśli, ale jako Ten, kto ma władzę także nad materią. Jeśli Bóg władzy nad materią nie ma, nie jest Bogiem. Dlatego poczęcie i narodzenie Jezusa z Maryi Dziewicy stanowi podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny nadziei.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska