Dżudo: Tomasz Kowalski leczy kontuzję i szykuje się na igrzyska olimpijskie

fot. Ze zbiorów klubu
Kwietniowe mistrzostwa Europy były ostatnim startem Tomasza Kowalskiego (niebieska dżudoga).
Kwietniowe mistrzostwa Europy były ostatnim startem Tomasza Kowalskiego (niebieska dżudoga). fot. Ze zbiorów klubu
Tak długiego rozbratu z matą Tomasz Kowalski jeszcze nie miał. Jego rehabilitacja przebiega bardzo dobrze, jednak do walki stanie najwcześniej za pół roku.

Od wywalczenia tytułu wicemistrza Europy, w kwietniu tego 2009, zawodnik AZS-u Opole nie był na macie. Do zawieszenia dżudogi na kołku zmusił go uraz stawu barkowego, na który zawodnik narzekał od dłuższego czasu. Musiał poddać się operacji.

- Miałem zerwane ścięgna bicepsa, do tego doszło złamanie fragmentu kości, który wbił się w torebkę stawową - mówi zawodnik. - Ścięgno zostało skrócone, ale lekarze zapewniają, iż w pełni się odbuduje. To wszystko brzmi dość groźnie, ale nie było źle. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, a rehabilitacja przebiega dobrze. Niestety, jest czasochłonna. Co ważne, ścięgno i mięsień mają być tak samo silne, jak przed urazem.

Moment poddania się leczeniu nie był przypadkowy. Kowalski postanowił odpuścić choćby niedawne mistrzostwa świata, czy Uniwersjadę, bo celem są igrzyska olimpijskie.

- Każdy sportowiec podporządkowuje swoje przygotowania i budowania formy pod kątem tej imprezy - uważa dżudoka AZS-u. - Dlatego z trenerem zdecydowaliśmy się odpuścić ten rok, bym wyleczył bark. Nie wiem nawet, czy nie należało poddać się operacji jeszcze szybciej, odpuszczając kwietniowe mistrzostwa Europy, bo może udałoby się przygotować do sierpniowych mistrzostw świata. Jednak nie ma co gdybać. Wywalczyłem srebrny medal ME, to mój największy sukces, a teraz spokojnie czekam na powrót na matę.

Mimo fizycznej niezdolności do rywalizacji Kowalski pojechał na mistrzostwa świata do Rotterdamu. Mógł zobaczyć w akcji swych konkurentów i przekonać się, czy światowa czołówka mu "odjeżdża". Rozstrzygnięcia wskazują, że nasz zawodnik - przynajmniej teoretycznie - powinien lokować się w strefie medalowej swej kategorii wagowej do 66 kg.

- Mistrzem został Tsagaanbaatar Hashbaatar z Mongolii, którego w zeszłym roku pokonałem (wygrał walkę o brązowy medal w prestiżowym Pucharze Jigoro Kano - przyp. red.) - mówi Kowalski. - Brązowy medal zdobył Węgier Miklos Ungvari, z którym w finale tegorocznych mistrzostw Europy biliśmy się na równi (Kowalski przegrał przez wskazanie sędziów - przyp. red.). Piąty był młody Rumun Dan Fasie, z którym skutecznie rywalizowałem w juniorach i w gronie młodzieżowców. To nie oznacza, że też biłbym się o medale, ale pokazuje, iż w czołówce mojej kategorii są zawodnicy, których w pełnej dyspozycji jestem w stanie pokonać.

Zdaniem opolanina jak w każdym poolimpijskim roku następuje zmiana warty.
- Po igrzyskach część starszych zawodników ma luźniejszy sezon - zaznacza Kowalskie. - Jednak nie wiadomo, czy starsi rywale jeszcze wrócą do dyspozycji sprzed igrzysk, bo młodzi na dłużej zechcą zająć ich miejsce.

I właśnie takie zadanie będzie miał nasz zawodnik po powrocie do rywalizacji.
- Układ sił zawsze się zmienia. Jeśli uda mi się wrócić do poziomu sprzed operacji, to powalczę o miejsce w ścisłej czołówce - zapowiada opolski dżudoka. - Przechodzę rehabilitację, a od nowego roku przystąpię do pierwszych treningów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w marcu wrócę na matę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska