Nasza Loteria

Dziwny upadek zasłużonej spółdzielni mleczarskiej w Prudniku. Syndyk będzie szukał przyczyn

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Archiwum OSM Prudnik
Co najmniej 15 milionów długów i co najwyżej 10 milionów majątku. Spółdzielnia Mleczarska w Prudniku definitywnie kończy działalność, ale nie wszyscy odzyskają od niej pieniądze.

Sąd Rejonowy w Opolu ogłosił upadłość Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Prudniku, której historia sięga 1945 roku. Latem ubiegłego roku wystąpił o to zarząd spółdzielni oraz równolegle jeden z wierzycieli. Wniosek OSM został przez sąd oddalony, bo nie zawierał stanowiska walnego zgromadzenia spółdzielców, co jest wymagane przez prawo. Syndykiem masy upadłościowej, który będzie teraz spieniężał majątek firmy, został Marcin Kubiczek, wcześniej zarządca przymusowy w OSM, który od września badał sytuację prudnickiej mleczarni.

- Według ksiąg rachunkowych długów spółdzielni jest co najmniej 15 milionów, a wartość majątku jest zdecydowanie niższa niż 10 mln złotych – mówi NTO syndyk Marcin Kubiczek.

Wierzyciele mają 30 dni (od ogłoszenia upadłości) na zgłoszenie swoich wierzytelności do syndyka. Należy to zrobić wyłącznie w formie elektronicznej przez krajowy rejestr zadłużonych. Kto się spóźni, będzie musiał zapłacić zryczałtowaną opłatę wysokości ok. tysiąca złotych. Wierzytelności wobec pracowników OSM syndyk sam umieści na liście wierzytelności do uregulowania. Prawie 50 pracowników spółdzielni niebawem dostanie także swoje zaległe pensje.

- Do najbliższego piątku złożę wniosek do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych o wypłatę zastępczą dla pracowników. Liczę, że taka wypłata nastąpi na przełomie stycznia i lutego – zapowiada syndyk Marcin Kubiczek.

Rolnicy, którzy dostarczali do spółdzielni mleko, zgodnie z prawem trafią także do pierwszej grupy wierzycieli, zaspokajanych w pierwszej kolejności.

Marne szanse na odzyskanie pieniędzy mają natomiast udziałowcy spółdzielni. Oni dostaną swoje pieniądze w ostatniej kolejności, jeśli będzie jeszcze co dzielić.

Inwestor z branży poszukiwany

Marcin Kubiczek jeszcze jako zarządca przymusowy przez parę miesięcy szukał dla firmy inwestora, który mógłby wydzierżawić, a potem kupić całą firmę w ruchu, razem z dostawcami i odbiorcami produkcji.

- Zwróciliśmy się do kilkudziesięciu podmiotów z zaproszeniem i kompletem potrzebnych informacji o spółdzielni. Nikt nie był zainteresowany – mówi syndyk. - To specyficzna i rokująca branża. Syndyk sprzedaje majątek bez żadnego obciążenia, co może zachęcić potencjalnych nabywców.

Syndyk zapowiada jeszcze jeden, nietypowy krok. Wystąpi do sądu z tzw. Skargą pauliańską czyli z wnioskiem o unieważnienie kilkunastu umów sprzedaży urządzeń, maszyn i samochodów należących do OSM w większości jednemu z kontrahentów za ponad 1,5 mln zł. Miało to miejsce tuż przed złożeniem wniosku o upadłość, gdy firma już była zagrożona niewypłacalnością. Gotówka za sprzedaż nie wpłynęła na konto OSM, ale kupujący pomniejszyli o nią wielkość swoich należności.

- Według moich ustaleń ta sprzedaż nastąpiła po to po to, aby spłacić wybranego wierzyciela z pominięciem innych wierzycieli. Wybiórcze zaspokajanie wierzycieli jest sprzeczne z prawem – komentuje Marcin Kubiczek.

Upadek zasłużonej spółdzielni ciągle budzi duże kontrowersje wśród rolników. Ostatnia prezes nie chce się w tej sprawie wypowiadać. Firma dość niespodziewanie zaczęła się chylić do upadku, w sytuacji gdy jeszcze trzy lata wcześniej zarząd miał ambitne plany rozwojowe. Zarząd był też zresztą sowicie wynagradzany przez radę nadzorcza, która pensję prezesa ustaliła na poziomie 46 tys. złotych miesięcznie.

- Będę chciał ustalić, jak takie przedsiębiorstwo zostało doprowadzona do upadłości – komentuje syndyk Marcin Kubiczek. - Na pewno nie działał tam nadzór ze strony rolników – udziałowców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym problemem w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 6

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W Głubczycach też mleczarnia padła i co ? Pomimo dobrych produktów ktoś zadecydował o zamknięciu i przejmie ją teraz inna. Pewnie z polecenia władzy...
D
Darek
46 tys, zł wynagrodzenia miesięcznie dla prezesa. Grubo. Niestety spółdzielnie często są miejscem takich patologii. Wystarczyć popatrzeć, co dzieje się w wielu spółdzielniach mieszkaniowych.
S
Spółdzielca
17 stycznia, 20:48, Gość:

tam gdzie PiSiory tam bankructwa

Co za idiota! Masz jakąś obsesję. Wszędzie widzisz PIS. Może warto pójść z tym do lekarza. Do Twojej chorej wyobraźni, PIS nie miał nic wspólnego z tą spółdzielnią.

G
Gość
17 stycznia, 20:48, Gość:

tam gdzie PiSiory tam bankructwa

Akurat tam PSL i ich postkomunistyczne przybudówki.

G
Gość
Jeżeli prezes podrzędnej mleczarni zarabia więcej niż prezesw Norwegii to się nie ma czemu dziwić, że padła. !00 000 norweskich koron na miesiąc w podrzędnym Prudniku Szok!!!
G
Gość
Proste - prezes i zarząd poprzez niebotyczne zarobki doprowadzili spółdzielnię do upadku. 46tys. x 12 miesięcy to mniej więcej 600tys. rocznie, bo pewnie premia też była. Dodajcie do tego wice, zarząd, kilku po[wulgaryzm]ków - kierowników, którzy brali po 10 tys. i w pięć lat mamy 10 milionów długu.
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska