Dziurawa pamięć o tragedii

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Członkowie mniejszości w poszczególnych miejscowościach pamiętają o ofiarach Tragedii Górnośląskiej (na zdjęciu poświęcenie tablic w Krasiejowie wiosną 2009). Wojewódzkiego rejestru na razie nie ma.
Członkowie mniejszości w poszczególnych miejscowościach pamiętają o ofiarach Tragedii Górnośląskiej (na zdjęciu poświęcenie tablic w Krasiejowie wiosną 2009). Wojewódzkiego rejestru na razie nie ma.
Ponad pół roku temu wojewoda opolski zaproponował stworzenie rejestru miejsc związanych z Tragedią Górnośląską. Niestety, takie miejsca wskazało na razie zaledwie osiem gmin i jeden gminny zarząd mniejszości.

Przypomnijmy, na początku marca 2012 - w kontekście uchwały Sejmiku Województwa Opolskiego oddającej hołd ofiarom Tragedii Górnośląskiej - Ryszard Wilczyński zapowiedział powstanie, we współpracy z samorządami i strukturami TSKN, specjalnego rejestru dokumentującego miejsca warte pamiętania ze względu na cierpienia Ślązaków. W przyszłości rejestr ma przybrać formę internetowego portalu. Równocześnie z dokumentowaniem upamiętnień Tragedii Górnośląskiej miały być spisane, w ramach budowania wspólnej regionalnej pamięci, miejsca związane z ofiarami tzw. marszów śmierci więźniów Auschwitz i jego podobozów przez Śląsk Opolski.

- Pan wojewoda wysłał pisma zachęcające do udziału w tworzeniu rejestru do wszystkich 71 samorządów gminnych - mówi Jacek Szopiński, rzecznik prasowy Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Cztery z nich nie odpowiedziały do dzisiaj w ogóle. Natomiast tylko z ośmiu gmin otrzymaliśmy informację, że na ich terenie takie miejsca godne upamiętnienia się znajdują.
Owe gminy to: Prudnik, Głuchołazy, Jemielnica, Prószków, Popielów, Ujazd Śląski, Leśnica i Polska Cerekiew.

- Nie ograniczamy się do czekania jedynie na informacje od wójtów i burmistrzów - dodaje Jacek Szopiński. - Wiele publikacji książkowych, a także artykułów w prasie lokalnej i regionalnej zawiera informacje o miejscach związanych z tamtymi tragicznymi wydarzeniami, ale samorządy oficjalnie nas o tym nie informują. Apelujemy zatem ponownie do gmin, ale także do lokalnych pasjonatów historii, by raz jeszcze przyjrzeć się tej sprawie

Lekarstwem na niewiedzę wójtów i burmistrzów miała być aktywność struktur mniejszości. Ale nie była.
- Pismo pana wojewody dotarło do nas 13 marca - przyznaje Norbert Rasch, lider TSKN. - Przekazaliśmy je do naszych struktur w gminach, prosząc, by informacje o miejscach związanych z cierpieniami doznanymi z rąk żołnierzy Armii Czerwonej i powojennej administracji liderzy gminni TSKN przekazali wójtom i burmistrzom. Zaapelowaliśmy, by taki list przesłali także do biura TSKN. Niestety, dostaliśmy zaledwie jedno takie pismo. Trzeba uczciwie przyznać, że nie udało się nam zmobilizować naszych struktur dla tej sprawy. Wyślemy ten apel jeszcze raz. Spróbujemy nadać mu formę krótkiej ankiety, którą naszym działaczom łatwiej będzie wypełnić. Przypomnimy, że powstanie takiego rejestru uważamy za ważne.

Przypomnienie bardzo się przyda, bo wygląda na to, że próba wprowadzenia Tragedii Górnośląskiej w obręb pamięci szerszej niż domowa - temu miała służyć pamiętna uchwała sejmiku - na razie się nie powiodła.

- To jest chyba trochę tak, że ludzie przyzwyczaili się pamiętać o Tragedii Górnośląskiej we własnym gronie - mówi pragnąca zachować anonimowość działaczka MN. - Składają kwiaty na grobach ofiar i uczestniczą w styczniu w mszach za zmarłych. Ale nie bardzo widzą sens tworzenia przez służby pana wojewody rejestru czy portalu. Nawet jeśli pamiętają, że w sprawie Tragedii Górnośląskiej wojewoda od początku bronił prawa mniejszości do odrębnej pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska